Nieuchronnie nadciąga wielka zmiana, która dotknie wszystkich kredytobiorców. O tym, jak powstaje następca WIBOR-u, nowy wskaźnik WIRON oraz o zagrożeniach i szansach dla warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych w najnowszym odcinku programu "In Business" Mikołaj Kunica rozmawia z prezesem GPW Markiem Dietlem.
- Nowy wskaźnik WIRON będzie aktualizowany w trybie miesięcznym, co oznacza, że kredytobiorcy informacje od banków o wysokości raty będą dostawać co miesiąc — powiedział Marek Dietl
- Będziemy widzieli w miarę dobrze zaprogramowaną, kwestię dwuletniego przechodzenia z WIBOR na WIRON wśród konsumentów — ocenił
- Prezes GPW stwierdził również, że aby pojawiły się nowe spółki, muszą poprawić się wyceny.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
— Dla kredytobiorcy, przynajmniej takie są założenia regulatora, nie powinno nic się zmienić. WIBOR i WIRON powinny być ekwiwalentne, chociaż różnią się sposobem wyliczania. Największa różnica polega na tym, że WIBOR patrzył tylko w przód — powiedział prezes GPW Marek Dietl w programie "In Business". — WIRON ma z kolei bardzo dużą pamięć wstecz. Czyli patrzy jak historycznie dokonywane były transakcje i na tej podstawie próbuje przewidzieć, jak to będzie w przyszłości — dodał. Zaznaczył przy tym, że w przypadku nowego wskaźnika metoda jest "bezobsługowa", a więc nie zapada tam żadna decyzja człowieka.
Dietl wyjaśnił, że WIRON będzie aktualizowany także w trybie miesięcznym, co m.in. oznacza, że kredytobiorcy informacje od banków o wysokości raty będą dostawać co miesiąc.
— Co miesiąc nasza rata będzie inna, jeśli wybierzemy miesięczny. Będą też możliwości wybrania innych, ale prawdopodobnie rzeczywiście to będzie miesięczny. Raty będą nam aktualizowane — powiedział prezes GPW i dodał, że można wyobrazić sobie także wskaźniki z dłuższym horyzontem czasowym. — Np. 10-letni, czyli będziemy mogli się umówić z bankiem, że przez 10 lat nie zmienia się oprocentowanie kredytu. To jest zupełnie inny świat — powiedział.
Kiedy WIRON wejdzie w życie?
Rozmówca "In Business" wyjaśnił, że do tej pory kredytobiorcy byli zdani na ustalanie wysokości oprocentowania kredytów w krótkich terminach. Jak ocenił, banki "nie chciały brać na siebie tzw. ryzyka stopy procentowej i dawać kredytów na stałą stopę". Nowy wskaźnik bazujący na transakcjach ma pozwolić na dłuższe utrzymanie oprocentowania.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Dietl stwierdził, że banki bardzo intensywnie pracują nad tym, żeby wprowadzić WIRON, a obecna sytuacja "płaskich stóp procentowych" to dobry moment na te zmiany.
Tłumacząc, kiedy prace nad wdrożeniem nowego wskaźnika mogą dobiec końca, podzielił rynek na trzy segmenty.
Pierwszym są konsumenci, gdzie działania prowadzone są zgodnie z ustawą i poszanowaniem interesów tej grupy. Drugi segment to podmioty profesjonalne, a więc przedsiębiorstwa, które mają wyższe kredyty niż konsumenci oraz mają większą siłę przetargową. Zdaniem Dietla, w tym przypadku prowadzone będą negocjacje. Trzecim segmentem są rynki finansowe, które zdaniem prezesa GPW są najistotniejszym elementem z punktu widzenia giełdy.
Prezes GPW podkreślił, że zwykle najszybsze dostosowanie jest po stronie konsumentów. Na drugim miejscu są przedsiębiorstwa. W przypadku trzeciego segmentu, dostosowanie może zająć kilka lat, zanim powstaną odpowiednie instrumenty pochodne i zabezpieczenia.
— Będziemy widzieli taką, w miarę dobrze zaprogramowaną, kwestię dwuletniego przechodzenia z WIBOR na WIRON wśród konsumentów. Będą też zapadać obligacje, które są oparte o WIBOR. W taki naturalny sposób będą wygasać. Natomiast rynek instrumentów pochodnych może się tworzyć np. przez 5 lat. Tego zupełnie nie wiem — ocenił.
Dwa scenariusze inwestorów
Początek roku na giełdzie zapowiadał odbicie po kiepskim 2022 r. W styczniu odnotowane jedne z największych wzrostów i spodziewano się utrzymania hossy. Sytuacja na parkietach szybko jednak się odwróciła.
— To jest niestety rynek. Zmienność, zmienność, zmienność. Zeszły rok zamknęliśmy trochę lepiej niż giełdy amerykańskie, mimo agresji rosyjskiej w Ukrainie — zwrócił uwagę nasz rozmówca i dodał, że oznaki ożywienia i poprawa indeksów widoczne były na polskiej giełdzie już od października. — Początek tego roku był bardzo dobry. Teraz niestety zapowiedzi tej dużej rosyjskiej inwazji odstraszyły inwestorów. Do tego sygnał do hossy dała spadająca inflacja w Stanach Zjednoczonych. Tempo spadania inflacji jest coraz mniejsze, więc wciąż istnieje ryzyko podwyżek stóp procentowych w strefie euro i Stanach Zjednoczonych. Kumulacja tych dwóch elementów sprawiła, że na razie mamy silną korektę w tej hossie, ale przy niższych obrotach. Jeśli fundamentalnie spojrzymy na wyceny polskich spółek, one nie są wysokie, więc na pewno można wyszukać jakieś okazje inwestycyjne — ocenił.
Zapytany jak giełda mogłaby zareagować na koniec wojny, Dietl zwrócił uwagę, że poza Rosją inwestorzy obserwują Chiny. — Oni już myślą o następnej rzeczy. Czy Chiny się zaangażują po stronie Rosji? Czy jest to jakaś przygrywka do tego, żeby wywrzeć większą presję na Tajwan? — wyjaśnił.
Według prezesa GPW światowi inwestorzy dzielą się na dwie grupy. Pierwsi to ci, którzy uważają, że świat boryka się ze stanem permanentnych geopolitycznych kryzysów. Drudzy zaś to ci, którzy sądzą, e znajdujemy się w przededniu olbrzymiej światowej hossy. W takim scenariuszu Rosja zostałaby, przynajmniej częściowo, wyparta z Ukrainy i utraciłaby "imperialne zęby". — Chiny widząc siłę zachodniego świata złagodziłyby retorykę wobec Azji południowo-wschodniej. To otworzyłoby drogę do olbrzymiej hossy, przy ograniczonych podwyżkach cen surowców i żywności oraz niedużych podwyżkach stóp procentowych — tłumaczył szef giełdy.
Mówiąc o sytuacji lokalnej Dietl ocenił, że mamy do czynienia z dwiema falami, które się ze sobą zderzają. W pierwszej zwraca się uwagę na mocne fundamenty polskiej gospodarki, uwzględnienie relacji z UE w cenach aktywów oraz na krajową walutę, która mogłaby pozwolić na szybszy spadek inflacji niż w innych państwach regionu. — To jest takie płynięcie na bardzo dobrych perspektywach makroekonomicznych — powiedział.
Druga fala ma związek z ryzykami, szczególnie sektorowymi, związanymi z energetyką i bankami. Tu prezes wymienił m.in. kwestię kredytów frankowych.
— Kolejna decyzja TSUE, która oddala szansę dla banków, żeby rozwiązać w miarę bezboleśnie problem frankowy — wyjaśnił. — Na to jeszcze nakłada się po prostu bilans podaży i popytu, czyli bardzo duże oczekiwania na informacje o tym odsetku osób, które jednak pozostaną w PPK. Jest nowa fala zapisów od 1 marca. Cały czas nad giełdą ciąży ten nieszczęsny suwak OFE, które, chcąc nie chcąc, muszą sprzedawać aktywa, żeby przekazywać środki do ZUS — dodał.
Giełdowe debiuty 2023
Mówiąc o perspektywach dla tegorocznych debiutów giełdowych Dietl zwrócił uwagę, że zeszły rok był bardzo trudny pod względem IPO, czyli pierwszych ofert publicznych, ale dobry pod względem SPO, czyli spółek, które już są na giełdzie.
— To jest solidny zastrzyk gotówki do spółek i pokazanie tego, jaką wartość daje giełda. Czyli można elastycznie pozyskiwać finansowanie — wyjaśnił.
W tym czasie z giełdy chce zejść Ciech SA. Dietl przypomniał sytuacje, w których spółki znikały z giełdy, żeby podnieść ich wartość i wrócić. — Dzisiaj się żegnamy, jutro się witamy. To są spółki, które od strony procedur, procesów, sposobu myślenia, sposobu komunikowania zawsze mogą łatwo wrócić na giełdę — powiedział. Dodał, że aby pojawiły się nowe spółki, muszą poprawić się wyceny.
"In Business" jest cyklicznym programem, który pokazuje kulisy biznesu i pomaga poznać oraz zrozumieć pomysły i projekty ludzi, którzy wyznaczają trendy i kierunki zmian w gospodarce. W każdy czwartek Mikołaj Kunica, redaktor naczelny Business Insider Polska, zaprasza do programu prezesów i właścicieli firm, a także inwestorów, liderów rynku kapitałowego, decydentów kształtujących ramy polskiej gospodarki. W programie pojawiają się również naukowcy i myśliciele, którzy kreują i wychwytują trendy decydujące o kierunkach rozwoju firm oraz nowych modeli biznesowych.
Premierowe odcinki "In Business" są dostępne na Onet.pl i Businessinsider.pl.