Poszedłem na spacer z Olafem Scholzem. Zastanawiałem się, kiedy założy mundur
Niemcy długo starali się być "pacyfistyczną potęgą". Gdy Rosja pełnoskalowo napadła na Ukrainę, miało się to zmienić. Rewolucja następowała powoli. Czyżby jednak się dokonywała? Dostałem zaproszenie na spacer z kanclerzem Scholzem. Podczas niego starał się pokazać, jak bardzo poważnie podchodzi do zagrożeń i że czas "pacyfizmu" w jego kraju skończył się na dobre.
- Pod Berlinem odbywają się wielkie targi lotnicze ILA 2024
- Wydarzenie otwierał sam kanclerz Niemiec — i z tej okazji organizatorzy zaprosili dziennikarzy na "spacer z Olafem Scholzem". Byłem jednym z reporterów na miejscu
- Spacer był oczywiście starannie zaplanowany. Ale dało się wyczuć, w którą stronę chce zaprowadzić Niemcy Olaf Scholz
- Kanclerz bez przerwy pokazywał się w towarzystwie generałów i sprzętu wojskowego. W rozmowach i w przemówieniu też dawał jasno znać — zbrojenia to absolutny priorytet dla Berlina
- Nie zabrakło gestów, ale były też konkrety. Kanclerz zapowiedział zamówienie nowych myśliwców
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Niemieckie ILA są uważane za najstarsze targi lotnicze świata. Swoją ofertę pokazują tam linie lotnicze, producenci maszyn. W tym roku dominowały jednak pokazy sił lotniczych i sprzętu wojskowego. I na to też zwrócił uwagę kanclerz Scholz.
Na początku ekipa kanclerza zabrała swojego szefa i dziennikarzy na stoisko prezentujące nowe silniki lotnicze Rolls-Royce'a. Potem było krótkie spotkanie z niemieckimi astronautami — i szybko okazało się, co jest naprawdę clou programu.
Kanclerz (prawie) w mundurze
Po kilku krótkich "stajach" spaceru przy cywilnych wystawcach na ILA, do Olafa Scholza dołączyli najważniejsi generałowie armii niemieckiej. I zaczęła się "militarna" część spaceru. Trudno było nie odnieść wrażenia, że to ona była dla kanclerza kluczowa.
W Polsce nie jest niczym oryginalnym, gdy ważny polityk pokazuje się z żołnierzami czy na tle sprzętu wojskowego. W Niemczech przywódcy przez ostatnie kilka dekad unikali tego, jak tylko mogli.
Niemcy chciały być bowiem "pacyfistyczną potęgą" — stawiającą na handel, przyjmującą imigrantów, walczącą o prawa człowieka. Całkiem poważnie pojawiały się w ostatnich dekadach pomysły likwidacji Bundeswehry czy wyjścia z NATO. Bo po co inwestować w wojsko, skoro Niemcom nic nie zagraża? Tak myślano przez długie lata. Bratanie się z generałami czy pokazywanie się na tle czołgów — to było dla niemieckich polityków coś, czego unikano jak ognia.
Widać, jak bardzo sytuacja się zmieniła. Kanclerz Scholz na spacerze wyjątkowo chętnie zatrzymywał się przy wojskowych dronach — również tych, które są dopiero w fazie testowej. Podczas jednego ze spotkań producentem sprzętu można było wręcz mieć wrażenie, że Scholz naciska, by były gotowe jak najszybciej.
Nie ominął też pierwszego myśliwca F-35 w niemieckich barwach. Można powiedzieć, że to "dowieziona" obietnica Olafa Scholza, bo to właśnie jego rząd zamówił amerykańskie maszyny. Kanclerz więc mógł się prezentować na tle myśliwca — choć był to tylko model pokazowy. Do niemieckiej armii myśliwce mają trafić w 2026 r.
Olaf Scholz długo starał przedstawiać siebie jako kanclerza, któremu zależało na "deeskalacji" napięcia z Rosją. Gdy duża część Europy, wysyłała broń Ukrainie, Niemcy próbowały wysyłać hełmy. Choć tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny Scholz zapowiedział zupełną zmianę podejścia i wielkie nakłady na wojsko, to ta rewolucja dokonuje się wyjątkowo ślamazarnie.
Do dziś dla wielu w Europie rząd Scholza jest symbolem ociągania się i dwuznacznego stanowiska wobec Rosji. Teraz jednak polityk robi wiele, by pokazać, że Niemcy się zbroją. Podkreśla, że jego kraj będzie wydawać przynajmniej 2 proc. na PKB i nie ukrywa w wystąpieniach, w jak trudnej sytuacji znalazła się Europa.
Podczas spaceru niemal cały czas towarzyszył mu ktoś w mundurze — a najwięcej czasu u boku kanclerza spędził szef Bundeswehry Carsten Breuer. Znów — w Polsce takie sytuacje nie robią wrażenia. Długo jednak niemieccy politycy — także z powodów historycznych — unikali fotografowania się z generałami.
W pewnym momencie zaczęliśmy pół żartem, pół serio, zastanawiać się, czy przypadkiem kanclerz zaraz sam nie założy munduru. Nie założył — pozostał w marynarce bez krawata. Nie było więc nawet "kurtki grozy" — czyli nieformalnej odzieży w stylu militarnym. Takie ubrania uwielbiają polscy politycy w sytuacjach kryzysowych.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Trudnych pytań kanclerz uniknął
Podczas swojego wystąpienia czy w czasie krótkich rozmów z wojskowymi i z gośćmi targów kanclerz podkreślał, jak ważne jest zwłaszcza stawianie na nowoczesne technologie w wojsku — na drony, ale i na sztuczną inteligencję.
Wojskowy zwrot Niemiec można docenić. Ale pojawiają się pytania — również do kanclerza. Czemu tyle czasu ignorował zagrożenie ze strony Rosji? Czemu wciąż jego polityka wobec tego kraju jest tak ostrożna? I czy 2 proc. PKB na obronność to nie za mało jak na skalę zagrożeń, z którą musi się zmierzyć Zachód? Niestety, tych pytań kanclerzowi Scholzowi zadać nie mogłem — formuła spaceru z dziennikarzami po prostu nie zawierała zadawania pytań.
Zobacz także: Kogo wezwie armia, jeśli wybuchnie wojna? Wojsko odpowiada
Nowe myśliwce dla wojska
Było natomiast wystąpienie, podczas którego kanclerz zapowiedział zamówienie kolejnych 20 myśliwców Eurofighter Typhoon. Zaznaczył, że to kolejna pula takich samolotów, które trafią do niemieckich sił powietrznych — bo obecnie w przygotowaniu jest 38 takich maszyn. Luftwaffe dysponuje w tym momencie 138 takimi myśliwcami. Zapowiedzi Scholza dotyczące zakupów spotkały się z dość ciepłym przyjęciem na targach. Widać, że Niemcy zrozumieli, że same hełmy nie wystarczą, by obronić się przed wrogiem.
Zobacz także: Szwedzi walczą o polskie okręty podwodne. Mówią, co mają w ofercie
Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska