Amazon i inni giganci z sektora technologicznego nie mogą pozwolić sobie na utratę energii — brak prądu w ich przypadku to często straty idące w setki milionów dolarów. Jak zatem firmy tego rodzaju przygotowują się na ewentualne przestoje w dostawie prądu? To proste: wytwarzają go samodzielnie.
- Od 2013 r. do 2021 r. średni czas przerwy w dostawie prądu w Stanach Zjednoczonych Ameryki podwoił się
- Duże firmy technologiczne, takie jak Amazon czy Google, nie mogą pozwolić sobie na przerwy w dostawie energii
- Dla przeciętnego konsumenta utrata prądu to co najwyżej kilkaset złotych straty, ale dla dużych firm Big Tech to setki milionów dolarów
- Amazon już teraz ma portfolio farm fotowoltaicznych i wiatrowych mogące zasilić aż 7,2 mln domów rocznie
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Firmy z sektora Big Tech nieustannie wykazują skłonność do zakłócania. Nieco ponad 25 lat temu chmura była jedynie puszystym obłokiem na niebie, nie zaś infrastrukturą IT do przechowywania czy przetwarzania danych, a googol, czyli liczba równa 10 do potęgi 100 — jedynka, po której następuje 100 zer — była jedynie niewyobrażalnie dużą liczbą, nie zaś inspiracją stojącą za nazwą wyszukiwarki internetowej. Dziś żyjemy w całkowicie innej rzeczywistości i np. receptę zdobędziemy na telefon w ciągu kilkunastu minut (nie trzeba stać w kolejce po jej odbiór), a zakupy zrealizujemy online, bez wychodzenia z domu, z dostawą kurierem pod same drzwi.
Świat nieustannie się zmienia, ale wraz z kolejnymi innowacjami technologicznymi jedna potrzeba pozostaje niezmienna: apetyt na prąd. Ten również rośnie i obecnie bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy wydajnej, niezawodnej energii.
Wbrew pozorom, dostęp do elektryczności to problem, którego nie udało się rozwiązać. Można powiedzieć, że w ostatnich latach stał się on bardziej dotkliwy. Nawet w krajach rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone, średni czas przerwy w dostawie energii elektrycznej podwoił się między 2013 a 2021 r. Wynosi on ponad 7 godz., podczas gdy wcześniej było to 3,5 godz. Sama częstotliwość występowania przerw w dostawie prądu również wzrosła, i to o prawie 20 proc. W rosnącej liczbie miejsc na świecie ludzie mają coraz gorsze zdanie o swoich lokalnych dostawcach prądu, często zgłaszając chęć wymiany na innego, choć jest to utrudnione, bo w wielu przypadkach dany dostawca ma monopol.
Dla przeciętnego obywatela utrata prądu to najczęściej przede wszystkim frustracja, a także utrata zarobku liczonego w setkach złotych. Dla dużych przedsiębiorstw takie przerwy w dostawie energii są dużo bardziej dotkliwe. Nawet 150 miliardów dol. rocznie tracą firmy na świecie z powodu przerw w dostawie elektryczności.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Big Tech bierze sprawy w swoje ręce
Inwestycje energetyczne często są opóźniane i mija kilka lat, zanim politycy i regulatorzy zgodzą się i wydadzą pozytywne oceny dla poszczególnych projektów. Nie powinno więc dziwić, że największe firmy technologiczne postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. Jeśli ktoś miałby biznes o wartości przekraczającej bilion dolarów, często podejmowałby podobne decyzje.
Amazon to firma, która odnotowuje na tym polu duże sukcesy. Gigant zdecydował, że nie może pozwolić sobie na żadne przerwy w działaniu, więc postanowił stworzyć własne portfolio czystej energii. W jego skład wchodzą farmy fotowoltaiczne i wiatrowe znajdujące się w ponad 20 stanach USA i w 27 krajach. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale Amazon dysponuje na tyle dużą infrastrukturą energetyczną, że mógłby zasilić — uwaga — aż 7,2 mln domów każdego roku. Inaczej mówiąc, teoretycznie wiele osób mogłoby kupować z Amazona nie tylko produkty ze sklepu online, ale także prąd.
Co ważne, Amazon wcale nie jest tutaj wyjątkiem. Inna firma, Google, współpracuje z wieloma spółkami i start-upami z sektora czystej energii, aby zasilać swoje centra danych. Microsoft to kolejna z firm, które mają własne źródła zasilania i stale je rozszerza.
Największe firmy technologiczne nie tylko dysponują ogromnym kapitałem, który pozwala im na inwestycje we własne źródła elektryczności. Mogą liczyć także na inną korzyść: nie mają tzw. długu technologicznego, czyli starych elektrowni, które trzeba wycofywać z eksploatacji. Mogą i inwestują w nowoczesne rozwiązania, w czystą energię, w zgodność ze standardami ESG.
Niewykluczone, że w przyszłości niektórzy tradycyjni dostawcy prądu będą nawiązywać partnerstwa ze spółkami Big Tech. I bynajmniej nie po to, aby kupować od nich systemy IT, lecz najzwyklejszy prąd.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziennikarz Business Insider Polska. Technologie i AI, inwestowanie, biznes
Więcej artykułów tego autora