Frankowicze z Wiejskiej pozywają banki. Temat mocno niewygodny dla rządu
Przynajmniej kilkudziesięciu posłów ma do spłaty kredyt zaciągnięty we frankach szwajcarskich. W wielu przypadkach zobowiązania ciągle sięgają blisko pół miliona złotych. Sprawdziliśmy, czy idą na ugody z bankami, a może "na ostro" w spór sądowy. Niektórzy przyznają, że "rozpoczynają batalię". Inni udają, że nie ma tematu.
- W oświadczeniach majątkowych posłów często wykazywane są zobowiązania w szwajcarskiej walucie. Największe przekraczają 100 tys. franków
- Wzięliśmy pod lupę znane nazwiska z Wiejskiej i zapytaliśmy o to, co planują zrobić z problematycznym kredytem
- Większość spłaca raty, ale jednocześnie spora część dochodzi swoich praw w sądzie
- Jest wielu frankowiczów w obozie PiS i widać, że temat pozwów lub ugód jest problematyczny
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
W ubiegłym tygodniu rozstrzygnęła się bardzo istotna kwestia związana z kredytami we frankach szwajcarskich. Poznaliśmy wyczekiwane od dawna wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Szczegółowe wyjaśnienie tych zagadnień i analizę prawną opisywaliśmy TUTAJ.
W skrócie można powiedzieć, że TSUE m.in. zamknął drogę bankom do dochodzenia roszczeń od klientów za korzystanie z kapitału i dopuścił możliwość zawieszenia spłaty rat w kredycie na czas prowadzenia postępowania sądowego.
Eksperci spodziewają się, że po wyrokach korzystnych dla frankowiczów może nastąpić kolejna fala pozwów od kredytobiorców, którzy do tej pory wstrzymywali się z decyzjami i np. rozważali kwestię pójścia na ugodę z bankiem i przewalutowanie kredytu.
Zobacz także: KNF krytykuje orzeczenie TSUE i ostrzega przed jego konsekwencjami
Liczba grupa frankowiczów z Wiejskiej
Z analizy przeprowadzonej przez Business Insidera wynika, że na drogę sądową z bankami idzie coraz więcej polskich posłów. O tym, że w tej grupie jest wielu frankowiczów, świadczą publikowane w ostatnim czasie oświadczenia majątkowe.
W Sejmie naliczyliśmy przynajmniej kilkudziesięciu posłów, którzy mają zaciągnięty kredyt we frankach. Nie ma tu podziału według poglądów i politycznych barw. Frankowiczami są zarówno członkowie klubu PiS, jak i Platformy Obywatelskiej czy Lewicy. Takich kredytobiorców znajdziemy też w rządzie.
Niektórzy mają do spłaty więcej niż jeden kredyt w szwajcarskiej walucie. Często zostało im do zwrócenia bankowi ponad 100 tys. franków, co daje kwoty bliskie pół miliona złotych.
Zanim przejdziemy do omówienia sytuacji posłów z naszego zestawienia, warto zwrócić uwagę na posła PiS Marka Matuszewskiego. Jeszcze na koniec 2015 r., gdy zmieniał się w Polsce rząd, miał kredyt na blisko 250 tys. franków. Rok temu saldo jego zadłużenia wynosiło jeszcze 136 tys. franków, a w najnowszym oświadczeniu nie ma już żadnej wzmianki o kredycie w szwajcarskiej walucie. Zamiast tego widnieje informacja o zobowiązaniu w złotych na kwotę 247 tys.
Są dwie prawdopodobne opcje. Albo kredyt we frankach został spłacony, albo nastąpiło przewalutowanie zobowiązania w ramach ugody z bankiem. Wyjaśnienia w oświadczeniu majątkowym nie ma, a poseł do momentu publikacji nie zdecydował się wyjaśnić nam sprawy.
Porównaj oferty kredytów hipotecznych
Różnica pomiędzy najdroższą, a najtańszą ofertą kredytu hipotecznego może wynosić nawet kilkaset tysięcy złotych. Podejmij przemyślaną decyzję i nie przepłacaj.
Frankowicze z Wiejskiej idą do sądów
Mocno zadłużony we frankach jest wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Ma aż trzy kredyty w szwajcarskiej walucie, które zaciągnął na łączną kwotę 290 tys. franków. Z tego do spłaty zostało mu 159 tys.
Co ciekawe, dokładnie taka sama kwota do spłaty widniała w oświadczeniu majątkowym Tomasza Siemoniaka sprzed roku. To nie błąd.
— Kwota się nie zmieniła w związku z tym, że ze względu na pozew sądowy bank zaniechał pobierania rat — przyznał w rozmowie z Business Insiderem Tomasz Siemoniak. Tym samym dołączył do dość licznego grona posłów, którzy szukają sprawiedliwości w sądzie i nie uznają półśrodków w postaci ugody z bankiem.
— Kilka miesięcy temu skierowałem sprawę do kancelarii adwokackiej i w moim imieniu występuje z pozwem do sądu. Cały czas jednak normalnie spłacam raty — zaznaczył w rozmowie z BI poseł Lewicy Tomasz Trela.
W jego przypadku zobowiązanie zostało zaciągnięte w 2008 r. na kwotę prawie 159 tys. franków. Ciągle do spłaty ma jeszcze ponad połowę tej kwoty, a dokładniej 106 tys.
Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo
Podobnie jest z inną przedstawicielką Lewicy Joanną Scheuring-Wielgus, która jeszcze spłaca raty (do zwrotu ma ponad 71 tys. franków), ale dodaje, że z mężem zdecydowali kilka miesięcy temu o złożeniu pozwu. — Rozpoczynamy batalię — przyznała posłanka.
Nie wszyscy nasi rozmówcy chcieli się publicznie przyznać do tego, że idą w spór sądowy z bankiem. — Jestem po wyroku pierwszej instancji. Jest pozytywny dla mnie, ale bank będzie się odwoływał — słyszymy.
Tak jak w całym społeczeństwie są też niezdecydowani. Takim przykładem jest posłanka i wiceszefowa klubu Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer. Przyznała, że do tej pory w sprawie kredytu we frankach nic nie zrobiła. — Zostawiłam to decyzji mężowi — wskazała.
Katarzyna Lubnauer raty spłaca. W oświadczeniu majątkowym sprzed roku wykazała do spłaty 129 tys. franków. Zobowiązanie to przez rok zmniejszyło się o około 10 tys. Kredyt w 2008 r. zaciągnęła na sporą kwotę blisko 262 tys. franków.
Frankowicze w obozie władzy
Kredyty w szwajcarskiej walucie to również problem wielu członków rządzącej koalicji. Na liście jest Jacek Sasin. Szef resortu aktywów państwowych kredyt zaciągnął na ponad 57 tys. franków, ale nie podał w najnowszym oświadczeniu, ile pozostało mu jeszcze do spłaty. Nie odpowiedział też na nasze pytania o ewentualną ugodę z bankiem lub pozew.
Frankowiczem jest również były szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. On w 2007 r. zaciągnął zobowiązanie na 217 tys. franków. Przez 15 lat zdołał spłacić ponad 150 tys. W najnowszym oświadczeniu wpisał, że saldo wynosi obecnie 59 tys. 929 franków. To niewiele mniej niż rok wcześniej (61 tys.).
Z problematycznym kredytem frankowym mierzy się też szef resortu edukacji Przemysław Czarnek. On musi jeszcze spłacić prawie 85 tys. franków z niemal 155 tys. pożyczonych w 2008 r. na budowę domu. W ciągu ostatniego roku saldo zmniejszyło się o około 5 tys.
W naszym zestawieniu mamy jeszcze wiceministra obrony narodowej Marcina Ociepę, który ma do zwrotu bankowi niewiele ponad 50 tys. franków. Z oświadczenia majątkowego wynika, że raty spłaca, ale czy toczy się w tej sprawie postępowanie przed sądem? Tego nie wiemy. Do momentu publikacji polityk nie odpowiedział na nasze pytania.
Niestety podobna bariera komunikacyjna występuje w przypadku pozostałych polityków PiS, o których piszemy. W tej sprawie ewidentnie nabrali wody w usta.
Autor: Damian Słomski, dziennikarz Business Insider Polska