Skoda Kodiaq jest produkowana już od ponad siedmiu lat, a to dużo w czasach, gdy cykl życia wielu modeli skracany jest do absurdalnie krótkich okresów. Moim zdaniem dość długi rynkowy żywot SUV-a Skody to jego zaleta. To auto sprawdzone, wypróbowane i ulepszone wszędzie tam, gdzie doszukano się jakichś niedogodności. Doświadczenie procentuje i łatwo to zauważymy, spędzając czas z Kodiaqiem.
- Skoda Kodiaq to dojrzała konstrukcja, która przez lata została dopracowana do tego stopnia, że trudno znaleźć w niej istotne wady.
- Bardzo przestronne wnętrze to cecha wielu modeli Skody, w tym i Kodiaqa. Bagażnik w 5-osobowym aucie ma objętość ponad 800 litrów.
- Stonowana stylizacja nadwozia i wnętrza nie spodoba się tym, którzy poszukują efektownych detali. Z drugiej strony ergonomia jest na piątkę, m.in. dzięki prostym, wypróbowanym rozwiązaniom bez nadmiaru elektroniki.
- Samochód został użyczony przez importera marki, a po teście został zwrócony
Zwykle, gdy zapoznaję się kolejnym nowym modelem, praktycznie dowolnej marki, odkrywam ciekawe i pomysłowe rozwiązania, których nigdy wcześniej nie widziałem. Czasem są dobre, czasem irytujące. Znajduję wiele zalet poszczególnych modeli, ale i mnóstwo wad, które – z niezrozumiałych względów – przeoczyli specjaliści od ergonomii. Albo po prostu zgodzili się na nie, aby zaoszczędzić parę euro. Ze Skodą Kodiaq jest jednak inaczej. To auto, które już świetnie znam, bo przez ostatnie siedem lat jeździłem kilkunastoma wersjami czeskiego SUV-a. Poza tym, to wóz, który niczym mnie już nie zaskoczy i taki, w którym naprawdę ciężko znaleźć istotne wady.
Skoda Kodiaq 1.5 TSI DSG – w poszukiwaniu minusów
Długie lata na rynku oraz wysokie miejsca Skody Kodiaq w rankingach sprzedaży sprawiły, że większość zainteresowanych motoryzacją już świetnie zna ten model i wie, czego się można po nim spodziewać. Ciekawym doświadczeniem będzie zatem skupienie się, na początek, na tym, co w testowanej Skodzie można by jeszcze poprawić. Nie jest to proste zadanie.
Można ewentualnie ponarzekać na jakość plastików, przynajmniej tych mniej eksponowanych oraz tych, które znajdują się na konsoli między przednimi fotelami. Są twarde i podatne na zarysowania, choć akurat w tej wersji kolorystycznej wnętrza, czyli z jasnymi tworzywami, mikrorysy nie są łatwe do zauważenia. O ile jednak jasne tworzywa pod tym względem mają przewagę nad ciemnymi, to już beżowa, skórzana tapicerka (za 3,5 tys. zł) to bardzo zły pomysł w rodzinnym aucie – przyzna to każdy rodzic. Takie obicia siedzeń ładnie wyglądają na zdjęciach, gdy auto jest dopieszczone przez fachowców z dobrej myjni. Ale na co dzień to się nie sprawdza. Tyle że nie jest to wada Kodiaqa – wystarczy pozostać przy ciemnej, tkaninowej tapicerce.
Kolejna kwestia to system multimedialny, który w standardzie nie ma nawigacji – trzeba dopłacić za nią kilka tysięcy złotych. Czy warto? Niekoniecznie, bo przecież taniej i lepiej będzie korzystać z własnego smartfona i jednej z dobrych aplikacji z mapami. Z podłączeniem telefonu do ekranu nie ma problemu, nawet jeżeli korzystamy tylko z podstawowego systemu multimedialnego.
Skoda Kodiaq – dobrze zaplanowana przestrzeń
I w sumie na tych drobiazgach kończy się lista minusów testowanego Kodiaqa. Weźmy choćby wnętrze, które dobrze znamy od wielu lat. Niektórym może jedynie przeszkadzać stonowany wygląd otoczenia kierowcy i pasażerów. Teraz faktycznie większość producentów stara się projektować z większą dozą fantazji, ale czasem to rodzi problemy. Tymczasem w Skodzie Kodiaq ergonomia jest na najwyższym poziomie. Wszelkie przełączniki, przyciski i pokrętła są w odpowiednich miejscach i dobrze opisane.
Projektanci nie wpadli na pomysł, by wszystkie możliwe funkcje upchnąć w licznych menu systemu multimedialnego. Możemy zatem bez problemu sterować klimatyzacją, przełączać tryby jazdy (np. zwykły lub ekonomiczny) albo włączyć ogrzewanie przedniej szyby. To cenne, bo nawet w autach Grupy Volkswagena zbyt wiele funkcji przerzucano na ekran dotykowy.
Do czego można mieć zastrzeżenie? Może tylko pod adresem przycisków, które sterują cyfrowymi wskaźnikami – w miejscu tradycyjnych „zegarów” mamy bowiem duży ekran. Możliwości doboru informacji są duże, ale przyciski na kierownicy nie są zbyt intuicyjne. Potrzeba dłuższej chwili, by rozpracować logikę, którą kierowały się osoby projektujące ten system.
Za to nie można złego słowa powiedzieć o tym, jak rozplanowano całą, bardzo przestronną kabinę czeskiego SUV-a. Przede wszystkim, jest ona niesamowicie przestronna, ale ilość miejsca dla pasażerów to już znak firmowy Skody – począwszy od Octavii, a skończywszy na Superbie. Kodiaq w tym gronie zajmuje bardzo wysoką pozycję – z tyłu miejsca jest bowiem ogromnie dużo, szczególnie na nogi. I na dodatek nie uzyskano go kosztem bagażnika, bo tan może mieć od 650 do 835 litrów – zależnie od ustawienia tylnej kanapy.
Co ciekawe, bagażnik jest na tyle ogromny, że Kodiaq występuje też w wersji dla siedmiu osób, z dodatkowym rzędem foteli. Oczywiście te ostatnie dwa miejsca nie są zbyt wygodne i zdecydowanie nie skazałbym nikogo na długą podróż na jednym z tych dwóch siedzeń. Niemniej, jeżeli ktoś okazjonalnie potrzebuje więcej miejsc to Kodiaq się sprawdzi. Pamiętajmy jednak, że dodatkowe fotele to mniejsza objętość bagażnika.
Oczywiście w kabinie nie zabrakło różnych drobnych, lecz przydatnych rozwiązań, o których Skoda lubi wspominać w reklamach. Mamy więc wokół kierowcy i pasażerów mnóstwo schowków i kieszeni na drobiazgi, w tym uniwersalnych, jak np. przestrzeń między fotelami: może to być duża wnęka albo podstawka na kubki z napojami. Zależy, czy użyjemy odpowiedniej wkładki, czy też nie. W bagażniku z kolei mamy haczyki na torby oraz system ułatwiający mocowanie bagaży. Nie zabrakło też parasola w schowku w drzwiach oraz skrobaczki do szyb przy wlewie paliwa.
Skoda Kodiaq – silnik oszczędny, ale niezbyt mocny
W sumie, w przypadku testowanego Kodiaqa, można by ponarzekać na silnik, co zresztą robią niektórzy, recenzując SUV-a Skody z tym właśnie napędem. Ja jednak uważam, że benzynowe 1.5 o mocy 150 KM w zupełności wystarczy nawet do samochodu wielkości Kodiaqa. To wprawdzie spory, lecz jednak kompaktowy SUV.
W mieście w ogóle nie ma problemu. Skoda, z 7-biegowym automatem w standardzie, chętnie przyspiesza, bez problemu rusza spod świateł, a zmiana kolejnych przełożeń odbywa się szybko i bez szarpnięć. Zużycie paliwa? To od 9 do 10 l/100 km – zależnie od stylu jazdy i korków. Kodiaq to nie hybryda, więc niestety im więcej powolnego ruchu, tym większy apetyt na benzynę.
Na trasie zużycie paliwa jest oczywiście zdecydowanie mniejsze. Na zwykłych, podmiejskich drogach to okolice 6-7 l/100 km (zwykle ta mniejsza wartość), na drodze ekspresowej – trochę poniżej 8/100 km, a na autostradzie litr więcej. Zużycie benzyny rośnie jednak szybko przy prędkościach powyżej dozwolonych w Polsce – to jedyna sytuacja, w której zauważymy, że przydałoby się jednak ciut więcej koni. Pewnie lepiej sprawdziłby się podstawowy diesel stosowany w Kodiaqu – też o pojemności 1,5 litra, ale o większym momencie obrotowym.
Skoda Kodiaq – czy jeszcze warto ją kupić?
Choć Skoda Kodiaq ma już swoje lata, to jednak nadal jest jednym z najlepszych SUV-ów, dostępnych za rozsądne pieniądze. To znakomite auto rodzinne, z bardzo przestronnym wnętrzem i ogromnym bagażnikiem. Co może się w nim nie podobać? Zapewne zawiedzeni będą ci, którzy oczekują po samochodzie mnóstwa gadżetów i nowoczesnej, efektownej stylizacji. SUV Skody to auto o stonowanym wyglądzie, pozbawione oryginalnych detali. Dla wielu osób będzie to jednak zaleta, a nie wada. Podobnie może być i w przypadku elektroniki. W Skodzie wprawdzie brak gadżeciarskich rozwiązań, ale mimo to mamy na pokładzie cyfrowe wskaźniki oraz dobry system multimedialny. W sumie, trudno znaleźć bardziej pakownego i lepiej zaprojektowanego SUV-a za podobne pieniądze.
Skoda Kodiaq 1.5 TSI DSG, dane techniczne:
Silnik benzynowy R4, 1.5, 150 KM, 250 Nm. Skrzynia automatyczna DSG, 7-biegowa. Przyspieszenie 0-100 km/h w 9,7 s. Prędkość maksymalna – 204 km/h. Średnie spalanie: 6,9 l/100 km (WLTP). Cena: od 149 500 zł.