Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapewnił we wtorek, że Sojusz nie ma planów wysłania wojsk do Ukrainy ani bezpośredniego zaangażowania w walkę. To oficjalny komunikat. Dużo ciekawsze są jednak przecieki, które trafiają do mediów.
Zobacz także: Putin uderzy w NATO w czasie wyborów w USA? Ekspertka komentuje rosyjskie zagrożenie
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Jak donosi "Der Spiegel", przedstawiciele parlamentów państw bałtyckich ostrzegli w zeszłym tygodniu przedstawicieli władz Niemiec, że jeśli Rosja osiągnie znaczące sukcesy, ich rządy są gotowe na wysłanie wojsk do Ukrainy. Niemiecki dziennik podał, że bałtyccy politycy wystosowali to ostrzeżenie podczas rozmowy z przedstawicielami Berlina na Konferencji im. Lennarta Meri w Tallinie w Estonii.
"Der Spiegel" nie wymienił nazwisk żadnego z nich ani nie określił, które kraje reprezentowali, ale poinformował, że wyrazili oni zaniepokojenie obecną polityką kanclerza Niemiec Olafa Scholza wobec wojny. Scholz odmawia Ukrainie pozwolenia na użycie dostarczonej przez Niemcy broni w atakach na terytorium Rosji, podobnie jak Waszyngton, który nie zezwala Kijowowi na użycie przekazanej przez siebie broni do ataków poza granicami Ukrainy.
Zobacz także: Byli pracownicy Pentagonu ostrzegają: USA zdeklasowane przez Rosję
"Der Spiegel" poinformował, że przedstawiciele państw bałtyckich obawiają się, że taka strategia stanowi pozorną próbę pomocy Kijowowi i może pozwolić Rosji na zdobycie przewagi w Ukrainie. Stwierdzili oni, że gdyby Moskwa zdobyła znaczące tereny we wschodniej Ukrainie, ich rządy i Polska mogłyby przenieść wojska do strefy konfliktu, nawet zanim Rosja rozmieściłaby swoich żołnierzy na ich granicach. Argumentowano, że łagodne traktowanie Moskwy może przynieść odwrotny skutek i doprowadzić do eskalacji konfliktu.
Podobnie jak Ukraina, kraje bałtyckie, Estonia, Łotwa i Litwa, były wcześniej częścią Związku Radzieckiego. Są one jednymi z najaktywniejszych członków NATO, którzy naciskają na resztę sojuszu, by zintensyfikowała wsparcie dla Kijowa, obawiając się, że jeśli prezydent Rosji Władimir Putin przejmie Ukrainę, może dążyć do kontynuowania podboju regionu. Wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem wielokrotnie dawali do zrozumienia, że nie wykluczają wysłania wojsk NATO do Ukrainy. Władze Estonii niedawno zasygnalizowały możliwość rozmieszczenia swoich wojsk w celu pełnienia funkcji niebojowych i umożliwienia Ukraińcom walki na pierwszej linii frontu. Istnieją obawy, że takie działania mogłyby szybko doprowadzić do eskalacji konfliktu i bezpośredniej wojny między NATO a Rosją. Rzecznik estońskiego ministerstwa obrony powiedział Business Insiderowi, że jego kraj nie dyskutował jeszcze o wysłaniu wojsk do Ukrainy w celu pełnienia aktywnych ról bojowych.
Zobacz także: Jak brudne pieniądze z Rosji nauczyły Łotwę poważnie traktować sankcje
Rzecznik polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, z którym skontaktował się BI, powiedział: "Nie rozpatrujemy pomysłu wysłania polskich żołnierzy do Ukrainy, więc trudno nam komentować takie doniesienia medialne". Do czasu publikacji służby prasowe ministerstw obrony Łotwy i Litwy nie odpowiedziały na prośby o komentarz.