Jeep Avenger E nie jest typowym przedstawicielem amerykańskiej marki, którą kojarzymy z muskularnymi terenówkami, zdolnymi pokonywać trudne przeszkody terenowe. Avenger to niewielki, miejski SUV, który na dodatek w testowanej wersji ma napęd elektryczny. Czy to faktycznie zaprzeczenie wszystkich wartości tej kultowej marki?
- Jeep Avenger w wersji na prąd zdaje się zaprzeczać wszystkim wartościom, jakie są ważne dla kultowej, amerykańskiej marki - ale to nie jest prawda
- Choć to małe auto do miasta, to Jeep Avenger wygląda znakomicie i wieloma detalami nawiązuje do tradycji marki
- Zasięg elektrycznego Jeepa nie jest zbyt dużo, a to oznacza, że ten wóz przeznaczony jest głównie do jazdy po mieście, a nie na długie trasy
- Samochód został użyczony przez importera marki, a po teście został zwrócony
Pamiętam, gdy kiedyś, w USA, podczas jednej z prezentacji nowego modelu Jeepa mogłem pojeździć Willysem z czasów II Wojny Światowej. To wóz spartański aż do bólu, bo zbudowany z myślą o trudnych warunkach, szybkich naprawach i bez uwzględniania czegoś takiego, jak komfort. Po kilku godzinach jazdy tym wozem po amerykańskich bezdrożach byłem przesiąknięty spalinami, których nawdychałem się tyle, że potem cierpiałem na ból głowy.
Kierując elektrycznym Jeepem Avengerem, podróżujemy w wygodnym, choć niewielkim aucie, które porusza się cicho i nie emituje żadnych spalin. Ta zmiana pokazuje, jak długą drogą przeszła ta marka. I wiecie co? Wydaje się, że to nie jest zły kierunek, tym bardziej że przecież w ofercie Jeepa pozostały też takie modele, jak Wrangler. Jaki jest więc ekologiczny Avenger?
Jeep Avenger E – elektryfikacja z oporami
To, że Jeep ma teraz w ofercie samochód na prąd nie znaczy, że marce tej przyszło łatwo rozpoczęcie sprzedaży takiego modelu. Czekaliśmy na niego długie lata, a i tak zdecydowano, że pierwszy będzie mały, miejski SUV. Całkiem zgrabny – to trzeba przyznać. O stonowanej stylizacji, lecz z wieloma detalami, które jasno świadczą o tym, że mamy do czynienia właśnie z Jeepem. Nie mogło zatem zabraknąć charakterystycznego „grilla” – to flagowy detal amerykańskiej marki.
Zresztą, cały przód przywodzi na myśl inne modele Jeepa, jak choćby o wiele większego Granda Cherokee. Ale Avengerowi daleko do gabarytów starszego brata. Auto ma niespełna 4,1 metra długości i nieco ponad 1,5 metra wysokości. Niemniej, zachowuje dobre proporcje. I jeszcze jedno: choć wygląda jak rasowy Jeep w miniaturze, to jednak nie ma napędu na obie osie. Zastosowano tylko bardziej rozbudowane oprogramowanie systemu zapobiegającego poślizgom.
Jeep Avenger E – wnętrze z detalami
Wnętrze małego Jeepa trzeba ocenić na dwa sposoby. Pierwszy to jakość. Nie jest ona nadzwyczajna, ale odpowiada innym modelom tego segmentu. Raczej tym popularnym, a nie klasy premium. W otoczeniu kierowcy i pasażerów jest pełno plastików, mało miękkich powierzchni, niewiele obić wykonanych z tkaniny.
Z drugiej strony kabinę zaprojektowano z głową i z dbałością o ciekawe detale, które nawiązują do historii Jeepa. Jeśli chodzi o użyteczność, to mamy w środku sporo schowków i półeczek na drobiazgi. Na pewno nie zabraknie na nie miejsca. Wygodne są też przednie fotele, które dają dobre podparcie plecom. I choć Jeep Avenger, szczególnie ten elektryczny, to raczej auto do miasta, to jednak nawet w trakcie długiej podróży nie będzie męczący.
Całkiem dobry jest też system multimedialny zainstalowany na pokładzie Jeepa, a to marka, która jeszcze kilka lat temu nie przywiązywała zbyt dużej wagi do takich rozwiązań. Model Grand Cherokee zawsze krytykowałem za marne multimedia, ale Avengera wyposażono w porządny ekran i dobrze zaprojektowane oprogramowanie. Jedno zastrzeżenie: lepiej korzystać z nawigacji ze smartfona niż tej fabrycznej. To jednak nic niezwykłego, bo jakimś cudem producenci samochodów nadal nie potrafią zastosować w swoich systemach map lepszych niż Google czy Waze.
Jeep Avenger E – w teren na prądzie?
Choć w ofercie Jeepa można znaleźć Avengery z silnikami spalinowymi, to ja testowałem wariant elektryczny z akumulatorem o pojemności 50,8 kWh (netto). Oznacza to, że teoretycznie da się Avengerem przejechać około 300 km, oczywiście latem i podmiejskimi drogami, a nie autostradą. W mieście albo przy spokojnej jeździe do 90 km/h można bowiem liczyć na zużycie prądu na poziomie 16 kWh/100 km. Na drodze szybkiego ruchu szybko jednak przekroczymy 20 kWh/100 km, a zasięg spadnie do niewiele ponad 200 km. Jak by było zimą? Pewni jeszcze nieco gorzej.
Taką ilością prądu zadowala się 156-konny silnik, który napędza przednie koła Jeepa. Nie jest to ciężkie auto (waży około 1,6 tony), więc osiągi ma całkiem dobre: 100 km/h osiąga w 9 sekund, a prędkość maksymalna to 150 km/h. Ograniczono ją elektronicznie, ale szybsza jazda „elektrykiem” i tak przecież nie miała by sensu. Na przyjemność jazdy wpływa jednak to, że 260 Nm momentu obrotowego mamy do dyspozycji od ręki, bez czekania na turbinę albo obroty silnika – jak w przypadku jednostek spalinowych. Oznacza to, że przyspieszanie rozpoczyna się od razu i to przy dowolnej prędkości.
Czy tym Jeepem można się wybrać w teren? Nie zalecałbym. Prześwit nie jest duży, nie ma napędu 4x4, a jazda po bezdrożach spowodowałaby bardzo duży wzrost zapotrzebowania na prąd i siłą rzeczy błyskawicznie obniżyła zasięg. Jeep Avenger to auto do miasta i na krótkie trasy. I nic poza tym. Nie znaczy to jednak, że nie można nim pojechać polną drogą. Z takimi nierównościami poradzi sobie bez problemu, ale tak samo, jak każde inne auto.
A jak jest z ładowaniem? Według specyfikacji, energię można uzupełniać z maksymalną mocą 100 kW – oczywiście przy prądzie stałym. Producent twierdzi zatem, że od 10 do 80 proc. naładujemy baterię w około 30 minut. Teoretycznie, bo w praktyce ciężko trafić na odpowiednią stację i na dodatek optymalne parametry baterii i systemu ładowania. Oczywiście alternatywą są stacje prądu zmiennego o mocy maksymalnej 11 kW. W tym przypadku ładowanie od 0 do 100 proc. zajmie 5,5 godz. Czyli trzeba to robić w nocy w garażu lub w biurze przy odpowiedniej ładowarce. O ile ktoś ma taką możliwość.
Jeep Avenger E – czy warto go kupić?
Jeśli chcemy wspierać miejsca pracy w Polsce to na pewno, bo Jeep Avenger jest produkowany w Tychach, gdzie będą też powstawać podobne modele Fiata i Alfy Romeo. A jak z jego walorami użytkowymi? To dobre auto do miasta: małe, zwinne, dobrze zaprojektowane i efektowne. Na pewno także oryginalne, dzięki stylizacji nawiązującej do dużych Jeepów. A czy warto kupować wariant na prąd? Jeżeli ktoś ma dostęp do energii z fotowoltaiki i własny dom z garażem (lub chociaż miejscem do nocnego ładowania) to może to mieć sens. Domowy prąd jest tańszy niż benzyna. A elektryczny Jeep, jak na ten segment, nie kosztuje majątku – można go mieć za niespełna 170 tys. zł.
Jeep Avenger E, dane techniczne:
Silnik elektryczny, 156 KM, 260 Nm. Skrzynia 1-biegowa, napęd na przód. Przyspieszenie 0-100 km/h w 9 s. Prędkość maksymalna – 150 km/h. Zasięg: 404 km (WLTP). Cena: od 169 900 zł.