Co jeśli zabraknie nam litu do produkcji baterii? Producent odsłania kulisy
Co dalej z zasięgiem samochodów elektrycznych? Czy niedobór metali ziem rzadkich zablokuje elektromobilność? No i czy samochody elektrycznie nie okażą się zbyt drogie dla społeczeństwa? Na te i inne pytania odpowiadał w rozmowie z Business Insider Polska podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Robert Chryc-Gawrychowski, prezes zarządu Northvolt Poland, firmy zajmującej się produkcją baterii.
- Robert Chryc-Gawrychowski, prezes zarządu Northvolt Poland, był gościem Business Insider Polska na Europejskim Kongresie Gospodarczym
- Niedługo samochód naładujemy w 10 minut — zapewnia nasz rozmówca
- Za 15 lat wszyscy będziemy jeździć samochodami elektrycznymi — zapewnił nasz rozmówca
- Ceny akumulatorów w ciągu 14 lat spadły o ok. 90 proc., ale wciąż mogą spadać
- Powiedział także jak radzić sobie z pozyskiwaniem metali ziem rzadkich do produkcji baterii
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Robert Chryc-Gawrychowski, prezes zarządu Northvolt Poland, podkreślił, że transformacja sektora transportu już się odbywa i nie ma od niej odwrotu.
— Przed nami jeszcze sporo wyzwań, ale jedno jest pewne. Myślę, że za 15 lat wszyscy już będziemy jeździć samochodami elektrycznymi — zapewnił.
Zapis wideo całości rozmowy poniżej:
Czy Polaków będzie stać na auta elektryczne?
Zapytany, czy aby na pewno faktycznie każdego będzie stać na elektryczne auto, Chryc-Gawrychowski odparł, że przed 2030 r. spodziewa się osiągnięcia punktu break-even, czyli granicy po przekroczeniu której koszt zakupu samochodu elektrycznego powinien się zrównać z kosztem zakupu samochodu spalinowego. Zwrócił też uwagę na szereg czynników, które wpływają na obniżanie cen akumulatorów.
— Warto zwrócić uwagę, jak ta cena zmieniała się na przestrzeni ostatnich 14 lat. W 2010 r. koszt ogniwa litowo-jonowego, czyli tego podstawowego budulca baterii samochodowych, to była suma rzędu 1300-1200 dol. za jedną kWh pojemności — powiedział i dodał, że w 2023 r. cena takiego ogniwa była na poziomie 120 dol. za jedną kWh.
Chociaż w ciągu 14 lat cena spadła o ponad 90 proc., to prezes uważa że wciąż istnieje potencjał pod względem optymalizacji kosztu produkcji ogniw litowo-jonowych, a cena wciąż będzie spadać, co, jak powiedział, "pozwoli na wejście samochodów elektrycznych na bardziej konkurencyjny rynek rozwiązań ekonomicznych dla średniozamożnych nabywców".
Akumulatory bez metali ziem rzadkich
Zapytany o problemy z podażą metali ziem rzadkich, wykorzystywanych do produkcji akumulatorów, Chryc-Gawrychowski ocenił, że to wrażliwy rynek, co udowodniła wojna w Ukrainie. Dodał, że Northvolt Poland, dzięki specjalnemu systemowi produkcji i procesowi zużytych ogniw odzyskuje część surowców, których używa w produkcji nowych baterii.
— Dzięki temu w 2030 r., taki jest nasz cel, 50 proc. naszego zapotrzebowania, na rzadkie metale będzie pochodziło z naszego własnego procesu recyklingu. Zużyte baterie będą dla nas bardzo istotną częścią tego łańcucha dostaw — wyjaśnił.
Ponadto przedsiębiorstwo wraz z jednym z partnerów technologicznych opracowało ogniwa sodowo-jonowe, które w ogóle nie zawierają takich metali.
— Tam mamy powszechnie występujące materiały, takie jak sód, żelazo. Anoda to twardy węgiel, katoda to biel pruska. To są bardzo ekologiczne i ekonomiczne baterie — powiedział i dodał, że w zeszłym roku osiągnięto gęstość energii na poziomie 160 Wh na kg. — Nie jest być może wystarczająca do zastosowania bezpośrednio w samochodach elektrycznych, bo ten zasięg będzie krótszy, ale potencjał do wzrostu tam jest — zapewnił.
Niedługo samochód naładujemy w 10 minut
Zapytany o rozwój zasięgu i żywotności akumulatorów prezes zwrócił uwagę, że obecne technologie bateryjne i systemy ładowania i zarządzania pracą baterii w samochodzie elektrycznym pozwalają na naładowanie auta z poziomu ok. 10 proc. do ok. 80 proc. w mniej niż 20 minut w procesie szybkiego ładowania.
— Jest oczywiście potencjał na skrócenie tego czasu. Są już dostępne rozwiązania, technologie, które celują w poziom 10 minut. A to już jest taki czas ładowania, który powoduje, że różnica między takim klasycznym spalinowym, samochodem a samochodem elektrycznym z punktu widzenia komfortu użytkowania i przemieszczania się na dalsze odległości będzie już pomijalna — ocenił.
Rozmówca BI zwrócił też uwagę na statystyki użytkowania aut w miastach. Najczęściej jeździmy nimi na dystansach 35-40 km.
— Mając do dyspozycji możliwość ładowania takiego samochodu w nocy. to oznacza, że bateria będzie pracowała w stosunkowo małych cyklach ładowania i rozładowania, co pozwoli na zdecydowanie wydłużenie żywotności takiej baterii. Mówimy tutaj o użytkowaniu takiego samochodu elektrycznego na poziomie 10 lat i więcej. Ale też nie będzie konieczności ładowania codziennie, jeżeli używamy go w ruchu miejskim — powiedział.
Prezes ocenił, że kluczowy będzie miks dobrej infrastruktury i technologii umożliwiających szybkie ładowanie. Zwrócił jednak uwagę, że wyzwaniem będzie zapotrzebowanie na energię i podkreślił, że powinna to być energia odnawialna, a nie pochodząca z węgla.
— Myślę, że już nasze dzieci będą jednoznacznie wybierały tę technologię — podsumował.