Dług publiczny w Polsce ma do końca tego roku rosnąć w piorunującym tempie – wynika ze słów wiceministra finansów. Inflacja za to spada, co potwierdził GUS, natomiast na rynkach finansowych znowu zaczął drożeć gaz ziemny. Stopy procentowe w strefie euro wzrosły i mają dalej rosnąć, zaś TSUE zgodnie z oczekiwaniami wydał kolejne wyroki korzystne dla klientów banków. Oto pięć najciekawszych wydarzeń w gospodarce teraz.
1. Wiceminister finansów zapowiada wzrost zadłużenia w tym roku aż o 300 miliardów złotych
Dług publiczny w Polsce znacząco urośnie w tym roku i na koniec grudnia będzie miał wartość rzędu 52 – 53 proc. PKB, zapowiedział wiceminister finansów Artur Soboń w czasie rozmowy w TVN24. Na koniec ubiegłego roku wynosił on 49,1 proc., a na koniec pierwszego kwartału spadł do 48,1 proc., tak więc ma on się zwiększyć aż o 4, albo nawet blisko 5 proc. PKB w ciągu dziewięciu miesięcy. Zakładając, że nasze PKB na koniec roku będzie w okolicach 3,5 bln złotych, dług liczony wg metodologii unijnej, a więc uwzględniający także zadłużenie pozabudżetowe, powinien wtedy wynieść około 1,82 – 1,85 bln złotych. Na koniec marca wynosił 1,532 bln zł, tak więc ze słów wiceministra wynika, że powinien on się zwiększyć w tym roku jeszcze o nawet 300 miliardów złotych.
Nominalnie byłoby to najszybsze tempo wzrostu zadłużenia publicznego w historii, natomiast w ujęciu procentowym w relacji do PKB najszybsze od 2020 r., czyli od czasów pierwszej fali pandemii i tarczy antykryzysowej.
Co ciekawe, w przyjętej w kwietniu rządowej Aktualizacji Programu Konwergencji założono, że w 2023 r. zadłużenie sektora finansów publicznych wzrośnie tylko do 50,5 proc. PKB. Różnica między tamtym dokumentem, a tym, co teraz zapowiada wiceminister to około 50 – 80 mld zł.
Zdaniem wiceministra koszt obsługi długu publicznego wyniesie w tym roku nieco ponad 2 proc. PKB, czyli około 70 mld złotych. Ta zapowiedź oznacza z kolei podwojenie tych kosztów w ciągu roku, ponieważ w 2022 r. wynosiły one 32,7 mld zł.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Zobacz też: Wcześniejsze emerytury i ochrona kobiet w ciąży. Pięć ważnych zmian, które może dziś przyjąć Sejm
2. Inflacja w Polsce spadła do 13 proc., mile zaskakuje inflacja bazowa
Inflacja w maju spadła w Polsce do 13 proc. – potwierdził GUS, prezentując ostateczne dane na ten temat. Podobno jak w raporcie wstępnym sprzed dwóch tygodni zmiana poziomu cen w stosunku do kwietnia wyniosła zero proc., czyli ceny pierwszy raz od kilkunastu miesięcy nie wzrosły, tylko stanęły w miejscu.
Wszystko to wiedzieliśmy już wcześniej, jednak teraz pojawiły się też nowe szczegóły i wyglądają one optymistycznie. Chodzi o to, że inflacja bazowa spadła szybciej od oczekiwań ekonomistów. Szacują oni, że z poziomu 12,2 proc. w kwietniu poszła ona w dół do 11,3 – 11,5 proc. czyli znalazła się na poziomie najniższym od grudnia ubiegłego roku.
W maju najbardziej w stosunku do kwietnia podrożały: mięso wieprzowe (2,1 proc.), lekarstwa (2,3 proc.), ubezpieczenia (2,9 proc.) i usługi szpitalne oraz sanatoryjne (8,5 proc.). Z drugiej strony najbardziej potaniały: usługi transportowe (-16,5 proc.), wycieczki zagraniczne (-5,6 proc.), paliwa (-4,8 proc.), opał (-2,6 proc.) i masło (-1,8 proc.).
3. Gaz w Europie podrożał w tym miesiącu już prawie o 100 proc.
Niesamowity dzień mieliśmy w czwartek na europejskim rynku gazu ziemnego. Jego cena w pewnym momencie rosła już nawet o 40 proc. i sięgnęła 49,95 euro za megawatogodzinę. Jeszcze na początku czerwca cena ta była poniżej 23 euro, tak więc łączny wzrost za ostatnich kilkanaście dni przekraczał wtedy grubo ponad 100 proc.
Na szczęście spadki cen na tym rynku trwały wcześniej tak długo i były tak głębokie, że nawet po takim podwojeniu się cen w czerwcu była ona najwyższa raptem od kwietnia tego roku i wciąż bardzo odległa od ubiegłorocznych rekordów z okolic 340 euro. Niemniej jednak zmiana sytuacji w stosunku do tego, jak wyglądała ona przez kilka ostatnich miesięcy, jest bardzo wyraźna.
Gaz tak wczoraj drożał najprawdopodobniej w reakcji na niepotwierdzoną na razie oficjalnie pogłoskę o tym, że Holendrzy zamkną w tym roku największe pole gazowe Europy, w Groningen. Zamknięcie ma nastąpić ze względu na bezpieczeństwo – w rejonie pola w związku z wydobyciem zdarzają się małe, ale groźne wstrząsy i trzęsienia ziemi. Wydobycie gazu ma się zatrzymać w październiku, tak więc nie będzie go już w czasie najbliższego sezonu zimowego.
Doniesienia z Holandii to kolejna zła wiadomość dla rynku gazu w Europie w ostatnich dniach. Wcześniej dowiedzieliśmy się, że przepływ gazu z Norwegii będzie mniejszy, ponieważ jedna ze stacji wydobywczych należących do Shella ma awarię, której naprawianie przedłuży się do połowy lipca. Z drugiej strony prognozy pogody zapowiadające falę upałów w Europie Zachodniej mogą oznaczać wzrost popytu na prąd, a stąd także wzrost popytu na gaz, jeśli trzeba będzie w większym stopniu korzystać z elektrowni gazowych. Na to wszystko nakłada się ryzyko, że producenci gazu LNG będą teraz częściej kierować swój towar do Azji niż do Europy, ponieważ po ostatnich spadkach cen u nas, ceny w Azji znowu są wyższe, tak więc bardziej opłaca się sprzedawać gaz tam, a nie u nas. Wszystkie te czynniki łącznie spowodowały, że cena gazu w Europie w czerwcu gwałtownie wzrosła.
Żeby było jeszcze ciekawiej, w czwartek pod koniec dnia prawie całość wcześniejszego 40-procentowego wzrostu z tego dnia została zniwelowana. Kurs nagle gwałtownie spadł i zakończył dzień zupełnie umiarkowanym wzrostem, o niecałe 3 proc. co sugeruje, że na tym rynku ponownie jest także sporo spekulacji.
4. TSUE znów po stronie klientów banków
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zgodnie z oczekiwaniami kolejny raz stanął w sporze pomiędzy posiadaczami kredytów walutowych, czyli konsumentami, a bankami po stronie konsumentów. Zgodnie z czwartkowymi orzeczeniami bank nie może domagać się od klientów odsetek od kredytu, który został unieważniony, za to nie ma w prawie unijnym przeszkód, aby to klient domagał się odsetek od banku za to, że ten mógł obracać pieniędzmi, które klient wpłacał w ramach rat kredytowych. Jednak sprawa tu nie jest przesądzona – to, że nie ma przeszkód w prawie unijnym, nie musi oznaczać, że tak będą orzekać sądy w Polsce. O tym dopiero będziemy się przekonywać.
Natomiast brak możliwości ubiegania się przez banki o odsetki dla siebie oznacza, że będą one musiały zaksięgować kolejne straty, szacowane niedawno przez NBP na około 40-50 mld złotych. To mniej więcej drugie tyle, ile banki już zdążyły spisać na straty (zachowując przy tym cały czas rentowność, która ostatnio nawet rośnie).
TSUE w drugim wyroku uznał też, że sąd nie może odrzucić wniosku klienta banku o to, aby wstrzymać na czas procesu obowiązek płacenia rat od kredytu, który zapewne zostanie na koniec procesu unieważniony, zwłaszcza jeśli klient ten zdążył już przed procesem zapłacić w formie rat więcej pieniędzy, niż początkowo od niego pożyczył.
W reakcji prawnicy reprezentujący klientów komentowali, że wyroki mogą zachęcić więcej ludzi do tego, aby poszli do sądu, z kolei przedstawiciele banków sugerowali, że sytuacja jest dramatyczna i niesprawiedliwa, z pominięciem swojej własnej winy w obecnej sytuacji.
Rynek finansowy na wyroki TSUE nie reagował, ponieważ były one zgodne z wcześniejszymi oczekiwaniami.
Zobacz też: Tajemnicze 100 mld zł strat banków na hipotekach frankowych. Wyjaśniamy, skąd ta kwota
5. EBC podnosi stopy procentowe i zapowiada kolejne podwyżki
Stopy procentowe w strefie euro będą dalej rosnąć. Europejski Bank Centralny zgodnie z własnymi zapowiedziami podniósł w czwartek stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Główna wynosi teraz 4 proc. Bank zapowiedział też, że przed nami kolejne podwyżki, ponieważ inflacja w strefie euro jest wciąż zbyt wysoka. Szefowa banku Christine Lagarde na konferencji prasowej zapowiedziała to wprost, mówiąc, że stopy pójdą w górę także w lipcu, chyba że wydarzy się coś, co całkowicie zmieni sytuację i że EBC na razie nie myśli o robieniu żadnych przerw w cyklu podwyżek.
Nawiązała w ten sposób do amerykańskiego Fed, który w tym miesiącu taką przerwę właśnie zrobił, ale również już w lipcu zamierza powrócić do podwyżek. Takie przynajmniej są obecnie oczekiwania na rynku.
EBC opublikował też nowe prognozy dotyczące wzrostu PKB i inflacji. Uwagę ekonomistów przyciągnął zwłaszcza wzrost prognozy inflacji na 2024 rok z 2,9 proc. do 3 proc. i na 2025 rok z 2,1 proc. do 2,2 proc.
Mamy więc obecnie sytuację, w której i Fed i EBC zbliżają się do momentu zakończenia cyklu podwyżek, ale na razie, zdaniem rynków zapewne do września, stopy procentowe po obydwu stronach Atlantyku dalej będą rosnąć, a następnie, zgodnie z zapowiedziami obydwu banków nie zaczną od razu spadać, ale przez dłuższy czas pozostaną na podwyższonym poziomie.
Stanowiska te wyraźnie kontrastują z sugestiami ze strony naszej Rady Polityki Pieniężnej, która przestała podnosić stopy we wrześniu ubiegłego roku i chciałaby zacząć je obniżać już pod koniec tego roku.