- Po 23 latach pracy w branży technologicznej były dyrektor Facebooka i Microsoftu Philip Su czuł się sparaliżowany wypaleniem zawodowym
- Rzucił pracę prezesa i zaczął pracować na 11-godzinnych zmianach w magazynach Amazona w okresie największego ruchu
- Mówi, że sztywny harmonogram i wyczerpująca praca fizyczna pomogły mu z epizodami depresyjnymi
Ten artykuł oparty jest na rozmowie z Philipem Su, byłym dyrektorem wykonawczym i prezesem Facebooka i Microsoftu, który podjął pracę w magazynie Amazona po tym, jak 23-letnia kariera w branży technologicznej sprawiła, że poczuł się "sparaliżowany" przez depresję i wypalenie zawodowe. Jego wypowiedź została zredagowana pod kątem długości i jasności.
W 2018 r. założyłem w Seattle organizację non-profit tworzącą darmowe oprogramowanie dla globalnego zdrowia i prowadziłem ją przez trzy lata. W ostatnim roku na poważnie zmagałem się z sezonową depresją – czymś, co dokuczało mi przez prawdopodobnie ponad 20 lat życia w Seattle. Nie sypiałem dobrze i czułem się bardzo przygnębiony. Postanowiłem się więc odsunąć i skupić na powrocie do zdrowia.
Po dobrych sześciu lub ośmiu miesiącach bez pracy poczułem się jednak jeszcze gorzej. Czasami nie wstawałem z łóżka do południa lub nawet do drugiej po południu. Było naprawdę ze mną kiepsko.
Postanowiłem podjąć pracę w magazynie Amazona
Czułem, że tak naprawdę potrzeba mi jakiegoś porządku dnia – godzin pobudki, ćwiczeń fizycznych, czegoś, żeby po prostu się ruszyć. Byłem ciekawy Amazona z kilku powodów.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Po pierwsze, oprócz tego, że jestem klientem Amazona od jakichś 25 lat, ciekawiła mnie robotyzacja, jej wpływ na nasze społeczeństwo i przyszłość rynku pracy. Wydawało mi się, że roboty pozbawią nas wszystkich codziennego zajęcia.
Zobacz także: Amazon ogłasza największe w historii zwolnienia. Pracę straci 18 tys. osób
Szczerze mówiąc, byłem też trochę sceptycznie nastawiony do artykułów, opisujących pracowników, którzy nie mogą skorzystać z toalety i innych (historiach o warunkach pracy). Zastanawiałem, czy naprawdę może być aż tak źle? Chciałem też zrozumieć swój ślad społeczny, jaki zostawia moja konsumpcja, i co to oznacza dla pracowników, jak dla życia ludzi.
W listopadzie 2021 r. zgłosiłem się do pracy w miejscowym magazynie. Tak się składa, że jest on również flagowym okrętem Amazona tutaj, w Seattle. Dostałem pracę.
Przez siedem tygodni pracowałem w magazynie, zarabiając 18,55 dol. za godzinę
Pierwszego dnia dostałem gorący i zimny okład, napój sportowy, maseczkę ochronną na twarz z uśmiechem Amazona i jedną porcję leków przeciwbólowych – wszystko w mniej więcej czterolitrowym woreczku strunowym do mrożonek. Dla kontrastu, kiedy rozpocząłem pracę w Microsofcie, pierwszego dnia dostałem koszulki, bluzy z kapturem i inne rzeczy, a od Facebooka pierwszego dnia otrzymałem iPhone'a Plus i MacBooka Pro.
To tylko pokazuje, jak bardzo różnie pracownicy są traktowani w poszczególnych oddziałach branży. W Amazonie nigdy nie spotkałem swojego kierownika i nikt nie znał mojego imienia. Najczęściej mówili do mnie Peter, choć mam na imię Philip.
Prawie na każdej poziomej powierzchni w magazynie, na przykład na składanych drabinkach, które doskonale się nadają do siedzenia, widniały specjalne naklejki z napisem "Nie siadać". Nawet kierownicy zespołów, którzy przez całą swoją zmianę przede wszystkim nadzorują komputery, nie mają krzeseł. Nie rozumiem, dlaczego osoba, która nie opuszcza swojego stanowiska, nie dostaje w magazynie krzesła. Jestem pewien, że takie decyzje nie podejmuje się lekko; są warte miliony dolarów.
Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo
Pracowałem zawsze dla firm, które twierdziły, że dla nich największą wartość mają ludzie. Fakt, że bramki bezpieczeństwa w magazynie Amazona znajdują się przy wyjściu, a nie przy wejściu, aby uniemożliwić ludziom kradzieże iPhone'ów i innych rzeczy, pokazuje, że tutaj największą wartość mają towary przywożone do tego magazynu, a nie ludzie.
Pracowałem w okresie szczytowym — między Czarnym Piątkiem a Bożym Narodzeniem
Pierwszy dzień szczytu był w zasadzie dość ekscytujący. Przy drzwiach wejściowych stało sześciu menedżerów, którzy potrząsali plastikowymi kołatkami, gdy wchodziliśmy przez łuk z balonów, a w tle dudniła muzyka techno. To było jak wejście na Super Bowl; czułeś się jak bohater, chciałeś krzyczeć "Tak, to wielka sprawa i my to zrobimy!"
Jednak w miarę upływu czasu kierowników zostało tylko dwóch, a potem nie było już żadnego. Nie było też klaskania ani śpiewu. Pod koniec zostało już tylko biurko kadrowe, gdzie ludzie mogli ustawić się w kolejce i zgłaszać swoje skargi do działu kadr.
Zobacz także: Amazon nieoczekiwanym bohaterem Ukrainy. W ten sposób pomógł uratować kraj
Skupiło się w tym, jak w soczewce całe emocjonalne doświadczenie szczytowego okresu sprzedaży: zaczynasz od euforii, wszystko jest ekscytujące i w ogóle. W połowie masz ledwo chęć, żeby w ogóle się pokazać w pracy. A na koniec są już tylko kadry.
Zaskakuje mnie fakt, że skoro Amazon od 25 lat ma szczyt sprzedaży w tym okresie, ludzie powinni doskonale wiedzieć, jak bardzo atmosfera jest wtedy napięta. Jeśli kierownicy nie potrafią wykazać dość entuzjazmu, żeby pomachać plastikowymi kołatkami przez 10 minut, gdy pracownicy rozpoczynają 11-godzinną zmianę, to daje wszystkim zły przykład.
Każdego dnia przenosiłem prawdopodobnie 6 ton paczek
Cały czas mówią ci o wyrabianiu normy. Moja norma wahała się między 220 a 380 paczkami na godzinę. W okresie szczytowym musiałem pracować 11 do 11,5 godzin dziennie, a przeciętna paczka ważyła 2 do 3 kg. Jeśli się to przeliczy, wychodzi jakaś absurdalna liczba, jak 6 ton.
W okresie szczytowym Amazon mógł mnie powiadomić z 16-godzinnym wyprzedzeniem, że następnego dnia muszę pracować na 11-godzinnej zmianie. Miałem 10 niepłatnych godzin, potem zostałbym automatycznie zwolniony. Gdybym przegapił jedną z tych obowiązkowych, wyznaczonych w ostatniej chwili 11-godzinnych zmian, mógłbym stracić pracę.
Dla kogoś takiego jak ja, kto nie potrzebuje opieki dla dzieci, nie stanowiło to problemu, jednak przeciętna osoba z rodziną mogła zostać wezwana na dodatkową zmianę z zaledwie 16-godzinnym wyprzedzeniem. Jest to zaledwie dzień wcześniej, nawet podczas weekendu Święta Dziękczynienia. Myślę, że dla większości moich współpracowników największym problemem był brak przewidywalności harmonogramu.
Ręce zaczęły mi drętwieć, więc poszedłem do lekarza
Zacząłem budzić się rano i mniej więcej przez pierwsze 30 minut dnia czułem odrętwienie w rękach. Czułem lekkie mrowienie od nadgarstka do palców. Palce mi się same zginały — mogłem je wyprostować, ale znowu się podwijały. W końcu przez cały czas miałem częściowo zaciśnięte dłonie.
Porozmawiałem z kadrami i zalecono mi udać się na wizytę do lekarza poza zakładem. Wieczorem po pracy poszedłem na ostry dyżur, gdzie dowiedziałem się, że mam zespół cieśni nadgarstka, co oznacza, że doszło do zapalenia ścięgien powodującego ucisk na nerwy. Dostałem lekarstwa i kazano mi przez dwa tygodnie nie podnosić ciężarów większych niż 5 kg.
Od razu zaniosłem odpowiednie papiery do Amazona. Po siedmiu dniach nadal nie otrzymałem odpowiedzi. Tymczasem kierownik pozwolił mi pracować na taśmie z lżejszymi paczkami — tymi małymi, zapakowanymi w folię bąbelkową. Przez jakiś czas pracowałem na tym stanowisku.
Kiedy dział kadr Amazona odezwał się do mnie, dano mi możliwość wzięcia dwóch tygodni tak zwanej "pracy ulgowej". Wiązało się to z pracą trzy godziny dziennie – co oznaczało około 1700 dol. mniejszy dochód i pracą w inne niż dotychczas dni. Inną opcją było podpisanie oświadczenia, że nic mi nie jest, i powrót do pracy. Przyjąłem pracę ulgową, ale ponieważ dział kadr tak długo zwlekał z odpowiedzią, zdążyłem przepracować lżej tylko jeden dzień, zanim nie upłynęły dwa tygodnie nakazane przez lekarza.
Nie przestawałem myśleć o tym, co oznaczałaby taka zmiana dla kogoś, kto musi się martwić o opiekę nad dzieckiem, albo zajmuje się starszą osobą i traci dochód, na którym polega. Co, gdyby opieka zdrowotna dla mojej rodziny zależała od mojego zatrudnienia, a ja doznałbym takiego urazu, że miałbym do wyboru albo dostawać przez dwa tygodnie 1700 dol. mniej, albo po prostu zacisnąć zęby podpisać kawałek papieru, który mówi, że nic mi nie jest? Zdecydowałbym się go podpisać. Cynik mógłby stwierdzić, że ten system zaprojektowano tak, by zmusić pracownika do wyrażenia zgody.
W ciągu dwóch tygodni po odejściu z pracy fizyczne dolegliwości ustąpiły.
Praca w magazynie pomogła mi wyjść z depresji
Wziąłem tę pracę, ponieważ rozpaczliwie potrzebowałem czegoś, co zmusiłoby mnie do zorganizowania sobie dnia i bardzo skorzystałem na tym, że Amazon to za mnie zrobił. Stawiałem 28 tys. kroków dziennie i podnosiłem 6 ton paczek — to był poważny wysiłek.
Podobało mi się również to, że była to nieskomplikowana praca. W biurze, gdzie pracowałem, zawsze były niekończące się sterty pracy do wykonania, bez określonych godzin granicznych. W magazynie, kiedy twoja zmiana się kończy, cały dok może być zapchany i to nie jest twój problem. Można po prostu odejść, wiedząc, że przyjdzie nocna zmiana i rozwiąże problem.
Nigdy też nie musiałem podejmować decyzji. Każdego dnia ktoś mówił mi, co mam robić, a kiedy już wykonuje się pracę, jest ona w dużej mierze bezmyślna. Ktoś taki, jak ja, kto czuł ogromną presję, aby podejmować właściwe decyzje, przez cały czas ma spokojny umysł, bo nie musi się martwić o podejmowanie decyzji. Mogłem spać w nocy, nie myśląc o pracy.
Tylko jednej osobie w Amazonie powiedziałem, dlaczego tam byłem
To dlatego, że pracownicy nie rozmawiają ze sobą, ale także dlatego, że nie chciałem, aby ludzie mnie oceniali. Byłem tam, ponieważ cierpiałem na depresję, a ta praca mnie z niej wyprowadzała. Nie chciałem, żeby ludzie pomyśleli sobie, że nie szanuję ich pracy, tylko dlatego, że przyszedłem tam, chociaż nie potrzebowałem pieniędzy.
W końcu spotkałem w magazynie pewnego faceta, który również poszedł tam do pracy, bo był w depresji. Powiedział, że ma licencjat z nauk kobiecych i nie potrafił się zmotywować do tego, aby włączyć każdego dnia aplikację Uber, na której jeździł. Chciał się zmusić do posiadania planu dnia i do ćwiczeń fizycznych. Kiedy opisywał ulgę, jaką poczuł po podjęciu pracy ze względu na wymuszoną regularność (harmonogramu), naprawdę czułem to samo.
Nie mogłem się zdecydować, czy umieścić to doświadczenie na moim LinkedIn
Od czasu Amazona łączę małe prace na pół etatu, zastanawiając się nad tym, co dalej. Pracuję również nad moim podcastem.
Przez chwilę zastanawiałem się, czy doświadczenie z Amazona powinno znaleźć się na moim LinkedIn. Szczerze mówiąc, czułem się trochę zawstydzony tym, co mogliby pomyśleć rekruterzy, gdyby zobaczyli, że rzuciłem prestiżową robotę i zacząłem pracować w magazynie. Przecież przeszedłem od składania przez lata sprawozdań bezpośrednio dyrektorowi technicznemu Mety do sytuacji, w której przy taśmie wielokrotnie zwracano się do mnie imieniem "Peter". W końcu doszedłem do wniosku, że takie sprawy nie przeszkadzają mi tak, jak sądzę, przeszkadzają wielu innym ludziom.
Polecam ludziom pracę w Amazonie. My, Amerykanie, bardzo się od siebie odsunęliśmy, a pomysł, aby naprawdę zobaczyć i poczuć, jak to jest być przeciętnym amerykańskim pracownikiem, jest niezwykle pożyteczny.
Przedstawiciel Amazona, Sam Stephenson, powiedział Insiderowi: – W 2021 r., kiedy zatrudniono tego człowieka, pracownicy automatycznie zaczynali pracę w Amazonie od 10 godzin niepłatnego czasu pracy (UPT). Na początku każdego kwartału dodawano dodatkowe 20 godzin. Te zasady zostały niedawno zaktualizowane, aby umożliwić naliczanie UPT na podstawie godzinowej, a nie kwartalnej. Nie rozmawiamy na temat rozwiązania umowy, dopóki nie wyczerpiemy wszystkich opcji urlopowych, w tym płatnego lub niepłatnego czasu wolnego. Ciężko pracujemy, aby dostosować się do potrzeb naszego zespołu, ale jak każdy pracodawca, prosimy naszych pracowników o spełnienie pewnych minimalnych oczekiwań i podejmujemy odpowiednie działania, gdy nie są w stanie tego zrobić.
– Staramy się zapewnić pracę ulgową pracownikom i mamy specjalny zespół, którego jedynym zadaniem jest dostosowanie wymagań pracy do indywidualnych ograniczeń medycznych określonych przez przedstawicieli opieki zdrowotnej – dodał Stephenson. – Na nieszczęście dla czytelników, ze względu na 24-godzinny termin, który nam dano, nie jesteśmy w stanie zweryfikować żadnego z twierdzeń rzekomego byłego pracownika, o którym mowa w tym artykule.
Powyższy tekst jest przedrukiem z amerykańskiego wydania Insider, przygotowanym w całości przez tamtejszą redakcję.
Autor: Hannah Towey and Katherine Long; Tłumaczenie: Dorota Salus