Muszą mieć 20 mln franków na koncie i płacą 33 tys. dol. rocznie za członkostwo. Podstawowe zasady — mówią sobie wszystko, ale nic ze spotkań nie może wyciec. Tak działa sieć Tiger 21 dla superbogatych. Szwajcarzy dołączyli do niej stosunkowo niedawno, ale na świecie ma ona ok. 1400 członków.
Johannes Peter (imię zmienione) miał problem, o którym prawdopodobnie marzy wiele osób: inwestycja — nie chce mówić o jej dokładnym charakterze — momentalnie uczyniła go bogatym, bardzo bogatym — z ok. 20 mln franków (ok. 86 mln zł) na koncie. — Nagle pojawiły się zupełnie nowe pytania, takie jak to, jak chronić swoje bogactwo — mówi. — Martwiłem się jednak, że nikomu o tym nie powiem, bo wtedy od razu pojawiliby się bankierzy — dodaje.
Zobacz także: Superbogaci uciekają z Norwegii. Nie bawią się w dyskrecję
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
W rezultacie nawet przyjaciele Petera nadal nie są świadomi jego bogactwa, a on sam nadal wykonuje swój normalny zawód w dziedzinie badań.
Peter szukał ludzi, którzy rozumieliby jego problemy. I natknął się na nieco inny rodzaj sieci społecznościowej: Tiger 21. Słowo "Tiger" to skrót od "The Investment Group for Enhanced Results in the 21st Century". Kryje się za nim amerykańska firma założona w 1999 r. w Nowym Jorku przez inwestora w nieruchomości Michaela Sonnenfeldta.
Zobacz także: Samochód premium w leasingu. Wykup za 1 proc. wartości to błąd? Tłumaczymy
Co powinieneś zrobić, jeśli nagle masz dużo pieniędzy?
Sonnenfeldt doświadczył tego samego, co Johannes Peter: deweloper nagle stał się bardzo bogaty dzięki sprzedaży nieruchomości w porcie New Jersey, na których wybudowano biura i mieszkania. Sonnenfeldt szukał również ludzi o podobnych poglądach — najlepiej przedsiębiorców, którzy również zarobili pieniądze za jednym zamachem, sprzedając swoją firmę — aby otwarcie rozmawiać z nimi na tematy takie jak inwestowanie, podatki i dziedziczenie. Koncepcja okazała się tak skuteczna, że Sonnenfeldt założył firmę Tiger 21. Sieć społecznościowa superbogatych ma obecnie ponad 1400 członków w 50 miastach, zorganizowanych w 117 grupach. Łączna wartość członków wynosi ponad 150 mld dol.
Sieć dla bogaczy pojawiła się w Szwajcarii około pięciu lat temu. — Założyciel Tiger 21 Michael Sonnenfeldt zapytał mnie znienacka, czy chciałbym założyć grupę Tiger 21 w Szwajcarii — wyjaśnia Eric Sarasin. Grupa byłego bankiera z dynastii bankowej o tej samej nazwie osiągnęła obecnie maksymalny limit 15 członków. Ekspert ds. zarządzania Eelco Fiole przewodzi drugiej szwajcarskiej grupie, w której uczestniczy dziewięć bogatych osób.
Wymagania dotyczące przyjęcia są wysokie: członkowie muszą posiadać co najmniej 20 mln dol. w aktywach, które można zainwestować. I płacić roczną składkę w wysokości 33 tys. dol. W zamian klub organizuje jedenaście spotkań rocznie trwających około sześciu godzin. Każdy członek może również uczestniczyć w spotkaniach innych grup na całym świecie. Istnieje również aplikacja do nawiązywania kontaktów.
Amerykańska otwartość spotyka się ze szwajcarską mentalnością
Koncepcja jest bardzo amerykańska. Sarasin musiał wziąć to pod uwagę na samym początku. — Oprócz osobistego dialogu na temat biznesu, rodziny i osobistych doświadczeń, sednem spotkań jest to, że jeden z członków ujawnia swoje aktywa innym — wyjaśnia Sarasin. — Ten rodzaj całkowitej otwartości jest nietypowy dla Szwajcarów, więc zaczęliśmy od tego, że członkowie rozmawiali tylko o wadze klas aktywów — tłumaczy. Klub został zaprojektowany tak, aby wspierać swoich członków jak "osobisty zarząd".
Podstawowym elementem jest całkowita przejrzystość. A to działa tylko wtedy, gdy wszyscy bezwarunkowo sobie ufają. — Nic ze spotkań nie może wyciec, a członkom nie wolno wykorzystywać grupy do sprzedawania czegokolwiek — mówi Fiole, który prowadzi drugą grupę. Każdy, kto nie przestrzega zasad, jest wyrzucany — co miało już miejsce w grupie Erica Sarasina.
Na tym polega różnica w stosunku do innych sieci, takich jak Rotary czy Club zum Rennweg. W mniejszym stopniu chodzi o tworzenie sieci kontaktów w celu zdobycia możliwości biznesowych lub zawodowych dla siebie nawzajem bądź w celu czynienia dobra dla społeczności. Chodzi raczej o ujawnianie i krytyczną analizę własnych decyzji finansowych i życiowych bez tabu.
Sieć majątkowa UBS
Banki również wpadły na pomysł łączenia w sieci swoich zamożnych klientów. Na przykład UBS uruchomił dwa lata temu sieć Circle One. Tutaj członkowie mają dostęp do badań inwestycyjnych banku i pomysłów inwestycyjnych, a także mogą tworzyć własne grupy zainteresowań, aby wymieniać się pomysłami. Platforma jest jednak czysto cyfrowa.
Z drugiej strony Tiger 21 polega na kontaktach osobistych. Tylko kto wydaje 33 tys. dol. na godzinne spotkania?! "Handelszeitung" był w stanie porozmawiać z trzema członkami Tiger 21 pod warunkiem zachowania anonimowości. Odpowiedź jest jasna: — Zaoszczędziłem miliony dzięki spotkaniom, ponieważ inni namówili mnie do inwestycji — mówi Thomas Kampli (imię zmienione), który stał się bogaty jako seryjny przedsiębiorca i inwestor. Jest członkiem Tiger 21 od czterech lat.
Marc Peterson (imię zmienione), przedsiębiorca z branży fintech, dodaje, że klub jest czymś więcej niż tylko klubem inwestycyjnym: — Muszę też uzasadnić swoją obecność tutaj — mówi. W końcu każdy, kto ma zaprezentować swoje portfolio, musi również pokazać swoje CV i powody, dla których ukończył określone szkolenie oraz wybrał taką, a nie inną ścieżkę kariery.
Ta otwartość może nie każdemu przypaść do gustu, ale Peterson uważa ją za "niezwykle wyzwalającą". W końcu nie ma innej grupy, w której doświadczeni inwestorzy, przedsiębiorcy i inni samce alfa zadawaliby sobie nawzajem takie pytania. — Treść spotkań jest tak ekscytująca, że wydaje się, że trwa to sześć minut, a nie sześć godzin — mówi Peterson.
Pomoc w znalezieniu lekarza
Klub pomaga nie tylko w inwestowaniu pieniędzy, ale także w kryzysach życiowych, takich jak rozwody — lub w przygotowaniu własnego majątku. — Klasycznym tego przykładem są założyciele firm, którzy uważają, że ich własne dzieci nie nadają się do kontynuowania działalności. Jednak historie sukcesu, takie jak sprzedaż firmy, są również powtarzającym się tematem — mówi Sarasin.
W USA klub pomógł indyjskiemu przedsiębiorcy uzyskać miejsce w specjalistycznej klinice dla jego śmiertelnie chorego syna, co uratowało mu życie. Według członków wielu z nich spotyka się również prywatnie poza spotkaniami. Niektórzy nawet wspólnie podróżują.
Pomiędzy spotkaniami członkowie mogą pozostawać w kontakcie za pośrednictwem aplikacji. Daje im ona dostęp do wszystkich grup na całym świecie, a tym samym do wszystkich ok. 1400 uczestników Tiger 21. Jeśli więc masz spotkanie w Nowym Jorku i spotyka się tam lokalna grupa, możesz zarejestrować się na spotkanie za pośrednictwem aplikacji. W aplikacji dostępne są również grupy dyskusyjne na różne tematy, od golfa po literaturę, podróże, inwestycje itp.
W Szwajcarii przybywa superbogatych
W rankingu najbogatszych miast na świecie na szczycie znajdują się główne miasta USA, ale Genewa i Zurych również mają duże zagęszczenie milionerów.
Na spotkaniach każda grupa ma swojego przewodniczącego. W Szwajcarii są to Eric Sarasin i Eelco Fiole. Przewodniczący nie muszą mieć 20 mln w aktywach do zainwestowania; są opłacani przez Tiger 21. Przewodniczący przygotowują i moderują spotkania. — Pozostajemy w tle — mówi Fiole. Przygotowanie spotkań wymaga czasu; Sarasin szacuje, że praca przewodniczącego grupy wiąże się z 20-procentowym obciążeniem pracą. W USA są przewodniczący, którzy wykonują tę pracę w pełnym wymiarze godzin i prowadzą kilka grup.
Jednym z najważniejszych zadań jest zapewnienie zrównoważonego składu grupy. — W Szwajcarii prawie nie mamy spadkobierców w naszych dwóch grupach — mówi Sarasin, dodając, że większość z nich to przedsiębiorcy. Mieszanka sektorów jest szeroka, od inżynierii mechanicznej po kryptowaluty. Mieszanka narodowości jest również barwna, a duża część szwajcarskich członków Tiger 21 to emigranci. Niektórzy członkowie przylatują również z zagranicy, na przykład z Niemiec lub Serbii, specjalnie na spotkania.
Pilnie poszukiwane kobiety
Istnieje potrzeba nadrobienia zaległości, jeśli chodzi o odsetek kobiet. — Na początku miałem cztery kobiety w mojej grupie — mówi Sarasin, ale jedna Meksykanka wróciła do swojego kraju, a druga zrezygnowała, ponieważ nie miała już czasu na spotkania. Aby zwiększyć różnorodność, kobiety są bardzo mile widziane.
Jednak przyjmowanie nowych członków jest trudne, właśnie dlatego, że w grupie nie powinno być praktycznie żadnych tajemnic. Wszyscy muszą sobie ufać. — Podałem jednej kandydatce kilka nazwisk osób z naszej grupy, ale miała ona z jedną z nich do czynienia zawodowo wiele lat temu. Postanowiła więc do nas nie dołączać — mówi Eric Sarasin.
Inwestor Johannes Peter nadal lubi klub superbogatych: nie ma innego miejsca, w którym rozmawiałbym tak otwarcie o moich pieniądzach i moim życiu.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem ze szwajcarskiego portalu handelszeitung.ch