Notowania
WALUTY
GIEŁDA
SUROWCE
Absolutny rekord w historii polskiej giełdy. "Mamy do czynienia z bezprecedensowym fenomenem"
Główny indeks polskiej giełdy WIG jest coraz bliżej rekordu wszech czasów z 2007 roku. Ale na warszawskim parkiecie mamy jeszcze inny rekord - najdłuższy w historii czas bez solidnej korekty. Od ostatniego co najmniej 10-proc. spadku WIG-u minęło aż 15 miesięcy.
- Od bardzo dawna nie mieliśmy na GPW większej korekty. Od ostatniego co najmniej 10-proc. spadku indeksu WIG minęło właśnie 319 sesji. Jeśli nasze kalkulacje są poprawne, to jest to absolutny rekord w historii warszawskiej giełdy. Poprzedni rekord został ustanowiony na szczycie hossy z 2007 roku. I wynosił "zaledwie" 266 sesji. Bez wątpienia mamy do czynienia z bezprecedensowym fenomenem – wylicza Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI.
Znienawidzona hossa na GPW
Przez wiele lat zwyżki indeksów, które zaczęły się w USA w 2009 roku, były określane jako najbardziej znienawidzona hossa wszech czasów ("the most hated rally"). Dlaczego? Tomasz Tarczyński, prezes Opoka TFI przypomina, że gros inwestorów detalicznych oraz część instytucjonalnych (np. fundusze inwestycyjne), mając świeżo w pamięci krach 2008 r., podchodziło z olbrzymią nieufnością do zwyżek giełdowych, traktując je jako przejściowe. Z podobną sytuacją mamy do czynienia na warszawskiej giełdzie.
- Z jednej strony inwestorzy szukają inwestycji dających stopę zwrotu wyższą niż lokata bankowa. Z drugiej - kojarząc zmienność z ryzykiem - zazwyczaj unikają giełdy. Może trafniejszym określeniem byłaby tutaj obojętność wobec giełdy – zaznacza Tomasz Tarczyński. I dodaje:
Dość powiedzieć, że w lutym/marcu tego roku, przy niższych poziomach indeksów, różnica ta przekraczała 40 proc. Zdaniem Tomasza Tarczyńskiego ta obojętność skończy się w najbliższych miesiącach, a czynnikiem, który zmieni nastroje, będzie uporczywość wzrostów i przebicie rekordu wszech czasów z 2007 roku, od którego jesteśmy oddaleni o zaledwie kilka procent.
Czy maluchy nadrobią dystans?
Brak korekt dotyczy nie tylko polskiej giełdy. Już dawno nie widzieliśmy ich przede wszystkim na Wall Street. Jak wyliczył Tomasz Hońdo, w najgorszym momencie tego roku amerykański S&P 500 zaliczył spadek od szczytu do dołka o zaledwie 2,8 proc.
- To naprawdę niewiele. Gdyby do końca grudnia nie pojawiła się już żadna większa korekta, to byłby to rok najspokojniejszy od 22 lat, czyli od 1995 roku, który zresztą był rekordowo spokojny (największa korekta: -2,5 proc.). Licząc od tamtego roku do teraz, statystyczny rok przynosił zaś spadek od szczytu do dołka na poziomie średnio 15,4 proc. – wskazuje analityk Quercus TFI.
Pytanie więc, co dalej. Jak długo potrwa hossa?
- Zgodnie z naszym modelem cyklicznym okienko na wzrosty na warszawskiej giełdzie kończy się najpóźniej na wiosnę 2018 r. – prognozuje prezes Opoka TFI.
Tomasz Hońdo zwraca jednak uwagę, że rozważania na temat korekt nie dotyczą rodzimego indeksu małych spółek (sWIG80), który od tegorocznego maksimum zdążył już spaść o 9 proc. Oznacza to, że ma sporo do nadrobienia względem większych firm. I jest na to spora szansa.
- Sygnał do odbicia powinny dać lepsze wyniki finansowe za trzeci kwartał. Oczywiście ich poprawa będzie dla spółek sporym wyzwaniem – nie tak łatwo w ciągu zaledwie kilku miesięcy uporać się z rosnącymi kosztami pracy czy surowców i zwiększyć zyskowność biznesu. Z rozmów ze spółkami wiemy jednak, że w wielu z nich trwają intensywne prace, które mają dostosować ceny towarów i usług do nowych warunków. Na korzyść mniejszych firm przemawia też stabilizacja kursów walutowych. Z pewnością cieszy ona eksporterów i spółki osiągające przychody w innych walutach – zauważa Tomasz Matras, zarządzający funduszami Union Investment TFI. I dodaje:
Powyższą prognozę wspiera grafika przygotowana przez ekspertów z Opoka TFI, która pokazuje, że zbliżający się okres styczeń-luty należy do najkorzystniejszych dla mniejszych firm na GPW.
- Naszym zdaniem w perspektywie kilku najbliższych miesięcy sektor małych firm tak mocno odbiegł od blue chipów, że czeka nas wyrównanie do średniej i wzrosty w tym segmencie. Zwłaszcza że zbliżający się okres styczeń-luty należy standardowo do najkorzystniejszych dla mniejszych firm na GPW (indeks sWIG80) – wyjaśnia Tomasz Tarczyński.