Notowania
WALUTY
GIEŁDA
SUROWCE
Polska giełda wróciła na salony i nudna sesja tego nie zmieni. "Spieszmy się korzystać z hossy"
W środę, 15 lutego, na warszawskiej giełdzie wiało lekką nudą. I jedynie poprawa nastrojów w drugiej połowie sesji pozwoliła głównym indeksom GPW zakończyć dzień na niewielkim plusie. Koniem pociągowym okazał się PKO BP, a hamulcowym – był Orange. Nie zmienia to jednak faktu, że polski rynek akcji wrócił na salony i zaczyna kusić inwestorów krajowych, jak i zagranicznych.
WIG20 wzrósł w środę o niemal 0,5 proc., a WIG zwyżkował o 0,3 proc. Obroty w przypadku tych indeksów wyniosły odpowiednio 1,2 oraz 1,4 mld zł. Silnikiem w segmencie tzw. blue chipów był zdecydowanie PKO BP, którego akcje podrożały o 3,2 proc. Spowalniał z kolei Orange, który zawiódł giełdowych graczy nie tylko wynikami, lecz informacją o braku dywidendy.
Polityka już nie straszy. Hossa pełną gębą
Jednak hossa na GPW ma się dobrze - jedynie od stycznia głównie indeksy zwyżkowały o 11-12 proc.
- W większość nowatorskich lub kopiowanych z Węgier pomysłów na poprawę stanu budżetu, lub wspomaganie kluczowych dla polityków sektorów gospodarki została już wprowadzona w życie (podatek bankowy) bądź jest już dokładnie znana, policzona i tym samym uwzględniona w wycenach spółek (opodatkowanie podwyższenia wartości nominalnej akcji)- zwraca uwagę Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.
Co więcej, niektóre zagrożenia, jak kwestia OFE lub kredytów frankowych, zostały wyraźnie złagodzone, a surowcowa hossa zdołała zmniejszyć presję na ratowanie firm "zbyt dużych, by upaść", takich jak na przykład JSW.
- Pomimo przedstawianych w ubiegłym roku (np. przez agencję S&P) czarnych scenariuszy dotyczących tegorocznego budżetu, wiele wskazuje na to, że nie będzie większych problemów z jego realizacją. Wyzwania (szczególnie te fiskalne) oczywiście nie znikają – są albo wyciszane, albo odsuwane w czasie. To jednak wystarczy, żeby uwaga inwestorów skupiła się na pozytywnych tematach- uważa Jarosław Niedzielewski. I wylicza:
Jednym z nich jest bez wątpienia ożywienie w gospodarce europejskiej. Daje ono szansę na poprawę wyników eksporterów (szczególnie przy relatywnie słabym złotym), co z kolei byłoby pozytywnym impulsem dla naszej gospodarki w oczekiwaniu na odrodzenie krajowych inwestycji, których załamanie mocno spowalniało wzrost krajowego PKB w 2016 roku.
Jego zdaniem poprawie wizerunku naszego kraju służy też szansa na odbudowie rentowności polskiego sektora finansowego w obliczu rosnącej inflacji i stóp procentowych.
Konsument wciąż gra rolę. A z nim 500 plus
Specjalista z Investors TFI przekonuje, że ważnym wsparciem dla krajowej gospodarki - i tym samym dla rynku akcji - w dalszym ciągu będzie konsument i jego siła zakupowa wynikająca z niskiego bezrobocia oraz coraz bardziej widocznej presji na wzrost wynagrodzeń.
- Choć efekt demograficzny programu 500 plus nie jest jeszcze widoczny, to już jego wpływ na zmniejszenie zapału do szukania pracy jest jak najbardziej zauważalny, a na pewno zwiększa oczekiwania płacowe - uważa Jarosław Niedzielewski.
Dodatkowo przywrócenie przez rząd niższego wieku emerytalnego oraz wysoce prawdopodobne zmniejszenie napływu pracowników z Ukrainy mogą powodować jeszcze większe kłopoty po stronie pracodawców i ciążyć na kosztach zatrudnienia. Dla gospodarki i wielu spółek to dobra wiadomość. Natomiast te sektory, które są bardzo pracochłonne, będą musiały pogodzić się ze zmniejszeniem rentowności.
Podwyżki stóp na horyzoncie?
Znaczenie ma też inflacja. Jarosław Niedzielewski wskazuje, że rosnąca presja inflacyjna - niezwiązana jedynie ze wzrostem cen surowców i słabszą walutą - może zmusić Radę Polityki Pieniężnej do rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp, choć raczej jeszcze nie w tym roku.
- Dlatego wizja rosnących kosztów odsetkowych nie powinna już teraz spędzać snu z powiek zarówno konsumentom, wśród których wskaźniki nastrojów są najwyższe od dekady, jak i przedsiębiorcom, którzy po krótkim wahaniu znowu zaczynają wierzyć w poprawę koniunktury – ocenia Jarosław Niedzielewski. I dodaje:
W tak sprzyjających warunkach w 2017 r. trendy przyrostu depozytów oraz kredytów konsumpcyjnych będą kontynuowane, utrzymując wysoką dynamikę wzrostu podaży pieniądza. Jeszcze ważniejszym procesem, który będzie definiował skalę ożywienia w Polsce, jest wyczekiwany powrót inwestycji. Spadek ich wartości był silnym hamulcem wzrostu gospodarczego w ostatnich kwartałach.
Ekspert zwraca też uwagę, że choć w przypadku Polski główną przyczyną tego stanu był okresowy charakter wykorzystania środków unijnych, to – jego zdaniem - niższe nakłady na wzrost mocy wytwórczych oraz infrastrukturę to globalna tendencja.
- Nadzieje na zakończenie tego okresu inwestycyjnej smuty zostały rozbudzone na całym świecie. Na razie wszystko wskazuje na to, że to u nas rysują się największe szanse na zmianę dotychczasowego trendu i to już w drugiej połowie 2017 roku – prognozuje Jarosław Niedzielewski.
Polacy przeprosili się z funduszami
Ekspert z Investors TFI zwrócił też uwagę na napływy do funduszy inwestycyjnych. W styczniu Polacy wpłacili do ich portfeli łącznie 800 mln zł, z czego połowa trafiła do funduszy akcji. To również dobrze wróży przyszłości GPW.
- Jeśli tegoroczny powrót inwestorów na rynek akcji miałby przypominać poprzednie tego typu zrywy, to fala napływów ma szansę potrwać co najmniej kilka miesięcy. W pierwszej połowie 2015 roku, gdy indeks WIG przekroczył 57 tys. punktów, czyli poziom niedościgniony do dziś, zainteresowanie funduszami akcyjnymi trwało tylko 5 miesięcy. Jednak już w czasie mini hossy z 2013 roku napływ, głównie do popularnych "misiów", trwał prawie przez cały rok – przypomina Jarosław Niedzielewski.
Jego zdaniem w takich warunkach mniejsze spółki (z indeksu sWIG80) mają szansę wygrać tegoroczny wyścig, zarówno z dużymi, jak i średnimi firmami. Bez takiego wsparcia o pierwsze miejsce na podium będzie trudno.
- Trzeba też pamiętać, że z przyczyn od nas niezależnych, tegoroczne maksima na światowych giełdach mogą zostać osiągnięte wcześniej niż dopiero pod koniec grudnia, jak to się stało w ubiegłym roku. Dlatego spieszmy się korzystać z hossy na rynku akcji, dopóki sprzyja jej gospodarczy klimat – radzi Jarosław Niedzielewski.