Jestem świeżo upieczoną absolwentką koledżu i wiele stereotypów na temat mojej grupy wiekowej dotyczy imprezowania, nadmiernego picia i spędzania czasu z przyjaciółmi. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej ponura — pokolenie Z jest samotne, pije mniej i wydaje więcej na zakupy spożywcze niż na wieczorne wyjścia.
Jednak po latach obserwowania moich ulubionych twórców, dzielących się radami, jak "zorganizować sobie życie" w wieku 20 i 30 lat, jestem skłonna pomyśleć, że pokolenie Z jednak w jakiś sposób wie, czego chce.
Nazwijcie nas przesadnie ambitnymi lub nudziarzami, ale my po prostu nie chcemy czekać do 30. roku życia, aby zbudować spójne, zdrowe rutyny, z których jesteśmy zadowoleni — przynajmniej ja nie.
Tak więc na początku tego roku postawiłam sobie za zadanie stworzenie skutecznej porannej rutyny. Zaczęłam badać grupę ludzi, którzy wydają się z natury lepiej przygotowani do rozpoczęcia dnia niż reszta z nas. A mianowicie na dyrektorach generalnych znanych firm.
Zobacz także: Zbierała 1 mln dol. z rezerwacji. Oto historia upadku królowej Airbnb
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Po wzlotach i upadkach w podążaniu za odwzorowaniem poranka CEO Apple Tima Cooka przez tydzień byłam zdeterminowana, aby spróbować czegoś nowego. Padło na rutynę CEO Snap Inc. Evana Spiegla.
Spiegel budzi się o 5 rano, aby sprawdzić Snap, przeczytać e-maile i wypić podwójne espresso przed treningiem lub medytacją.
Idealnie byłoby, gdyby moja poranna rutyna składała się z treningu, śniadania, czytania i wystarczającej ilości czasu na ubranie się oraz zrobienie fryzury i makijażu. Na szczęście odkryłam, że dyrektor generalny Snap Inc. Evan Spiegel lubi te same rzeczy co ja (może bez układania fryzury i makijażu).
W wieku 33 lat Spiegel jest jednym z najmłodszych miliarderów na świecie z majątkiem netto w wysokości 3,9 mld dol. według "Forbesa". Budzi się o 5 rano, sprawdza swoją aplikację, czyta maile i ćwiczy lub medytuje. Następnie bierze prysznic, przygotowuje się do wyjścia, czyta wiadomości przed zjedzeniem śniadania z żoną Mirandą Kerr i ich dziećmi w ich rezydencji w Brentwood w Kalifornii.
Jego rutyna jest zgodna z tym, czego szukam, a dzięki wcześniejszemu doświadczeniu z porannymi nawykami Cooka, które obejmowały pobudkę o 4:45 rano, trening siłowy i kawę, wiedziałam, co będzie potrzebne, aby przygotować się do tak wczesnego rozpoczęcia dnia.
Oto jak to wyglądało.
W poniedziałek przeszłam swoje oczekiwania i obudziłam się o 5:30
OK, technicznie rzecz biorąc, była to 5:32, ale przyznajcie — nadal jest to wyczyn.
W 2018 r. Spiegel powiedział w wywiadzie, który ukazał się w "Entrepreneurship Handbook", że lubi budzić się wcześnie, aby dać sobie trochę czasu na samotność.
"Wstaję naprawdę wcześnie, ponieważ to jedyny czas, który jest dla mnie »czasem Evana« — wtedy, gdy ludzie jeszcze się nie obudzili. Mam kilka godzin między 5 rano a 7 rano na robienie tego, co chcę" — powiedział.
Tak więc, by móc wstać o tej porze, poszłam spać o 22:30 i nawet zgodziłam się poświęcić moją stronę łóżka na tydzień, aby łatwiej było mi dostać się do budzika, który dzielę z chłopakiem.
Obudziłam się punktualnie o 5 rano, pobrałam aplikację Snap, bo nie używałam jej od lat (przepraszam, Evan) i ... przysnęłam, ale o 5:32 obudziłam się ponownie, tym razem już naprawdę.
Zobacz także: Kulisy swatania milionerów. Ekspertka o preferencjach: nie chcą widzieć botoksu
Kiedy już zwlekłam się z łóżka, nadszedł czas, aby zrobić kawę i poćwiczyć
Podziękowałem tej odpowiedzialnej wersji mnie, która wybrała ubrania treningowe już poprzedniego wieczoru. Ubrałam się, założyłam soczewki i zaparzyłam filiżankę kawy.
Według platformy Snap Spiegel lubi sprawdzać aplikację i pocztę e-mail oraz pić podwójne espresso po przebudzeniu. Następnie ćwiczy na siłowni przez 45 minut lub medytuje.
Jestem wierną fanką "kawy ze śmietanką", więc wypiłam swoją filiżankę i sprawdziłam pocztę e-mail oraz zaktualizowany interfejs Snap, zanim przewinęłam YouTube w poszukiwaniu filmu treningowego.
Ćwiczyłam przy nagraniu Chloe Ting, które koncentrowało się na ramionach, a potem zdałem sobie sprawę, że naprawdę dobrze było skończyć trening tak wcześnie rano.
Byłam mile zaskoczona produktem do pielęgnacji skóry, które polecał Spiegel
Następnie nadszedł czas na prysznic i wypróbowanie części rutyny Spiegla, którą byłam najbardziej podekscytowana: mycie twarzy. Spiegel jest mężem Kerr, modelki i założycielki Kora Organics od 2017 r. i używa kurkumowej maseczki rozjaśniającej i złuszczającej tej marki.
"Nie korzysta z niej jak z rzeczywistej maski; trzyma ją pod prysznicem i używa jako środka złuszczającego" — wyjaśniła Kerr w 2019 r. w wywiadzie dla New Beauty.
"Uwielbia w niej to, że zawiera olejek z mięty pieprzowej, więc jest bardzo orzeźwiająca. Mówi, że nie może się bez niej obyć, ponieważ to jego mały zastrzyk aromaterapii o poranku. Dodaje mu energii" — dodała.
Według Snapa Spiegel używa jej od lat, więc chciałam sprawdzić, czy jest warta tego szumu. Kupiłem tubkę o pojemności 30 g, która kosztowała 20 dol.
Pierwsze wrażenia: Wow, to nie żart — mięta pieprzowa jest mocna.
Podobało mi się uczucie złuszczających drobinek i to, jak gładka była moja skóra. Najlepszym sposobem na opisanie tego doświadczenia było uczucie, jakby na mojej twarzy znajdował się płyn do płukania ust, co nie brzmi przyjemnie, ale dla mnie było to bardzo miłe i, tak, mocno "orzeźwiające".
Mój jedyny problem z rutyną Spiegela do tej pory polegał na tym, że podobno poświęca on zaledwie 15 minut na przygotowanie się po prysznicu.
Ja tymczasem jestem zwolenniczką sześciostopniowej rutyny pielęgnacji skóry, jak z "Vogue's Beauty Secrets", przymierzam kilka ubrań, wykonuję mini koncert podczas układania włosów i słucham podcastu podczas robienia makijażu. Więc 15 minut? To nie dla mnie.
Mając jednak nadwyżkę czasu po tak wczesnej pobudce, zdałam sobie sprawę, że nie muszę się spieszyć, aby natychmiast wykonać wszystkie te kroki; mogłam usiąść, zjeść śniadanie, a nawet wykonać kilka prac domowych, zanim wróciłam do włosów i makijażu.
Tak wczesna pobudka dała mi czas na dokończenie rutynowych czynności pielęgnacyjnych, zajęcie się obowiązkami domowymi i poczytanie przed pracą
Nie wiem, czy to przez słońce świecące przez okna, czy przez wcześniejszą dawkę kofeiny, ale po zjedzeniu śniadania zabrałam się za sprzątanie mieszkania — zmywanie naczyń, wstawiłam pranie, a nawet wytarłam szklany stolik kawowy.
I wciąż miałam czas, aby dokończyć przygotowania i przeczytać artykuł w "Wall Street Journal" przed rozpoczęciem pracy o 9 rano.
Poranek oceniam na 10/10.
We wtorek nie spieszyłam się ani trochę, mimo że musiałam dojechać do pracy
Dzień drugi również zaczął się intensywnie.
Obudziłam się o 5 rano i wstałam z łóżka o 5:30, by się ubrać i udać do salonu na trening.
Zaparzyłam filiżankę kawy i zrobiłam zdjęcie wschodu słońca nad Nowym Jorkiem, a następnie wykonałam sesje pilates i powtórzyłam jeden z tych samych treningów ramion Chloe Ting z poniedziałku. Następnie dokończyłam kawę, oglądając vloga, po czym przeszłam do reszty rutyny.
Dzięki wczesnemu startowi miałam wystarczająco dużo czasu, aby przymierzyć kilka strojów, przygotować lunch, spakować torbę do pracy i upiec bajgla na śniadanie bez pośpiechu, co jest po prostu niespotykane w moim życiu.
Wyszłam z mieszkania przed 8 rano i o 8:45 byłam już w pracy, czując się niesamowicie usatysfakcjonowana. Moją jedyną wadą tego poranka było zapomnienie o czytaniu, ale i tak zrobiłam dużo.
W środę po raz pierwszy spróbowałem medytacji Kriya. Spiegel nazwał ją "zmieniającą życie"
W środę po raz pierwszy miałam trudności z obudzeniem się na czas. Pomimo ustawionej drzemki do 5:11, wstałam z łóżka dopiero o 5:45. Biorąc pod uwagę, jak bardzo byłam obolała po treningu przez ostatnie dwa dni, zdecydowałam, że środa będzie idealnym dniem na wypróbowanie innej porannej aktywności Spiegela: medytacji Kriya.
Spiegel mówił w "Vogue Australia" w 2022 r., że jego żona "uzależniła go od medytacji Kriya".
— W dobry dzień mogę poświęcić 45 minut rano na medytację, która zmienia życie — dodał.
W 2020 r. Business Insider wielokrotnie pisał o szerokich korzyściach płynących z medytacji, w tym o lepszym skupieniu i koncentracji, obniżonym poziomie stresu oraz zwiększonej samoocenie i samoświadomości.
Na YouTube znalazłam film zatytułowany "Isha Kriya: A Guided Meditation For Health And Wellbeing| 15-Minutes" autorstwa kanału Sadhguru.
"Codzienna praktyka Isha Kriya przynosi zdrowie, wzmaga dynamizm, dobrobyt i daje lepsze samopoczucie. Jest to potężne narzędzie do radzenia sobie z gorączkowym tempem współczesnego życia, pozwala ludziom w pełni wykorzystać swój potencjał" — słychać było na nagraniu.
Z tego, co zrozumiałam po obejrzeniu filmu, jedną z głównych cech medytacji Isha Kriya jest praktyka oddychania z myślą: "Nie jestem ciałem" i wydychania z myślą: "Nie jestem nawet moim umysłem".
Nie wiem, czy można być "złym" w medytacji, ale z pewnością tak właśnie czułam się ja — początkujący i chronicznie nadmierny myśliciel.
Próbując skupić się na przestrzeni między brwiami i myśląc tylko o tym, że "nie jestem swoim ciałem", zastanawiałam się nad wszystkimi rzeczami, które zaplanowałam na ten dzień i nad tym, jak opiszę to doświadczenie i ile czasu minęło, odkąd zaczęłam.
Chociaż nie nazwałbym tej pierwszej próby medytacji udaną, myślę, że była ona przydatna, pomagając mi zidentyfikować moją słabość w kwestii pozostawania w skupieniu.
Skończyłam medytację i kontynuowałam resztę rutyny, docierając do mojego biura na czas, by chwycić kawę, coś słodkiego oraz przeczytać artykuł w "WSJ".
Czwartek zaczęłam powoli, ale wciąż miałam czas na szybki trening i śniadanie
Niestety po przebudzeniu nie czułam się najlepiej, więc odłożyłam trening na ok. 7 rano. Przed ubraniem się do pracy w domu ponownie użyłam Kora Organics pod prysznicem. Zamiast zwykłej rutyny związanej z włosami i makijażem, pominęłam oba te elementy, wybierając kok i nieumalowaną twarz, ponieważ nie miałam zamiaru opuszczać mieszkania.
Zjadłam bajgla i wypiłam kawę na śniadanie, a następnie przeczytałam kilka najnowszych artykułów z Business Insider, zanim zaczęłam pracę o 9 rano.
Poranek był znacznie bardziej skondensowaną próbą rutyny Spiegela, ale naprawdę mogłem poczuć różnicę, jaką robi kontrolowany harmonogram snu. Przez cały tydzień kładłam się spać o 22:30 nie z wyboru, ale dlatego, że naturalnie czułam się zmęczona.
Piątek był najmniej produktywnym dniem, ale Spiegel zdecydowanie ma rację, fundując sobie z rana "czas dla Evana"
W piątek znów nie czułam się najlepiej, więc wstałam ok. 7 rano i spróbowałam zrobić szybkie pięć minut medytacji.
Chociaż nie była to poranna rutyna, do której dążyłam, nadal mogłam docenić wpływ drobnych zmian. Wcześniej leżałam w łóżku do 8:00-8:30 rano i wygrzebywałam się z niego wprost do laptopa, by zacząć pracę o 9:00 rano. Dzięki lepszemu harmonogramowi snu i bardziej zdyscyplinowanemu nastawieniu mogłam wstać godzinę wcześniej i poświęcić trochę czasu dla siebie, zanim wpadłam w wir obowiązków, co wydawało mi się i tak ogromnym zyskiem
Jedyną prawdziwą atrakcją mojego poranka związaną ze Spieglem było mycie twarzy. Mam nadzieję, że będę kontynuować ją w przyszłości.
Po tygodniu życia jak Evan Spiegel, w końcu zrozumiałem urok wczesnego wstawania
W ciągu kilku tygodni odkąd próbowałam skopiować rutynę Spiegla, nadal używam płynu do mycia twarzy, śpię o 22:30 i budzę się najpóźniej o 7 rano. Jestem więc zadowolona z postępów.
Jest to wyraźny kontrast z tym, jak wyczerpana czułam się, podążając za poranną rutyną Tima Cooka. Zaskoczyło mnie to, ponieważ obaj mężczyźni budzą się niezwykle wcześnie.
Patrząc wstecz, łatwo zauważyć, że odpowiadał za to moment czasowy, w którym podjęłam się obu tych wyzwań. Gdy podążałam za porannymi nawykami Cooka, właśnie zaczął się czas letni, przez co straciłam godzinę snu; moje ciało nigdy nie miało szansy odpowiednio się dostosować, zanim zostało wrzucone w zupełnie nową sieć czynności. Dla porównania wypróbowanie rutyny Spiegla w połowie kwietnia pozwoliło mi dostosować się i obudzić krótko przed wschodem słońca.
Pobudka o 5 rano nadal nie jest konieczna dla mojego stylu życia, ale myślę, że najlepszą częścią wypróbowania tego typu rutyny było nauczenie się, jak być bardziej zdyscyplinowanym. Oczywiście łatwo byłoby leżeć w łóżku przez dodatkowe 15 minut — i uwierz mi, czasami to robię — ale jeśli wiem, że wstanie z pieleszy sprawi, że będę mniej zagoniona i zestresowana, to jaki jest sens w dalszym sabotowaniu samej siebie?
Tak naprawdę to nie odkryłam jeszcze idealnego poranka dla siebie, ale myślę, że zbliżyłam się o krok do rozwiązania tej zagadki, a to na razie wystarczy.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Insidera, przygotowanym w całości przez tamtejszą redakcję.
Tłumaczenie: Dorota Salus