Kup subskrypcję
Zaloguj się

Rafał Brzoska o początkach biznesu. Ulotki, 500 zł rezerwy i pierwszy samochód

Rafał Brzoska, dziś szef prężnie działającego InPostu, z okazji 25-lecia startu w biznesie podzielił się wspomnieniami ze swojego startu. "Koszt 20 m kw. biura i ZUS zjadał nasz kapitał zakładowy Integer s.c. w tak szybkim tempie, że zostało nam w czerwcu 1999 r. środków na jeden miesiąc działania plus rezerwa — 500 zł" — opisuje. Pokazuje też zdjęcie pierwszego leasingowanego samochodu.

Rafał Brzoska wspomina początki firmy
Rafał Brzoska wspomina początki firmy | Foto: SYLWIA DABROWA/Polska Press/East News / East News

Dziś InPost to kilka tysięcy pracowników oraz ponad 20 tys. paczkomatów. Zanim jednak do tego doszło, biznesy Rafała Brzoski miały sporo problemów. Jak sam wspomina, "pierwsze kilka miesięcy działania to chaos pogoni za klientami i tworzenia stron www."

Zobacz także: Tyle musisz zarabiać, by należeć do klasy średniej lub wyższej. Oszacowaliśmy to [KWOTY]

"Nie znając się na tym, nie mogliśmy odnieść sukcesu — dziś już to wiem. Wtedy jednak uparcie 200 proc. czasu poświęcaliśmy na to. Koszt 20 m kw biura i ZUS zjadał nasz kapitał zakładowy Integer s.c. w tak szybkim tempie, że zostało nam w czerwcu 1999 r. środków na jeden miesiąc działania plus rezerwa — 500 zł" — opisuje Rafał Brzoska w serwisie LinkedIn.

"Widząc, że koniec jest bliski, postanowiłem wrócić do oryginalnego pomysłu, na bazie którego mieliśmy od początku prowadzenia biznesu zająć się po prostu roznoszeniem ulotek. Bez zgody wspólników ostatnie 500 zł przeznaczyłem na prasowe ogłoszenie ramkowe z prostym przekazem marketingowym "Roznoszenie ulotek za 5 gr". Efekt? Jeden telefon po kilku dniach z firmy Tepi Indeco— szafy wnękowe. Zlecenie to 3500 ulotek do rozniesienia na osiedlu Srebrne Orły w Krakowie. Roznosiliśmy je osobiście w weekend w strugach deszczu. Wspólnicy nie odzywali się do mnie wściekli, że wydałem ostatnie środki, by uzyskać przychód 175 zł" — opisuje szef InPostu.

Ulotkowy biznes się jednak rozwijał, już także poza Krakowem. Do tego potrzebny był samochód.

Zobacz także: Aspirujący Rentier zdradza nam swój plan na niezależność finansową. Nieruchomości to tylko 30 proc.

"Ulotki na początku rozwoziliśmy Fiatem 125p wspólnika Michała, a po roku zrobiliśmy największą inwestycję – zakup używanego mercedesa sprintera. Skradziono nam go spod wynajmowanego mieszkania tydzień później. Po trzech miesiącach szansa i pierwszy leasing na tego pięknego iveco daily" — pisze Brzoska w serwisie LinkedIn, gdzie załączył zdjęcie pojazdu.

"To było moje i nasze pierwsze prawdziwe auto" — podkreśla.