Koalicjanci część decyzji dotyczących obsady spółek Skarbu Państwa postawili odłożyć, aby nie powodować dodatkowych napięć przed wyborami samorządowymi. Według informacji Business Insider Polska patowa sytuacja jest wciąż w BGK, który od trzech miesięcy nie ma prezesa. PSL nie chce ustąpić i oddać banku w ręce Koalicji Obywatelskiej. Obie formacje mają mocnych kandydatów do pokierowania państwowym bankiem rozwoju. Sprawa ma się rozstrzygnąć w najbliższych dwóch tygodniach.
- Premier Donald Tusk odwołał 11 stycznia Beatę Daszyńską-Muzyczkę i od tej pory BGK nie ma prezesa
- Brak prezesa to efekt sporu pomiędzy PSL a Koalicją Obywatelską, które mają własnych kandydatów na szefa BGK
- Według naszych rozmówców do rozstrzygnięcia w tej sprawie może dojść w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Na giełdzie nazwisk jest dwoje faworytów
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl
Lista spółek Skarbu Państwa, w których nie udało się zakończyć konkursów do zarządów, jest już coraz krótsza. Wciąż jednak są na niej kluczowe podmioty jak Orlen czy Polski Fundusz Rozwoju.
Od trzech miesięcy nie ma też prezesa Bank Gospodarstwa Krajowego, jedna z najważniejszych instytucji dla polityki gospodarczej państwa. Tutaj nie potrzeba przeprowadzać postępowania kwalifikacyjnego na prezesa czy członków zarządu. Wystarczą wnioski od ministrów z konkretnymi nazwiskami i podpis szefa rządu. Zgodnie z ustawą najwięcej do powiedzenia w kadrach BGK ma obecnie minister rozwoju i technologii, jest nim zaś polityk PSL Krzysztof Hetman. To on wskazuje prezesa banku, a premier Donald Tusk jedynie go powołuje.
Koalicjanci wciąż jednak nie doszli do porozumienia, jak obsadzić zarząd państwowego banku rozwoju. BGK od 11 stycznia nie ma prezesa.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
— PSL nie odpuszcza i wiele wskazuje, że nie zamierza odpuścić kwestii prezesa BGK. Być może pojawi się dla nich jakaś oferta od premiera i dostaną wpływy w innym miejscu – mówi nam polityk Koalicji Obywatelskiej. Jego zdaniem sprawa powinna się rozstrzygnąć w ciągu najbliższych dwóch tygodni, najpóźniej pod koniec kwietnia.
Z kręgów rządowych słyszymy też, że brak prezesa w tak kluczowej instytucji jak BGK, zaczyna być problemem także wizerunkowym.
— BGK jest aktywnym emitentem obligacji, które finansują wydatki rządowe czy modernizację armii. Dla rynków finansowych brak prezesa banku wygląda niepoważnie i staje się problemem – twierdzi nasz informator.
Dalsza część tekstu pod wpisem
Ludowcy rozdają karty
Zgodnie z ustawą o BGK osoby do rady nadzorczej i zarządu banku wskazują konkretni ministrowie. Powołuje je zaś szef rządu.
Dzisiaj przepisy mówią o tym, że prezesa wskazuje minister rozwoju. Na fotel pierwszego wiceprezesa kandydata wybiera minister finansów. To stanowisko obsadzi więc nominat polityka KO, czyli Andrzeja Domańskiego. Kolejnego wiceprezesa wybiera zaś minister właściwy do spraw transportu, a to obecnie polityk PSL Dariusz Klimczak jest szefem resortu infrastruktury.
Dodatkowo po jednym członku zarządu wskazują znów minister rozwoju, minister finansów oraz minister właściwy ds. rozwoju regionalnego, czyli Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która stoi na czele resortu funduszy i polityki regionalnej. To polityczka z partii Polska 2050.
W liczącym sześć osób zarządzie BGK ludowcy wskazują aż trzy osoby, a jeśli policzyć w sumie nominatów Trzeciej Drogi, czyli szyldu, pod którym do wyborów szły partie Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni, to mniejsi koalicjanci mają jeszcze większe wpływy w państwowym banku.
— Nie ma powodu, żeby PSL rezygnował z uprawnień, które daje ministrowi rozwoju ustawa. Co więcej, gdy w ramach obsady i podziału resortów przypadło ludowcom to ministerstwo, wiadomo było, co się w nim znajduje – mówi nam osoba zbliżona do PSL.
Ekipa wicepremiera i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza – według naszych rozmówców z kręgów rządowych – twardo negocjuje z Donaldem Tuskiem. Kolejnym dowodem na to, że ludowcy czują się silni w koalicji i mają duże apetyty, jest ujawniona przez Onet informacja, że PSL chce, aby Lewica oddała mu jedno z dwóch ministerstw, którymi kieruje, czyli resort pracy lub nauki.
Kadrowa karuzela wciąż się kręci
Od kiedy nowa koalicja wygrała wybory parlamentarne, na giełdzie nazwisk na prezesa BGK przewinęło się już kilka osób. Według nieoficjalnych informacji Business Insider Polska dzisiaj najwyżej notowane są dwie osoby – Marta Postuła, która ma poparcie PSL, oraz Mirosław Czekaj, którego wspiera KO.
Postuła przez wiele lat związana była z administracją rządową. Pracowała przez siedemnaście lat w Ministerstwie Finansów, gdzie m.in. kierowała departamentami odpowiedzialnymi za: tworzenie dokumentów strategicznych i koordynację działań związanych z tworzeniem ustawy o finansach publicznych, realizacją polityk społeczno-gospodarczych rządów czy ocenę efektywności wydatków publicznych. W 2015 r. na nieco ponad rok trafiła na dyrektorskie stanowisko do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Od 2016 r. związana jest już z sektorem finansowym – przez sześć lat była dyrektorem wydziału współpracy z emitentami w Domu Maklerskim BOŚ, a później została tam doradcą zarządu ds. zrównoważonego rozwoju zarządu. To spółka córka kontrolowanego pośrednio przez Skarb Państwa BOŚ Banku.
Marta Postuła jest także profesorem nauk społecznych oraz kierownikiem Katedry Finansów i Rachunkowości na Uniwersytecie Warszawskim. W przeszłości zasiadała także w radach nadzorczych BGK, PL.2012, PKP Intercity czy SKM.
— BGK powinien mocno zaangażować się w finansowanie transformacji energetycznej, ma też szereg wyzwań związanych ze wzmocnieniem armii. Postuła świetnie zna się na tzw. zielonych finansach – mówi nam osoba zbliżona do PSL.
Przyznaje, że Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, który kieruje resortem obrony, zależy także na sprawnym wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. W tym roku plan finansowy funduszu zakłada wydatki na poziomie przeszło 50 mld zł, z czego ponad 40 mld zł ma pozyskać BGK. Według naszych źródeł dlatego m.in. PSL tak upiera się nad posiadaniem w swojej strefie wpływów państwowego banku rozwoju.
KO nie odpuszcza
Koalicja Obywatelska też jednak wie, jak potężnym narzędziem w kreowaniu polityki gospodarczej jest BGK. Bank sprawdził się już w kryzysowych sytuacjach, kiedy na zlecenie ministra finansów wymieniał euro bezpośrednio na rynku, aby powstrzymywać niekontrolowane osłabienie złotego czy wspierać polskich przedsiębiorców dzięki uruchomieniu systemu gwarancji de minimis. To tylko niektóre przykłady możliwości banku. Według naszych źródeł KO chciałaby, aby bank ściślej współpracował z ministrem finansów Andrzejem Domańskim. Przed rządami PiS, to szef tego resortu miał najwięcej do powiedzenia w BGK. Zmienił to dopiero Mateusz Morawiecki, który jako wicepremier i minister rozwoju chciał poszerzyć swoje wpływy.
Formacja Donalda Tuska ma swojego faworyta do fotela prezesa BGK. To Mirosław Czekaj, wieloletni urzędnik samorządowy i obecnie skarbnik Warszawy. W BGK był już wiceprezesem w latach 2004-2006, a posadę stracił, gdy rządziła koalicja PiS-Samoobrona-LPR. Do banku trafił ze stanowiska skarbnika Szczecina.
— Jego doświadczenie z ratusza idealnie pasuje do BGK, bo jako skarbnik zajmuje się m.in. polityką zarządzania długiem, gospodarką finansową miasta. Do tego ma doświadczenie z samorządu, a to istotni interesariusze banku. Dzięki doświadczeniu nie powinien mieć też problemów ze zgodą Komisji Nadzoru Finansowego na objęcie stanowiska – przekonuje nas polityk zbliżony do KO. Jego zdaniem, gdyby PSL nie odpuścił BGK, to Czekaj mógłby zostać wskazany przez ministra finansów na stanowisko pierwszego wiceprezesa banku.
Nasi rozmówcy z koalicji są zgodni, że dzisiaj Czekaj i Postuła to faworyci do pokierowania BGK, ale na giełdzie nazwisk jest więcej kandydatów.
— Każdy, kto zna Donalda Tuska, wie, że nie lubi on medialnych faworytów — przypomina nasz rozmówca z partii premiera. Jego zdaniem nie ma więc co skreślać byłego ministra finansów w rządzie PO-PSL Mateusza Szczurka, obecnie ekonomisty w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju oraz członka Europejskiej Rady Fiskalnej.
Dodatkowo w koalicji pojawiła się informacja, że Polska 2050 wspiera kandydaturę Beaty Stelmach na prezesa BGK. W latach 2011-2013 była wiceministrem spraw zagranicznych, ale bardziej znana jest z aktywności w biznesie – była m.in. prezesem GE w Polsce czy PZL-Świdnik, zasiadała także w licznych radach nadzorczych.
Według naszych źródeł rozstrzygnięcie kwestii, kto pokieruje BGK i trafi do zarządu, jest już bliskie. Z bankiem, ale też takimi spółkami jak Orlen czy PFR, koalicjanci czekali do zakończenia pierwszej tury wyborów samorządowych. Teraz sprawy mają przyspieszyć.
Autor: Bartek Godusławski, dziennikarz Business Insider Polska
Zastępca redaktora naczelnego Business Insider Polska
Więcej artykułów tego autora