Prawnicy reprezentujący banki twierdzą, że wyrok TSUE nie wnosi nic nowego w spory sądowe z frankowiczami. Pełnomocnicy kredytobiorców podkreślają, że orzeczenie jest przełomowe. Kto ma rację? Jak decyzja TSUE wpłynie na spory sądowe frankowiczów z bankami? Oto pięć rzeczy, które trzeba wiedzieć o orzeczeniu TSUE.
- W czwartek 7 grudnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie frankowiczów
- Wyjaśniamy, jak wyrok TSUE może się przełożyć na orzecznictwo polskich sądów, a jakie kwestie sporne wciąż nie zostały rozstrzygnięte
- Wskazujemy, jak wyrok TSUE wpłynie na praktykę składnia oświadczeń, w tym liczenie biegu terminu przedawnienia dla banków. Zestawiamy poglądy przedstawicieli obu stron sporu
- Wyjaśniamy, dlaczego jest ważny dla tych, którzy są w sporze z bankiem, ale nie spłacili jeszcze kapitału
- Wyliczamy, ile mogą wynieść odsetki zasądzone od banku na rzecz frankowicza po stwierdzeniu nieważności, jeśli w sądach przyjmie się interpretacja wynikająca z wyroku TSUE
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
W czwartek 7 grudnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie kredytobiorców, którzy w 2009 r. zawarli umowę kredytu hipotecznego powiązaną z kursem franka szwajcarskiego z mBankiem. Chodzi o wyrok w sprawie C-140/22.
TSUE uznał, że wykładnia prawa krajowego, uzależniająca następstwa bezskuteczności abuzywnego postanowienia umowy od złożenia przez konsumenta oświadczenia, jest sprzeczna z dyrektywą 93/13. TSUE orzekł też, że dyrektywa 93/12 stoi na przeszkodzie, aby rekompensata żądana przez konsumenta z tytułu zwrotu kwot, które zapłacił, została pomniejszona o równowartość odsetek, które bank otrzymałaby, gdyby umowa pozostała w mocy. Co to oznacza w praktyce? Jak wyrok TSUE może się przełożyć na orzecznictwo polskich sądów? Jakie kwestie sporne wciąż nie zostały rozstrzygnięte. Staramy się w prosty sposób odpowiedzieć na wszystkie pytania, a także wyjaśnić rozbieżne stanowiska przedstawicieli banków i frankowiczów.
1. Chcesz nieważności umowy, nie musisz składać oświadczenia
— TSUE wskazał, że sąd krajowy nie może wymagać złożenia przez konsumenta oświadczenia o skutkach stwierdzenia nieważności umowy kredytowej w sytuacji, w której akceptuje jej nieważność — mówi Wojciech Bochenek, radca prawny reprezentujący kredytobiorcę w sporze przed TSUE. Chodzi o oświadczenie, w którym konsument: nie wyraża zgody na utrzymanie w mocy klauzuli abuzywnej, jest świadomy nieważności umowy w wyniku abuzywności i jej konsekwencji, wyraża zgodę na uznanie tej umowy za nieważną.
Przedstawiciele banków twierdzą, że to nic nowego. Pełnomocnicy frankowiczów, że to bardzo potrzebny wyrok, bo większość sądów wymaga składania takiego oświadczenia.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
— Po uchwale Sądu Najwyższego część sądów powszechnych przyjęła wykładnię, że dopiero z takim właśnie oświadczeniem powstaje wymagalność roszczeń konsumentów i banków. Takie założenie sprawiało, że zarówno termin liczenia odsetek należnych konsumentowi, jak i termin przedawnienia roszczeń banków był liczony od chwili, w której kredytobiorca złożył w sądzie wspomniane oświadczenie — wyjaśnia mec. Bochenek. Chodzi o uchwałę siedmiu sędziów SN 7 maja 2021 r. (sygn. III CZP 6/21), która ma moc zasady prawnej, a więc wiąże wszystkie sądy.
Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, zwraca uwagę, że Trybunał zakwestionował przede wszystkim konieczność złożenia przez konsumenta sformalizowanego oświadczenia przed sądem. — To oświadczenie klienta może być złożone również przed postępowaniem sądowym, dlatego część banków liczyła terminy od pierwszej reklamacji — podkreśla prezes Białek.
Adwokat Marcin Szymański, partner w kancelarii Drzewiecki Tomaszek, wskazuje, jednak że świadome oświadczenie konsumenta jest potrzebne, ale wtedy, gdy chce on utrzymać umowę, w której według sądu są niedozwolone klauzule skutkujące jej nieważnością. Tak od lat wynika z orzecznictwa TSUE — wyjaśnia mec. Szymański.
Jeśli jednak kredytobiorca zgadza się na nieważność, to nie jest potrzebne żadne oświadczenie. Skoro pozwał bank, domaga się stwierdzenia nieważności, to nie musi tego potwierdzać specjalnym oświadczeniem, i nie ma znaczenia, na jakim etapie sporu. Tak zgodnie z twierdzą pełnomocnicy frankowiczów, i wydaje się, że tak wyrok TSUE odczytają sądy powszechne. Kacper Jankowski, wiceprezes VOTUM, podał na platformie X, że Sąd Apelacyjny w Warszawie, w czwartek 7 grudnia, ogłaszając wyrok, powołał się na orzeczenie TSUE w sprawie C-140/22 w zakresie braku konieczności uzyskania od powodów oświadczeń co do skutków nieważności umowy (sygn. akt VI ACa 1417/22).
2. Co z terminem przedawnienia banków
Warszawski sąd zapytał też TSUE czy bieg terminu przedawnienia roszczenia banku rozpoczyna się dopiero od daty, w której konsument złożył oświadczenie, nawet jeżeli uprzednio konsument wezwał przedsiębiorcę do zapłaty. TSUE, na co zwracają uwagę przedstawiciele banków, nie odpowiedział na to pytanie. — Te kwestie pozostawione zostały polskiemu orzecznictwu, które dotychczas było dla banków pozytywne w zakresie braku przedawnienia ich roszczeń — mówi prezes Tadeusz Białek.
Adwokat Anna Dombska uważa, że brak odpowiedzi wynika z logiki wyroku TSUE. — Jeśli złożenie sformalizowanego oświadczenia nie jest wymagane, a wręcz wymaganie go jest sprzeczne z dyrektywą 93/13, to TSUE nie musi się wypowiadać o jego skutkach. Byłoby to nielogiczne — ocenia Anna Dombska.
Bez odpowiedzi pozostaje więc pytanie, od kiedy, od jakiej czynności, liczyć termin przedawnienia, skoro nie ma znaczenia oświadczenie konsumenta? To jest ważne dla tych kredytobiorców, którzy są w sporze z bankiem, ale wciąż nie spłacili kapitału. Banki pozywają ich o spłatę pozostałej kwoty, często robią to np. po wyroku sądu I instancji, by nie upłynął termin przedawnienia. Zgodnie z kodeksem cywilnym termin przedawnienia takich roszczeń wynosi trzy lata. Po tym czasie banki nie mogą pozywać konsumentów o spłatę. Spór idzie o to, od kiedy liczyć ten termin, a w konsekwencji, kiedy roszczenie się przedawni.
3. Od kiedy liczyć termin przedawnienia roszczenia banków
Patryk Lisiecki, adwokat w kancelarii Kochański & Partnerzy, która reprezentuje banki, uważa, że tu w dalszym ciągu zastosowanie znajdzie koncepcja wprowadzona uchwałą SN. — Zgodnie z tą koncepcją bank może żądać zwrotu swojego świadczenia dopiero od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna. W praktyce oznacza to, że w zdecydowanej większości spraw dotyczących kredytów frankowych roszczenia banków nie ulegną przedawnieniu, mimo że konsument nie ma obowiązku składania oświadczenia — ocenia Patryk Lisiecki. Przekładając na prosty język, termin dla banku biegnie jednak od złożenia oświadczenia o świadomości skutków umowy.
Radca prawny Radosław Górski uważa jednak, że wobec wyroku TSUE w wielu przypadkach może się okazać, że roszczenia banków o zwrot kapitału kredytu uległy przedawnieniu i kwoty wypłacone przez banki na podstawie nieważnych umów nie mogą już zostać odzyskane.
Radca prawny Wojciech Bochenek przyznaje, że zagadnienie to zostaje nadal otwarte, ale uważa, że orzeczenie TSUE jest korzystne dla kredytobiorców. — Dzięki niemu wiemy, że nie jest to data złożenia przez konsumenta oświadczenia w sądzie, co jest pozytywną wiadomością. Ewentualnego początku biegu terminu przedawnienia można szukać np. w terminie, w którym bank otrzymał od konsumenta wezwanie do zapłaty lub reklamację. Wtedy zarówno termin banku, jak i konsumenta rozpoczynałbym się w tożsamym momencie. Być może kwestię przedawnienia doprecyzuje kolejne orzeczenie TSUE, które ma zapaść 14 grudnia — mówi Wojciech Bochenek.
Damian Nartowski, partner w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski, uważa, że z uwagi na wątek dotyczący braku konieczności składania sformalizowanego oświadczenia przez konsumenta można uznać, że liczenie przedawnienia okaże się bardzo korzystne dla konsumentów. — Więcej o tym wątku zapewne, mogę tak przypuszczać, dowiemy się za tydzień, przy kolejnej naszej polskiej sprawie frankowej w TSUE, 14 grudnia — mówi Nartowski.
Podobnie uważa Anna Dombska. — Ze względu na inny sposób zadania pytań, być może TSUE wypowie się wprost o wymagalności roszczeń oraz przedawnieniach — mówi.
Jak widać więc, w kwestii przedawnienia roszczeń banków nie ma jasnej odpowiedzi. Ta może zapaść dopiero 14 grudnia. Dlatego część sądów może orzekać, jak wskazał SN, a część tak, jak uważają pełnomocnicy frankowiczów.
Zobacz też: To będą ważne wyroki dla frankowiczów. Chodzi nie tylko o sprawy w TSUE
4. Od kiedy są liczone odsetki dla kredytobiorcy
Warszawski sąd zapytał też TSUE, czy konsument może domagać się zapłaty odsetek dopiero od daty, w której złożył oświadczenie, nawet jeżeli uprzednio wezwał bank do zapłaty. TSUE również nie odpowiedział na to pytanie.
SN we wspomnianym wyroku wskazał, że wysokość odsetki należy liczyć od daty złożenia oświadczenia w sądzie.
Według Tomasza Czecha, redaktora naczelnego Monitora Prawa Bankowego, przedwczesne byłoby całkowite odsyłanie tej koncepcji do lamusa. — W polskim orzecznictwie może jeszcze długo zachować żywotność — ocenia Czech.
Jak to wygląda w praktyce, pokazuje jedna ze spraw prowadzonych przez kancelarię Bochenek Ciesielki & Wspólnicy. Sąd zasądził na rzecz kredytobiorców kwotę ponad 350 tys. zł, wraz z odsetkami liczonymi od 2018 r. W tej sytuacji kwota odsetek wyniosła ponad 150 tys. zł. Gdyby sąd przyjął model przedstawiony przez Sąd Najwyższy, kredytobiorcy otrzymaliby około 20 tys. zł z tytułu odsetek.
Po wyroku TSUE banki mogą wskazywać, że odsetki powinno się liczyć od złożenia oświadczenia w ogóle, niekoniecznie w sądzie.
Wojciech Bochenek uważa, że TSUE dało jasny sygnał dla sądów krajowych, że termin naliczenia odsetek powinien być liczony od upływu terminu z wezwania do zapłaty, które kredytobiorca wysłał do banku, czyli w myśl art. 455 kodeksu cywilnego. — W tej sytuacji konsumenci powinni spodziewać się ujednolicenia linii orzeczniczej w kierunku zasądzania odsetek za pełen okres trwania sporu — ocenia Bochenek. I dodaje, że w sprawach, w których banki pozywają swoich klientów, wnoszą o zasądzenie odsetek od upływu terminu z wezwania do zapłaty, a nie złożenia przez konsumenta oświadczenia o odsetkach.
Adwokat Anna Wolna-Sroka z Kancelarii Adwokacka Czabański Wolna-Sroka uważa, że skoro składanie oświadczenia jest sprzeczne z dyrektywą, to konsumentom przysługują odsetki ustawowe za opóźnienie od terminu zakreślonego w wezwaniu przedsądowym. — TSUE potwierdził zatem, że przede wszystkim ma na celu ochronę konsumentów, a nie ochronę banków, które wprowadziły do umów kredytów nieuczciwe postanowienia umowne. Tymczasem sądy pod pozorem ochrony konsumentów, odbierały im należne odsetki ustawowe za opóźnienie. Jest to ogromna różnica dla konsumentów, ponieważ często w grę wchodziły odsetki ustawowe za opóźnienie naliczane za kilka lat trwania proces — podkreśla mec. Wolna-Sroka.
Prawnicy obu stron są jednak zgodni, że w sprawie odsetek, w sądach będą toczone wciąż boje. Dopiero czas pokaże, czy TSUE wpłynął na zrewidowanie linii orzeczniczej polskich sądów powszechnych.
Zobacz też: Rynek ocenia frankowy wyrok TSUE. Notowania banków reagują
5. Jak liczy się odsetki
Warto wiedzieć, że jeżeli kredytobiorca uznaje, że umowa jest nieważna, najpierw składa reklamację, w której wzywa bank do zwrotu środków wpłaconych w toku realizacji wadliwej umowy w wyznaczonym terminie, zwykle dwutygodniowym. Potem wnosi pozew do sądu. Gdy bank nie zwraca środków, to za każdy dzień opóźnienia przysługują ustawowe odsetki. Zgodnie art. 455 Kodeksu cywilnego, jeżeli termin spełnienia świadczenia nie jest oznaczony ani nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenie powinno być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika do wykonania.
Powinny być więc liczone od dnia upływu terminu wskazanego w reklamacji bądź od doręczenia bankowi pozwu. Zgodnie z kodeksem cywilnym odsetki są równe sumie stopy referencyjnej Narodowego Banku Polskiego i 5,5 punktów procentowych. W grę więc wchodzą spore pieniądze.
6. Bank zwraca konsumentowi pełną kwotę
TSUE w końcu orzekł, że rekompensata żądana przez danego konsumenta z tytułu zwrotu kwot, które zapłacił bankowi, nie może zostać pomniejszona o równowartość odsetek, które otrzymałaby bank, gdyby umowa ta pozostała w mocy.
— Upraszczając, TSUE wskazał, że roszczenia konsumenta nie można pomniejszać o odsetki, które przypadałyby bankowi, gdyby umowa była ważna. Co więcej, z uzasadnienie wynika, że jakakolwiek waloryzacja roszczeń banku jest wykluczona. Nie przysługuje bankowi nic poza zwrotem kapitału, o ile to roszczenie nie uległo przedawnieniu. W tej sprawie TSUE odwołuje się do swojego orzeczenia z czerwca C-520/21 — wyjaśnia radca prawny Damian Nartowski, partner w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski.