Agencja Fitch obniżyła rating Stanom Zjednoczonym, co na razie nie wywołało na rynkach żadnego popłochu, ale i tak jest decyzją sensacyjną. Złoty miał we wtorek najgorszy dzień w tym roku, fatalnie czuje się też polski przemysł, co widać w danych o PMI. Lepiej pod tym względem nie jest w strefie euro, chociaż zaskakującym wyjątkiem jest Grecja. Mamy też ciekawą wypowiedź w sprawie obniżek stóp procentowych ze strony członka RPP. Oto pięć najciekawszych wydarzeń w gospodarce teraz.
1. Maleje wiarygodność finansowa Stanów Zjednoczonych, Fitch obniża im rating
Agencja Fitch obniżyła rating Stanów Zjednoczonych z najwyższego możliwego AAA o jedno oczko niżej, czyli do AA+. Decyzja jest dość szokująca i potencjalnie groźna dla rynków finansowych, bo gdy 12 lat temu taką samą podjęła agencja S&P, wpadły one w spory popłoch. Chociażby nasz indeks WIG spadł wtedy na fali ogólnoświatowej przeceny o blisko 30 proc., po czym odrabianie tych strat zajęło mu kolejne dwa lata.
Tym razem jednak reakcja rynków, przynajmniej na razie, jest znacznie spokojniejsza. Kontrakty terminowe na indeksy w USA i w Niemczech spadają, ale o mniej niż 1 proc., giełdy w Azji spadają w najgorszych przypadkach (Tokio i Hongkong) o 2 proc. Dolar się umacnia, ale minimalnie, natomiast amerykańskie obligacje, które wg Fitcha są teraz nieco mniej wiarygodne, drożeją, zamiast tanieć. Prawdopodobnie tym razem dla rynków obniżka ratingu nie jest tak dużym zaskoczeniem, jak ta z 2011 r., ponieważ wielu ekonomistów i analityków wspominało o takiej możliwości w maju, gdy trwał w USA polityczny spór dotyczący zwiększenia limitu zadłużenia.
To właśnie te spory, powtarzające się coraz częściej i związane z limitem długu, są dla Fitcha jedną z najważniejszych przyczyn obniżki ratingu. Agencja twierdzi, że podważają one wiarygodność USA na rynkach światowych i utrudniają amerykańskiemu rządowi zarządzanie polityką fiskalną. Do tego mamy tu przyczyny takie jak zwykle przy obniżkach ratingów, czyli zbyt wysokie deficyty budżetowe i za wysoki dług publiczny. Fitch wskazuje, że w USA nie istnieją żadne ramy prawne, reguły, obowiązujące w dłuższym terminie, które określałyby, jak polityka fiskalna powinna wyglądać. Do tego w ostatnich latach pojawiły się nowe wydatki, a z drugiej strony obniżono podatki, co nie jest dobrą kombinacją. W efekcie zdaniem agencji w tym roku deficyt fiskalny USA sięgnie aż 6,3 proc. PKB, w przyszłym będzie to już 6,6 proc., a w 2025 6,9 proc. PKB. Wtedy też wydatki na obsługę tego długu będą sięgać już 10 proc. przychodów państwa, podczas gdy w państwach o ratingu AAA sięgają zwykle ok. 1 proc. tych przychodów, nawet w Polsce ta wielkość to obecnie tylko ok. 1,5 proc. PKB.
Wskaźnik długu do PKB ma wg Fitcha sięgnąć w Stanach w 2025 r. poziomu 118 proc.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Obniżka ratingu i tak może jednak zaskakiwać, ponieważ Stany Zjednoczone jako emitent dolara i największa gospodarka świata nie mają najmniejszego problemu ze sprzedażą i ulokowaniem na rynku dowolnych ilości swojego długu, nie mają więc żadnego problemu z finansowaniem swojej działalności. Czyli pogarszająca się sytuacja fiskalna, która dla każdego innego państwa byłaby problemem, akurat dla USA problemem nie jest. Tak przynajmniej od lat uważa rynek finansowy. Dziś okazało się jednak, że Fitch uważa inaczej.
Zobacz też: Punkt zwrotny dla Ubera. Po prawie dekadzie strat w końcu zarobił
2. Złoty ma za sobą najgorszy dzień w tym roku
Wygodnie byłoby stwierdzić, że reakcją na obniżenie ratingu USA było wyraźne osłabienie złotego, bo faktycznie np. w stosunku do euro złoty zaliczył wczoraj najgorszy dzień w tym roku, a waluta europejska podrożała o ponad 4 gr.
Dolary również podrożały o 4 gr, jednak to nie amerykański rating był przyczyną tych ruchów, ponieważ wydarzyły się one wcześniej, w ciągu dnia, a informacja o ratingu pojawiła się dopiero po godz. 23 naszego czasu.
Możliwe, że na rynku zrobił wrażenie najnowszy odczyt wskaźnika PMI, który wyglądał dość fatalnie (szczegóły niżej).
Możliwe jednak, że złoty nieco osłabł po prostu dlatego, że od dawna zasługiwał na taką korektę, umacniając się nieco ponad miarę. Jeszcze miesiąc temu chyba nikt nie prognozował, że kurs euro spadnie u nas aż do poziomu 4,40 zł. Pojawiają się nawet pierwsze opinie, że złoty robi się zbyt mocny dla naszego eksportu, co w efekcie może szkodzić polskiej gospodarce.
Możliwe też, że do takiej korekty doszłoby już wcześniej, ale niektórym instytucjom finansowym takim jak fundusze zależało na tym, aby utrzymać siłę złotego do końca miesiąca, bo było to korzystne dla ich miesięcznych wyników zarządzania, którymi potem chwalą się przed klientami. Gdy rozpoczął się nowy miesiąc, sytuacja natychmiast się zmieniła, a gorsze PMI w takiej sytuacji mogło być tylko wygodnym pretekstem.
3. PMI dla polskiego przemysłu wygląda fatalnie
Wspomniany wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu, liczony przez S&P Global spadł w lipcu do 43,5 pkt z 45,1 pkt miesiąc wcześniej, podczas gdy analitycy oczekiwali spadku tylko do 44,5 pkt. Tak więc dane są złe i do tego gorsze od oczekiwań. Są złe, ponieważ każdy odczyt poniżej 50 pkt sugeruje recesję. Nie oznacza to, że cała polska gospodarka jest w recesji, bo nie składa się ona tylko z przemysłu, są w niej też chociażby usługi. Jednak sam przemysł najwyraźniej radzi sobie ostatnio coraz gorzej.
Według raportu kolejny miesiąc firmy notują spadek nowych zamówień i tym razem był on najostrzejszy od listopada ubiegłego roku. Nowe zamówienia eksportowe spadają wręcz najszybciej od maja 2020 r., czyli od czasów pierwszej fali pandemii. Firmy dostosowują się do sytuacji, zmniejszając produkcję, a co za tym idzie także zatrudnienie. Polski PMI znajduje się poniżej 50 pkt już piętnasty miesiąc z rzędu, czyli od momentu napaści Rosji na Ukrainę.
Pocieszające w tym wszystkim jest jedynie to, że w tak trudnej sytuacji polskie przedsiębiorstwa przestały podnosić ceny, co pomaga w obniżaniu tempa inflacji w kraju, a aż 27 proc. badanych firm te ceny wręcz obniżyło.
Lipcowe dane PMI to niewesoła lektura, jeśli chodzi o polski sektor produkcji przemysłowej, ponieważ przedstawiają obraz sektora, który coraz bardziej się kurczy
— napisał w raporcie Andrew Harker, ekonomista S&P Global Market Intelligence i jest to chyba najlepsze podsumowanie tego raportu i sytuacji w polskim przemyśle.
Zobacz też: Rząd na poważnie bierze się za płacę minimalną. Możliwy już tylko ruch w górę
4. Fatalne dane z niemieckiego przemysłu, zupełnie inaczej wygląda Grecja
Ciekawie wyglądają też odczyty PMI dla przemysłu w innych krajach europejskich. Generalnie tam też jest fatalnie, a dane dla największych gospodarek takich jak np. niemiecka czy francuska sugerują głęboką recesję, ale są też zaskoczenia pozytywne i tu na pierwszym miejscu mamy zdecydowanie Grecję z PMI na zupełnie optymistycznym, najlepszym od kilkunastu miesięcy poziomie 53,5 pkt.
Produkcja, nowe zamówienia i zatrudnienie w Grecji rosną. Te ostatnie nawet najszybciej od ponad roku. Niestety cała reszta strefy euro jest w przemysłowej recesji, a odczyty PMI w Niemczech i w Austrii spadły już nie tylko poniżej 50 pkt, ale nawet poniżej 40 pkt, co nie zdarza się często.
Zobacz też: Bezpieczny kredyt. Są dane po pierwszym miesiącu
5. Henryk Wnorowski z RPP ma wątpliwości co do szybkiej obniżki stóp procentowych
Jeśli inflacja w sierpniu nie spadnie poniżej 10 proc., wtedy raczej nie będzie mowy o obniżaniu stóp procentowych na najbliższym, wrześniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej – sugeruje członek tej Rady Henryk Wnorowski.
Dwucyfrowy odczyt inflacji za sierpień postawiłby obniżkę stóp przez RPP we wrześniu pod dużym znakiem zapytania lub ją wykluczył
— powiedział Wnorowski w telewizji Biznes24. Jednocześnie przypomniał on też, że według słów prezesa NBP z lipca do spełnienia jest jeszcze drugi warunek, czyli absolutna pewność co do tego, że spadek inflacji jest trwały.
W tym kontekście warto pamiętać o tym, że w kolejnych projekcjach inflacyjnych publikowanych przez NBP inflacja wciąż nie schodzi do celu na poziomie 2,5 proc. w ciągu kolejnych trzech lat. Wnorowski generalnie nie brzmiał jak zwolennik szybkiej obniżki stóp, mówił, że on osobiście nie jest "zafiksowany na żadną decyzję" i że był przeciwnikiem nawet rozpoczynania dyskusji o obniżkach stóp.
Jego zdaniem inflacja w sierpniu może pozostać minimalnie powyżej poziomu 10 proc., natomiast z pewnością spadnie poniżej tego poziomu już we wrześniu.