Dobre zarobki w Wojsku Polskim nie zawsze były oczywistością. Teraz — jak mówią nam żołnierze — jest jednak całkiem nieźle, a nawet znacznie lepiej niż wynika to z powszechnie dostępnych tabelek. W armii słyszymy nawet, że powody do narzekania to mają raczej... generałowie. Sprawdzamy, jak wyglądają naprawdę zarobki w polskiej armii.
- "Wojsko to może nie branża IT, ale naprawdę da się zarobić" — mówią żołnierze
- Młoda osoba może zarabiać całkiem przyzwoite pieniądze na start. "Wyższe niż szóstka brutto, dużo wyższe" — słyszymy w armii. Bo dochodzą np. premie czy dodatki
- Przedstawiciele MON precyzują z kolei w rozmowie z Business Insider Polska, na jakie premie może liczyć żołnierz — i za co są one przyznawane
- Okazuje się, że nawet "na odchodne" z armii żołnierz może dostać solidne pieniądze, czasem jest to kilkadziesiąt tysięcy złotych
- Co mówią wojskowi o trudnej sytuacji geopolitycznej? — Koniec końców lepiej jechać na granicę z Białorusią niż do Iraku — przyznają
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Równo 6 tys. zł brutto. Tyle w teorii wynosi obecnie najniższa pensja w Wojsku Polskim. — No nie do końca — uśmiecha się wymownie żołnierz, z którym rozmawiamy o zarobkach. Uwzględniając wszelkie dodatki, pieniądze są bowiem większe. Do tego dochodzą nieprzesadnie wysokie wymogi formalne — nieraz wystarczy np. podstawowe wykształcenie.
Zobacz także: Tyle musisz zarabiać, żeby dostać 2, 3 lub 5 tys. zł emerytury
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Żołnierz dodaje, że w rzeczywistości nawet szeregowi zarabiają de facto więcej. Weźmy na przykład świadczenie mieszkaniowe, które — jak precyzuje MON — przysługuje żołnierzowi zawodowemu przez czas pełnienia służby w danej miejscowości.
Wysokość tego świadczenia jest zależna od miejsca służby. W Warszawie jest ono najwyższe i wynosi 1,5 tys. zł. W Białymstoku jest to z kolei trochę ponad 1,1 tys. zł, a w Krakowie — 960 zł. Zamiast pobierać to świadczenie, żołnierz może np. zamieszkać w wojskowym mieszkaniu czy kwaterze. Wielkość lokum zależy tu m.in. od sytuacji rodzinnej.
Armia pokrywa więc potrzeby mieszkaniowe żołnierzy — choć pewnie nie zawsze. Wszak trudno wynająć w stolicy komfortowe lokum za 1,5 tys. zł. W każdym razie, biorąc pod uwagę dodatek, podstawowa pensja żołnierza jest bliższa raczej 7 tys. niż 6 tys. zł. A to nie wszystko.
Trzynastka i mnóstwo premii dla żołnierzy
Większość pracowników korporacji o trzynastkach może tylko pomarzyć. W wojsku są one standardem — a przynajmniej jeśli chodzi o żołnierzy zawodowych.
Jak wyjaśnia nam biuro prasowe MON, prawo do trzynastej pensji nabywa żołnierz zawodowy, jeżeli pełnił zawodową służbę wojskową przez okres co najmniej 6 miesięcy kalendarzowych.
"Jednocześnie należy zauważyć, że absolwentom wyznaczonym na stanowisko służbowe w lipcu danego roku nie przysługuje dodatkowe uposażenie roczne" — precyzuje resort w odpowiedzi na pytania Business Insider Polska.
Inna sprawa, że trzynastkę można stracić np. jeśli dostanie się kary dyscyplinarne, choćby w przypadku nieusprawiedliwionej nieobecności w służbie przez okres dłuższy niż dwa dni robocze w ciągu roku kalendarzowego.
Dodatkowa pensja to nie koniec. — O wojskowych dodatkach można napisać nie tyle książkę, ile cały cykl książek — opowiada nam szeregowy żołnierz, który woli pozostać anonimowy.
Niektóre dodatki są przeznaczone dla specjalnie wyszkolonych żołnierzy, na przykład pilotów samolotów F-16. Tu wypłacane pieniądze zależą m.in. od funkcji czy też liczby wylatanych godzin. Są natomiast dodatki, o które może się starać większość żołnierzy.
Jak opowiada nam wojskowy, to na przykład dodatek za piątkę z WF-u, który wynosi 200 zł czy za szóstkę z opiniowania (400 zł). Taki dodatek jest potem doliczany do każdej pensji żołnierza.
Lista żołnierskich bonusów jest długa i są też np. premie za wykonywanie konkretnych zadań. — Żołnierz saper za np. oczyszczanie terenu może mieć zwiększoną należność o 0,01 najniższego uposażenia za każdy dzień wykonywania tych zadań — wyjaśnia MON.
— Żołnierze biorący udział w patrolach mogą mieć natomiast zwiększane należności w zakresie od 0,1 do 0,3 najniższego uposażenia — dodają przedstawiciele resortu.
Niektórzy wojskowi dostają też pieniądze za długoletnią służbę, jest też "dodatek specjalny", przyznawany przede wszystkim komandosom. Trudno jednak podawać tu uśrednione wartości pieniężne takich premii. Wszystko zależy m.in. od charakteru służby czy stażu w mundurze. Czasem wpływ ma także "szkodliwość i uciążliwość służby".
Nawet na koniec służby żołnierz może czasem liczyć na pieniądze na "odchodne". Chodzi o tzw. odprawę mieszkaniową. Może to być kilkadziesiąt tys. zł, może być i ponad 100 tys. Wszystko zależy od szeregu czynników — jest nawet specjalny kalkulator do wyliczania odprawy.
A jak wojsko wycenia awans?
6 tys. zł to oczywiście pensja na start. Sierżant zarabia już np. 7,2 tys. zł. Lepiej zarabiają oficerowie, choć tu ścieżka kariery jest inna — trzeba mieć m.in. wyższe wykształcenie. Podporucznik (to pierwszy stopień oficerski) może liczyć na 8,4 tys. zł. Major — nawet na 9,6 tys. zł.
A ile zarabiają "topowi" wojskowi, czyli generałowie i admirałowie? "Jednogwiazdkowi" generałowie dostają nieco ponad 14 tys. zł. "Czterogwiazdkowi" już niemal 21 tys. Biorąc pod uwagę trzynastki i rozmaite premie, daje to naprawdę solidne pieniądze.
— Tyle że zupełnie niekonkurencyjne z sektorem prywatnym. Zwłaszcza biorąc pod uwagę pozycję i odpowiedzialność — słyszymy od żołnierzy. Wskazują, że nawet dyrektorzy średniego szczebla w korporacjach zarabiają więcej niż najważniejsi generałowie, a nie jest to normalna sytuacja w tak trudnych czasach.
— Oczywiście to nie jest tak, że przeciętny żołnierz przejmuje się ciężkim losem polskiego generała — mówi nam z przekąsem jeden z wojskowych. — Ale prawdą jest, że dystans pomiędzy zarobkami szeregowca i oficera się zmniejsza. A to powoduje napięcie, zwłaszcza wśród tych drugich rzecz jasna — opowiada nam anonimowo sierżant ze sporym stażem w armii.
Zobacz także: Tyle trzeba wydać na "plecak przetrwania"
Co żołnierze mówią o sytuacji w Europie?
Możliwość wybuchu wojny w Polsce jeszcze kilka lat temu była traktowana raczej jako political ficition — nawet wśród wojskowych wyższego szczebla. Spodziewano się może napięć na granicy z Rosją czy z Białorusią, ale na pewno nie pełnoskalowej wojny.
Dzisiaj sytuacja jest odbierana oczywiście diametralnie inaczej. — Koniec końców, jesteśmy od walki. Jak ona przyjdzie, to będziemy walczyć — słyszymy.
Żołnierze z większym stażem mówią nam z kolei, że przecież nierzadko walczyli, tylko ekspedycyjnie. Przez misję w Iraku czy Afganistanie przeszły tysiące polskich żołnierzy.
— Mówiąc o zarobkach, to wysokie pensje w wojsku zaczęły się właśnie od takich misji. Tam były naprawdę dobre premie — opowiada nam żołnierz z dużym stażem. Cena misji była jednak wysoka.
— Oczywiście Polacy też ginęli na misjach, nie wolno o tym zapominać. Ale swego czasu był też gorzki żart, że podczas pierwszej misji żołnierz jedzie zarobić na auto. Podczas drugiej — na dom. A podczas trzeciej — na rozwód. To już chyba lepiej jechać na granicę z Białorusią niż do Iraku czy Afganistanu — podsumowuje.
W epoce "ekspedycji" wojsko stawiało na nielicznych chętnych, którzy chcieli służyć. W obecnej sytuacji robi wiele, by przyciągnąć kolejne grupy. Ostatnio otworzyło się m.in. na absolwentów liceów, którzy w wakacje chcą się podszkolić i przy okazji nieco zarobić. Za 27-dniowe szkolenie armia płaci nawet 6 tys. zł wynagrodzenia.
Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska