Książki, książki i jeszcze raz książki. Właśnie w ten sposób twórca Jake Tran tłumaczy swój sukces na YouTube, gdzie zgromadził 1 mln 820 tys. subskrybentów. Na swoim kanale publikuje filmy dokumentalne, w których często porusza kontrowersyjne tematy i radykalne poglądy. Jego przygoda z tworzeniem filmów rozpoczęła się w szkole średniej, kiedy zainspirowały go filmy instruktażowe na YouTube, które omawiały konkretne tematy.
— Po prostu miałem obsesję na punkcie zostania youtuberem i zarabiania na tym — powiedział 25-latek Business Insiderowi.
Zobacz także: Gdy dostałam pierwsze prowizje jako pośredniczka, przeżyłam szok. Dziś już jednak tam nie pracuję
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Jake Tran zrobił sobie przerwę w publikowaniu na YouTube podczas studiowania informatyki. Ostatecznie porzucił pracę jako programista stron internetowych w 2018 r. Dziewięć miesięcy później postanowił ponownie spróbować swoich sił w tworzeniu treści po przeczytaniu "Strategii błękitnego oceanu", która wyjaśniała, jak wejść do zatłoczonej branży i znaleźć swoją niszę.
— Ta książka naprawdę zmieniła moje życie — powiedział. — Zastosowałem zawarte w niej ćwiczenia do YouTube'a i w ten sposób opracowałem styl filmów, które tworzę obecnie — dodał.
Kanał Trana składa się wyłącznie z filmów o długości od 15 do 20 minut, które koncentrują się na kontrowersyjnych tematach lub teoriach spiskowych, takich jak "smutne życie miliarderów", "jak Mark Zuckerberg naprawił swój publiczny wizerunek" i dlaczego "feminizm jest dosłownie oszustwem". Nigdy nie pojawia się w swoich filmach, zamiast tego zbiera klipy z najnowszych wiadomości lub materiałów historycznych, a następnie nagrywa podkład głosowy, w którym wyjaśnia swoje przemyślenia.
Zobacz także: Tyle musisz zarabiać, by należeć do klasy średniej lub wyższej. Oszacowaliśmy to [KWOTY]
Książki wpłynęły również na treść jego filmów. Na przykład po przeczytaniu o spekulacjach wojennych zafascynował się tym tematem i opublikował w 2020 r. film o historii tego procederu. Do tej pory jest to jeden z jego najpopularniejszych materiałów. Obejrzało go 1,5 mln osób i nadal generuje znaczne zyski. Kolejnym lukratywnym źródłem dochodu są dla niego sponsoringi.
— Możesz zarobić tyle samo pieniędzy, jeśli nie więcej, niż na reklamach w YouTube — powiedział. W ubiegłym roku Tran uzyskał przychód w wysokości 820 tys. 246 dol. z reklam na YouTube i sponsoringu, co BI zweryfikowało na podstawie dostarczonych przez niego dokumentów. Jego sukces na oryginalnym kanale YouTube skłonił go do założenia w zeszłym roku kolejnego konta o nazwie Evil Food Supply, które ma 274 tys. subskrybentów. Chociaż YouTuber zdywersyfikował swoje strategie dotyczące treści, publikując na platformach takich jak TikTok i Instagram, YouTube jest jego priorytetem ze względu na nacisk na dłuższe filmy.
— To dla mnie dobry sposób na zarabianie pieniędzy na poznawaniu tego, jak działa świat — powiedział. Dzięki reklamom na YouTube i sponsoringowi może opłacić rachunki
Tran zaczął zarabiać na YouTube cztery lata temu, po swoim pierwszym hitowym filmie "Dlaczego Graham Steffan wygrał z algorytmem YouTube'a" (""Why Graham Steffan is Killing the YouTube Algorithm"). Po opublikowaniu filmu wysłał go do Steffana, który udostępnił go na swoim Instagramie. W ciągu jednej nocy film Trana zgromadził tysiące wyświetleń.
Niedługo potem spełnił kryteria YouTube kwalifikujące go do udziału w przychodach z reklam: 1000 subskrybentów i 4000 godzin oglądania w ciągu roku. YouTube płaci kwalifikującym się twórcom za reklamy, które wstawia przed i w trakcie filmu, co zwykle wynosi kilka dolarów za tysiąc wyświetleń.
Większość, jeśli nie wszystkie filmy Trana, mają co najmniej 100 tys. wyświetleń, co oznacza, że zarabia setki dolarów na każdym filmie. W 2023 r. zarobił w ten sposób 429 tys. 309 dol. Po osiągnięciu średnio 50 tys. wyświetleń Tran otrzymał swój pierwszy sponsoring, czyli współpracę twórcy bezpośrednio z firmą w celu włączenia reklamy do swojego filmu.
Po wynegocjowaniu stawki wynagrodzenia Tran zazwyczaj tworzy scenariusz kilkudziesięciosekundowej reklamy, którą nagrywa i edytuje w podobnym stylu we wszystkich swoich filmach. Następnie wysyła ją do firmy w celu weryfikacji. Po zatwierdzeniu wstawia reklamę.
— Staramy się stworzyć naprawdę pomysłowe przejście, aby w pewien sposób powiązać je z tematem filmu, a ludzie nie od razu zdają sobie sprawę, że jest to reklama sponsora — powiedział. W ubiegłym roku Tran zarobił 390 tys. 937 dol. na sponsoringu.
Niektóre z jego najpopularniejszych filmów na YouTube, które zawierają spoty sponsorskie, dotyczą oszustw: film argumentujący, że Ozempic jest oszustwem, przyniósł mu 8 tys. dol., film o tym, dlaczego mleko owsiane jest oszustwem, wygenerował 2,5 tys. dol., a film o tym, dlaczego śniadanie jest oszustwem, zapewnił mu 3,9 tys. dol.
Tran zebrał zespół składający się z ponad 30 osób, aby zwiększyć skalę produkcji. Do zatrudnienia ludzi do pomocy w zarządzaniu produkcją skłoniła Trana rozmowa z Arvidem Alim, prezesem korporacji Wilka z Wall Street Jordana Belforta. Ali wysłał e-maila do YouTubera w 2020 r., ponieważ był fanem jego twórczości. Początkowo rozmawiali o tematach poruszanych w jego filmach, ale rozmowa zeszła na temat tego, jak Tran musi podzielić swoje obciążenie pracą.
— Zaczął mi mówić, że zdecydowanie pracuję zbyt ciężko i robię wszystko sam, i że jeśli będę to kontynuował, nigdy nie zarobię żadnych pieniędzy i w końcu się wypalę — powiedział. Tran zaczął od outsourcingu drobnych zadań, takich jak zatrudnienie wirtualnego asystenta i edytora dźwięku.
Najbardziej problematyczne było dla niego zatrudnienie montażysty, ponieważ jego filmy są skomplikowane, a on sam edytował każdą klatkę. Zatrudnienie pracowników pozwoliło Tranowi tworzyć więcej treści. Kiedy pracował samodzielnie, tworzył jeden film miesięcznie, ale z zespołem zwiększył skalę do 12 lub 13 filmów. Obecnie zatrudnia ponad 30 osób, od asystentów, przez scenarzystów, po lektorów, producentów i montażystów.
— Jeśli wyobrazisz sobie proces tworzenia filmu jako linię montażową, to tak właśnie działamy — powiedział. — Mamy ludzi na każdym stanowisku — dodał.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Business Insidera
Tłum.: Mateusz Albin