Ukraina prawdopodobnie uderzyła w ważny system obrony przeciwlotniczej na terytorium Rosji za pomocą dostarczonego przez USA systemu HIMARS. Atak nastąpił kilka godzin po tym, jak Joe Biden zatwierdził możliwość ograniczonego wykorzystania broni dostarczanej przez Amerykanów przeciwko celom w Rosji. To zwiastuje nowy etap wojny. Tylko czy nie za późno?
Rosyjskie media podały, że Ukraina wystrzeliła pociski M42 z wyrzutni rakiet M270 i HIMARS (wszystkie są produkcji amerykańskiej) na terytorium Rosji. "Kyiv Post" napisał, że według przedstawicieli władz rosyjskich doszło do ataków transgranicznych, ale nie podano szczegółów dotyczących użytej broni. Jeśli zostanie to potwierdzone, ataki te będą pierwszym znanym przypadkiem użycia broni dostarczonej przez USA na terytorium Rosji. Co to oznacza?
Zobacz także: HIMARSY to przełom w polskim uzbrojeniu. Minusy? Rakiet mamy na dwa dni wojny
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Do tej pory była to nieprzekraczalna granica, z której prezydent Joe Biden wycofał się dopiero pod koniec maja. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyznał, że jego siły wystrzeliły HIMARS z północnego regionu Charkowa. Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk udostępniła na Facebooku zdjęcie płonącego sprzętu wojskowego. Według podpisu to rosyjski system obrony powietrznej S-300. Dodała, że zdarzenie to miało miejsce w "pierwszych dniach po wydaniu pozwolenia na użycie zachodniej broni na terytorium wroga", ale według CNN nie podała więcej szczegółów.
Zdjęcie najwyraźniej zostało pobrane z prorosyjskiego konta Telegram Dosye Shpiona, które stwierdziło, że użyto HIMARS. Business Insider nie był jednak w stanie znaleźć postu Wereszczuk ani na jej koncie na Facebooku, ani na koncie Telegram, co wskazuje na to, że został on usunięty.
Natomiast również Instytut Studiów nad Wojną, powołując się na znanych prorosyjskich blogerów wojskowych, doszedł do wniosku, że system S300 lub S400 został trafiony w rejonie rosyjskiego Biełgorodu, ok. 100 km od granicy, 1 lub 2 czerwca i prawdopodobnie został trafiony przez HIMARS.
Zachodni sprzęt wkracza do nowej gry
Według think tanku cel znajdował się w zasięgu HIMARS, ale przekraczał zasięg systemów, których Ukraina zwykle używa do ataków transgranicznych. "Kyiv Post" zacytował szereg innych doniesień rosyjskich mediów, zarówno nieoficjalnych, jak i sankcjonowanych przez państwo, szczegółowo opisujących dziesiątki ataków wymierzonych w systemy artyleryjskie, koncentracje wojsk i most. Doniesienia te pojawiły się wkrótce po tym, jak Biden stwierdził, że Ukraina może wystrzelić HIMARS przeciwko celom na rosyjskiej ziemi, w niektórych okolicznościach.
Zobacz także: Co musi się stać, by NATO weszło do Ukrainy? Oto co mówią przecieki do mediów
Zmiana strategii nastąpiła po tym, jak kilku zachodnich sojuszników Ukrainy, w tym Wielka Brytania i Francja, wydało podobną zgodę. Decyzja administracji Bidena zapadła po miesiącach apeli ze strony ukraińskich władz. Jeden z ukraińskich żołnierzy skarżył się, że musiał bezradnie przyglądać się, jak Rosja buduje swoje siły nad granicą przed wznowieniem ofensywy w regionie Charkowa, powstrzymywanej przez amerykańskie ograniczenia dotyczące użycia broni.
Ukraina wciąż ma problemy
Keir Giles, starszy konsultant w Chatham House's Russia and Eurasia Programme, powiedział w zeszłym tygodniu Thibaultowi Spirletowi z Business Insidera, że pozbawienie Rosji tych "stref bezpieczeństwa" mogłoby być ogromnym wsparciem dla Ukrainy. Jego zdaniem, decyzja ta została podjęta zbyt późno.
Alexander Libman, profesor polityki rosyjskiej i wschodnioeuropejskiej na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie, powiedział z kolei BI, że wobec innych problemów, w tym braków w personelu i amunicji, decyzja USA nie jest rozwiązaniem, które pozwoli wygrać wojnę.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Business Insidera
tłum.: Mateusz Albin