Rząd pracuje nad wdrożeniem przepisów chroniących sygnalistów, czyli pracowników, którzy zgłaszają naruszenia prawa. Wątpliwości budzi konieczność wprowadzania przez firmy zachęt do sygnalizowania nieprawidłowości. – Płacenie za przekazywanie informacji wywołuje negatywne skojarzenia – wskazują eksperci. I radzą, by zachęty miały niematerialny charakter
- Wymóg wprowadzenia ochrony dla sygnalistów przewiduje unijna dyrektywa, Polska opóźnia się z jej wdrożeniem, ale ma przyspieszyć prace nad krajowymi rozwiązaniami
- Kontrowersje budzi kwestia motywowania do zgłaszania naruszeń prawa. Zdaniem ekspertów system nie powinien działać na zasadzie: "jak coś zgłoszę, to coś dostanę"
- Taka motywacja wiąże się z ryzykiem nadużyć, a niejasne przepisy będą wywoływać problemy w firmach
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Przepisy chroniące sygnalistów powinny obowiązywać od 17 grudnia 2021 r. Rząd spóźnia się z ich przyjęciem już prawie rok, ale w ostatnim czasie pojawiały się informacje, że przyspieszy prace legislacyjne nad projektem w tej sprawie. To ważne regulacje, bo w związku z wykonywaniem obowiązków zawodowych pracownicy mogą dowiedzieć się o wielu przypadkach łamania prawa, np. oszustwach podatkowych, defraudacji pieniędzy, korupcji, naruszeniu przepisów o danych osobowych, ochronie środowiska itp. Osoby, które zgłoszą takie naruszenia, mają być chronione przed działaniami odwetowymi, w tym np. zwolnieniem z pracy, obniżką pensji, odmową awansu. Projekt ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa zawiera jednak też rozwiązania, które budzą wątpliwości. Jedna z nich dotyczy wprowadzania zachęt do zgłaszania naruszeń.
— Łatwo można w ten sposób zagubić główny cel. Nie jest nim nagradzanie pracowników za przekazywanie informacji, tylko umożliwienie zgłaszania naruszeń prawa i zagwarantowanie ochrony osobom, które się na to zdecydują. Nie można traktować całej procedury jako sposobu na dodatkowe profity – wskazuje dr hab. Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
WIĘCEJ INFORMACJI PRAWNYCH W NOWEJ SEKCJI BUSINESS INSIDER POLSKA — PRAWO
Kto ma ułatwiać zgłoszenia?
Projekt przewiduje, że co do zasady pracodawca, który zatrudnia co najmniej 50 osób, będzie musiał ustalać wewnętrzną (firmową) procedurę zgłaszania naruszeń prawa i podejmowania działań następczych (naprawczych) po takim sygnale. Procedura ta ma określać nie tylko sposoby przekazywania zgłoszeń i jednostkę lub osobę upoważnioną do ich odbierania, ale też system zachęt do dokonywania zgłoszeń, w przypadkach, gdy sama firma może usunąć naruszenie prawa, a sygnalista uważa, że nie zachodzi ryzyko działań odwetowych. Projektowane przepisy nie precyzują jednak, na czym takie zachęty miałyby polegać. Nie jest to też określone w uzasadnieniu projektu. Pojawia się więc wątpliwość, o jakie ułatwienia lub bonusy chodzi, w tym w szczególności, czy powinna być to gratyfikacja pieniężna.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
— Zachęty do sygnalizowania naruszeń funkcjonują już w niektórych państwach. Często dotyczą one zgłaszania nieprawidłowości w sektorze finansowym. Odpowiedni organ publiczny wypłaca synglistom nagrodę finansową powiązaną z pulą środków, które nie zostały utracone – np. zdefraudowane – dzięki zgłoszeniu naruszeń. To taka premia za skuteczne zablokowanie naruszenia – wskazuje dr hab. Beata Baran-Wesołowska, radca prawny i partner w kancelarii BKB Baran Książek Bigaj.
Podkreśla, że projekt ustawy przewiduje inne rozwiązanie.
— Stworzenie systemu zachęt jest przerzucone na pracodawców. Jeśli miałoby to polegać na gratyfikacji finansowej, to nie można pomijać, że płacenie za przekazywanie informacji ma w Polsce negatywne konotacje o charakterze historycznym. Bardziej właściwe byłyby więc zachęty niefinansowe, ale takie rozwiązanie też – moim zdaniem – nie wykluczy ewentualnych nadużyć, czyli dokonywania zgłoszeń w celu uzyskania korzyści – dodaje dr hab. Baran-Wesołowska.
Czytaj też: Wyższy limit energii. Duże rodziny, rolnicy i niepełnosprawni mogą go stracić
Na czym powinny polegać ułatwienia?
Rzeczywiście niełatwo znaleźć rozwiązania o charakterze niepieniężnym, które nie powodowałoby ewidentnych korzyści/przysporzenia dla zgłaszających. Tym bardziej że dane o osobie, która dokonała zgłoszenia, powinny być chronione, nie mogą być ujawniane (z wyjątkami, np. za wyraźną zgodą sygnalisty). To — co do zasady — wyklucza motywację poprzez np. publiczną pochwałę sygnalisty. Oczywiście w grę wchodzą różne bonusy, np. umożliwienie korzystania z szerszej gamy benefitów oferowanych w firmie, zapewnienie możliwości dokształcania się, zafundowanie wyjazdu wypoczynkowego itp. Tyle że w takich przypadkach też nie da się wykluczyć nadużyć, np. zgłaszania niezweryfikowanych sygnałów o nieprawidłowościach w celu odniesienia indywidualnych korzyści.
— Zgłoszenie naruszeń powinno wynikać albo z chęci naprawy funkcjonowania danej organizacji, albo być dokonywane dla dobra ogółu lub danej społeczności. Jeśli dana osoba ma wiedzę na temat np. niszczenia środowiska naturalnego, to w poczuciu odpowiedzialności za nie, powinna móc zgłosić bez obaw taki przypadek. System nie powinien działać na zasadzie: "jak coś zgłoszę, to coś dostanę", tylko zachęcać do przełamania wewnętrznych barier. Obecnie część osób nie zgłasza dostrzeżonych nieprawidłowości, bo boi się negatywnych konsekwencji, nie chce ryzykować, wtrącać się, woli "siedzieć cicho" – tłumaczy dr hab. Spytek-Bandurska.
Czytaj też: Siedem sposobów na obniżenie podatku. Z czterech trzeba skorzystać do grudnia
Jak zmienić przepisy?
Eksperci podkreślają, że tak newralgiczne kwestie, jak zgłaszanie przypadków łamania prawa powinny być określone precyzyjnie, aby nie budziły wątpliwości.
— W przeciwnym razie wątpliwości interpretacyjne są przerzucane na pracodawców. A to wywołuje często spory wewnątrz firmy. W obecnej, niełatwej sytuacji gospodarczej ustawodawca powinien minimalizować ryzyko takich konfliktów – wskazuje dr hab. Spytek-Bandurska.
Prace nad projektem wciąż trwają, więc ustawodawca może jeszcze zmodyfikować i doprecyzować przepisy o zachętach do zgłoszeń.
— Wydaje się, że prawidłowym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu zachęt np. za kilka lat, gdy cała procedura dla sygnalistów ugruntuje się i pojawi się większa świadomość społeczna co do celu jej funkcjonowania — podsumowuje dr hab. Baran-Wesołowska