Kup subskrypcję
Zaloguj się
Jeep Avenger E

Jeep Avenger E – polskie auto na prąd

Foto: Jarosław Horodecki / Onet

Jeep Avenger E nie jest typowym przedstawicielem amerykańskiej marki, którą kojarzymy z muskularnymi terenówkami, zdolnymi pokonywać trudne przeszkody terenowe. Avenger to niewielki, miejski SUV, który na dodatek w testowanej wersji ma napęd elektryczny. Czy to faktycznie zaprzeczenie wszystkich wartości tej kultowej marki?

Pamiętam, gdy kiedyś, w USA, podczas jednej z prezentacji nowego modelu Jeepa mogłem pojeździć Willysem z czasów II Wojny Światowej. To wóz spartański aż do bólu, bo zbudowany z myślą o trudnych warunkach, szybkich naprawach i bez uwzględniania czegoś takiego, jak komfort. Po kilku godzinach jazdy tym wozem po amerykańskich bezdrożach byłem przesiąknięty spalinami, których nawdychałem się tyle, że potem cierpiałem na ból głowy.

Jeep Avenger E to rzeczywiście godny następca słynnego Willysa z czasów II Wojny Światowej?
Jeep Avenger E to rzeczywiście godny następca słynnego Willysa z czasów II Wojny Światowej? | Jarosław Horodecki / Onet

Kierując elektrycznym Jeepem Avengerem, podróżujemy w wygodnym, choć niewielkim aucie, które porusza się cicho i nie emituje żadnych spalin. Ta zmiana pokazuje, jak długą drogą przeszła ta marka. I wiecie co? Wydaje się, że to nie jest zły kierunek, tym bardziej że przecież w ofercie Jeepa pozostały też takie modele, jak Wrangler. Jaki jest więc ekologiczny Avenger?

Jeep Avenger E - auto wieloma detalami nawiązuje do innych modeli marki, a jednym z takich elementów jest charakterystyczny grill.
Jeep Avenger E - auto wieloma detalami nawiązuje do innych modeli marki, a jednym z takich elementów jest charakterystyczny grill. | Jarosław Horodecki / Onet

Jeep Avenger E – elektryfikacja z oporami

To, że Jeep ma teraz w ofercie samochód na prąd nie znaczy, że marce tej przyszło łatwo rozpoczęcie sprzedaży takiego modelu. Czekaliśmy na niego długie lata, a i tak zdecydowano, że pierwszy będzie mały, miejski SUV. Całkiem zgrabny – to trzeba przyznać. O stonowanej stylizacji, lecz z wieloma detalami, które jasno świadczą o tym, że mamy do czynienia właśnie z Jeepem. Nie mogło zatem zabraknąć charakterystycznego „grilla” – to flagowy detal amerykańskiej marki.

Jeep Avenger E - nawiązuje do większych modeli, ale gabarytami mocno odbiega od takich modeli, jak Wrangler lub Grand Cherokee.
Jeep Avenger E - nawiązuje do większych modeli, ale gabarytami mocno odbiega od takich modeli, jak Wrangler lub Grand Cherokee. | Jarosław Horodecki / Onet

Zresztą, cały przód przywodzi na myśl inne modele Jeepa, jak choćby o wiele większego Granda Cherokee. Ale Avengerowi daleko do gabarytów starszego brata. Auto ma niespełna 4,1 metra długości i nieco ponad 1,5 metra wysokości. Niemniej, zachowuje dobre proporcje. I jeszcze jedno: choć wygląda jak rasowy Jeep w miniaturze, to jednak nie ma napędu na obie osie. Zastosowano tylko bardziej rozbudowane oprogramowanie systemu zapobiegającego poślizgom.

Jeep Avenger E - efektowne felgi z lekkich stopów dodają elegancji, a opony na nieszczęście mają rozsądny profil i skutecznie chronią felgi przed zarysowaniem.
Jeep Avenger E - efektowne felgi z lekkich stopów dodają elegancji, a opony na nieszczęście mają rozsądny profil i skutecznie chronią felgi przed zarysowaniem. | Jarosław Horodecki / Onet

Jeep Avenger E – wnętrze z detalami

Wnętrze małego Jeepa trzeba ocenić na dwa sposoby. Pierwszy to jakość. Nie jest ona nadzwyczajna, ale odpowiada innym modelom tego segmentu. Raczej tym popularnym, a nie klasy premium. W otoczeniu kierowcy i pasażerów jest pełno plastików, mało miękkich powierzchni, niewiele obić wykonanych z tkaniny.

Jeep Avenger E - jakość wykonania wnętrza odpowiada innym autom tej klasy.
Jeep Avenger E - jakość wykonania wnętrza odpowiada innym autom tej klasy. | Jarosław Horodecki / Onet

Z drugiej strony kabinę zaprojektowano z głową i z dbałością o ciekawe detale, które nawiązują do historii Jeepa. Jeśli chodzi o użyteczność, to mamy w środku sporo schowków i półeczek na drobiazgi. Na pewno nie zabraknie na nie miejsca. Wygodne są też przednie fotele, które dają dobre podparcie plecom. I choć Jeep Avenger, szczególnie ten elektryczny, to raczej auto do miasta, to jednak nawet w trakcie długiej podróży nie będzie męczący.

Jeep Avenger E - fotele z przodu są wygodne, sprawdzą się nawet w trakcie długiej podróży.
Jeep Avenger E - fotele z przodu są wygodne, sprawdzą się nawet w trakcie długiej podróży. | Jarosław Horodecki / Onet

Całkiem dobry jest też system multimedialny zainstalowany na pokładzie Jeepa, a to marka, która jeszcze kilka lat temu nie przywiązywała zbyt dużej wagi do takich rozwiązań. Model Grand Cherokee zawsze krytykowałem za marne multimedia, ale Avengera wyposażono w porządny ekran i dobrze zaprojektowane oprogramowanie. Jedno zastrzeżenie: lepiej korzystać z nawigacji ze smartfona niż tej fabrycznej. To jednak nic niezwykłego, bo jakimś cudem producenci samochodów nadal nie potrafią zastosować w swoich systemach map lepszych niż Google czy Waze.

Jeep Avenger E - na pokładzie mamy całkiem dobry system multimedialny, ale akurat nawigacja mogłaby być lepsza - nadal rozsądniej będzie korzystać z aplikacji z mapą ze smartfona.
Jeep Avenger E - na pokładzie mamy całkiem dobry system multimedialny, ale akurat nawigacja mogłaby być lepsza - nadal rozsądniej będzie korzystać z aplikacji z mapą ze smartfona. | Jarosław Horodecki / Onet

Jeep Avenger E – w teren na prądzie?

Choć w ofercie Jeepa można znaleźć Avengery z silnikami spalinowymi, to ja testowałem wariant elektryczny z akumulatorem o pojemności 50,8 kWh (netto). Oznacza to, że teoretycznie da się Avengerem przejechać około 300 km, oczywiście latem i podmiejskimi drogami, a nie autostradą. W mieście albo przy spokojnej jeździe do 90 km/h można bowiem liczyć na zużycie prądu na poziomie 16 kWh/100 km. Na drodze szybkiego ruchu szybko jednak przekroczymy 20 kWh/100 km, a zasięg spadnie do niewiele ponad 200 km. Jak by było zimą? Pewni jeszcze nieco gorzej.

Jeep Avenger E - pod maską zamiast silnika spalinowego mamy instalację elektryczną.
Jeep Avenger E - pod maską zamiast silnika spalinowego mamy instalację elektryczną. | Jarosław Horodecki / Onet

Taką ilością prądu zadowala się 156-konny silnik, który napędza przednie koła Jeepa. Nie jest to ciężkie auto (waży około 1,6 tony), więc osiągi ma całkiem dobre: 100 km/h osiąga w 9 sekund, a prędkość maksymalna to 150 km/h. Ograniczono ją elektronicznie, ale szybsza jazda „elektrykiem” i tak przecież nie miała by sensu. Na przyjemność jazdy wpływa jednak to, że 260 Nm momentu obrotowego mamy do dyspozycji od ręki, bez czekania na turbinę albo obroty silnika – jak w przypadku jednostek spalinowych. Oznacza to, że przyspieszanie rozpoczyna się od razu i to przy dowolnej prędkości.

Jeep Avenger E - wtyczka zamiast wlewu paliwa. Niestety, ładowanie trwa dużo dłużej niż tankowanie.
Jeep Avenger E - wtyczka zamiast wlewu paliwa. Niestety, ładowanie trwa dużo dłużej niż tankowanie. | Jarosław Horodecki / Onet

Czy tym Jeepem można się wybrać w teren? Nie zalecałbym. Prześwit nie jest duży, nie ma napędu 4x4, a jazda po bezdrożach spowodowałaby bardzo duży wzrost zapotrzebowania na prąd i siłą rzeczy błyskawicznie obniżyła zasięg. Jeep Avenger to auto do miasta i na krótkie trasy. I nic poza tym. Nie znaczy to jednak, że nie można nim pojechać polną drogą. Z takimi nierównościami poradzi sobie bez problemu, ale tak samo, jak każde inne auto.

Jeep Avenger E - auto można ładować z mocą 100 kW, oczywiście jeżeli znajdziemy odpowiednią stację podającą prąd stały.
Jeep Avenger E - auto można ładować z mocą 100 kW, oczywiście jeżeli znajdziemy odpowiednią stację podającą prąd stały. | Jarosław Horodecki / Onet

A jak jest z ładowaniem? Według specyfikacji, energię można uzupełniać z maksymalną mocą 100 kW – oczywiście przy prądzie stałym. Producent twierdzi zatem, że od 10 do 80 proc. naładujemy baterię w około 30 minut. Teoretycznie, bo w praktyce ciężko trafić na odpowiednią stację i na dodatek optymalne parametry baterii i systemu ładowania. Oczywiście alternatywą są stacje prądu zmiennego o mocy maksymalnej 11 kW. W tym przypadku ładowanie od 0 do 100 proc. zajmie 5,5 godz. Czyli trzeba to robić w nocy w garażu lub w biurze przy odpowiedniej ładowarce. O ile ktoś ma taką możliwość.

Jeep Avenger E - bagażnik ma odpowiednią objętość, by zmieścić zakupy lub kilka toreb na niezbyt długi, weekendowy wypad za miasto.
Jeep Avenger E - bagażnik ma odpowiednią objętość, by zmieścić zakupy lub kilka toreb na niezbyt długi, weekendowy wypad za miasto. | Jarosław Horodecki / Onet

Jeep Avenger E – czy warto go kupić?

Jeśli chcemy wspierać miejsca pracy w Polsce to na pewno, bo Jeep Avenger jest produkowany w Tychach, gdzie będą też powstawać podobne modele Fiata i Alfy Romeo. A jak z jego walorami użytkowymi? To dobre auto do miasta: małe, zwinne, dobrze zaprojektowane i efektowne. Na pewno także oryginalne, dzięki stylizacji nawiązującej do dużych Jeepów. A czy warto kupować wariant na prąd? Jeżeli ktoś ma dostęp do energii z fotowoltaiki i własny dom z garażem (lub chociaż miejscem do nocnego ładowania) to może to mieć sens. Domowy prąd jest tańszy niż benzyna. A elektryczny Jeep, jak na ten segment, nie kosztuje majątku – można go mieć za niespełna 170 tys. zł.

Jeep Avenger E
Jeep Avenger E | Jarosław Horodecki / Onet

Jeep Avenger E, dane techniczne:

Silnik elektryczny, 156 KM, 260 Nm. Skrzynia 1-biegowa, napęd na przód. Przyspieszenie 0-100 km/h w 9 s. Prędkość maksymalna – 150 km/h. Zasięg: 404 km (WLTP). Cena: od 169 900 zł.

Jeep Avenger E
Jeep Avenger E | Jarosław Horodecki / Onet
Jeep Avenger E
Jeep Avenger E | Jarosław Horodecki / Onet
Jeep Avenger E
Jeep Avenger E | Jarosław Horodecki / Onet