Kup subskrypcję
Zaloguj się

Tak sędziowie dostają dostęp do informacji niejawnych. "To niedopuszczalne"

Minister Tomasz Siemoniak zaprzecza, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wiedziała od kilku miesięcy o związkach sędziego Tomasza Szmydta z białoruskimi służbami. Mimo to wciąż dziwi, że w czerwcu ma rozpatrywać sprawy o klauzulach: NATO SECRET, SECRET UE oraz tajne. Zdaniem ekspertów to skandal i brak przepisów go nie usprawiedliwia.

Sędzia Tomasz Szmydt ma w czerwcu rozpatrywać sprawy o klauzuli tajne
Sędzia Tomasz Szmydt ma w czerwcu rozpatrywać sprawy o klauzuli tajne | Foto: Tomasz Jastrzebowski/REPORTER / East News

Z nieoficjalnych informacji Onetu wynikało, że sędzia Tomasz Szmydt, który w poniedziałek ogłosił, że wystąpił do władz Białorusi o status uchodźcy politycznego, był w ścisłym zainteresowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego co najmniej od kilku miesięcy. Minister Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych, zaprzecza, że że służby zajmowały się Szmydtem. Obie informacje, niezależnie od tego, która jest prawdziwa, świadczą źle o służbach. Sędzia Tomasz Szmydt bowiem na 4 czerwca 2024 r. wciąż ma zaplanowane sprawy związane z odmowami wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych, w tym o klauzulach NATO SECRET, SECRET UE i Tajne. Jak to możliwe, i czy tak powinno być?

Czytaj też: Sprawa Tomasza Szmydta. Ma sprawę dyscyplinarną. To już druga

Wokanda WSA w Warszawie, sprawy z udziałem sedziego Tomasza Szmydta
Wokanda WSA w Warszawie, sprawy z udziałem sedziego Tomasza Szmydta | NSA

ABW nie sprawdza sędziów

Jak tłumaczy Jacek Kudła, biegły sądowy, ekspert w zakresie czynności operacyjno-rozpoznawczych, sędziowie praktycznie bez żadnej weryfikacji otrzymują dostęp do materiałów niejawnych. W przeciwieństwie do wielu urzędników nie przechodzą procedury uzyskania poświadczenia bezpieczeństwa. Nie przechodzą więc postępowanie sprawdzającego mającego na celu ustalenie, czy osoba sprawdzana daje rękojmię zachowania tajemnicy. Są z niej wyłączeni. To w wyniku właśnie takiego postępowania zapada decyzja o przyznaniu bądź nieprzyznaniu poświadczenia bezpieczeństwa. Sędzia Szmydt został wyznaczony właśnie do rozpatrywania odwołań od takich odmów.

— Zasady dostępu sędziów do dokumentów z klauzulami tajności określają dwie ustawy: ochronie informacji niejawnych oraz prawo o ustroju sądów powszechnych. Pierwsza ustawa wyłącza właśnie sędziów z procedury poświadczenia bezpieczeństwa. Druga ustawa precyzuje, że sędzia przed przystąpieniem do pełnienia obowiązków zapoznaje się z przepisami o ochronie informacji niejawnych i składa oświadczenie o ich znajomości. I na tym się kończy cała procedura. Na tej podstawie sędzia może mieć dostęp do informacji niejawnych, ale tylko w zakresie niezbędnym do pełnienia urzędu na stanowisku sędziowskim, pełnienia powierzonej funkcji lub wykonywania powierzonych czynności — tłumaczy Jacek Kudła.

Akta są przeglądane w tajnej kancelarii

Jak mówi nam sędzia Bartłomiej Przymusiński, członek zarządu i rzecznik Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia", dostęp do dokumentów objętych klauzulą tajności odbywa się poprzez kancelarię tajną. Nie powinny być one dostępne w systemie informatycznym, od którego sędzia Szmydt, jak poinformował nasz Warszawski Sąd Administracyjny, został odcięty już w poniedziałek 6 maja.

W praktyce sędzia wchodzi do specjalnego pokoju, bez telefonu komórkowego, pod nadzorem pełnomocnika do spraw informacji niejawnej. To jednak nie oznacza, że nie jest w stanie zapamiętać tego, co przeczytał.

Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wyjaśnił PAP, że co do zasady sędzia nie dostaje bezpośredniego dostępu do informacji objętych klauzulą tajności, ale może zapoznać się z informacjami nt. kontaktów osobistych, głównie zagranicznych, ale także informacjami dotyczącymi związków pozamałżeńskich, ewentualnych materiałów kompromitujących, historii leczenia itd. Zdaniem Siewiery są to "niezwykle wrażliwe dane, które mogą być wykorzystywane w działaniach operacyjnych służb". Jednym słowem sędzia wie, co dana osoba robi w pracy i poza nią. A jeśli służby odmawiają dostępu, to muszą podać konkretne powody.

Zdaniem Jacka Kudły jeden przypadek sędziego Szmydta nie może jednak przesądzać o wiarygodności wymiaru sprawiedliwości i szacunku do wszystkich sędziów. — To jest bardzo dziwny i pierwszy przypadek. Gdyby to był szpieg, to przecież ABW powinna wiedzieć. Z jednej strony pozbawiają poświadczenia bezpieczeństwa za drobiazgi, a tu pozwalają na działanie szpiegowskie w sądzie, to niedopuszczalne — mówi Kudła. I wiele wskazuje, że ABW o wszystkim wiedziała, tylko nie zdążyła zadziałać.

Czy sędziowie powinni być sprawdzani?

Dlatego pojawia się pytanie, czy funkcjonariusze ABW także powinni weryfikować sędziów. — Powinni. To luka systemu. To jest konieczne, aby przywrócić kontrolę i ochronę kontrwywiadowczą również w obszarze sądownictwa. Ta kontrola, obejmująca m.in. postępowania sprawdzające, nie obowiązuje od 2000 r. I w dzisiejszej sytuacji nie broni się w żaden sposób, musi być prowadzona — ocenia Siewiera. Przed sprawdzaniem sędziów przez ABW ostrzega jednak Bartłomiej Przymusiński.

— Tu zawsze stąpamy po kruchym lodzie — mówi sędzia Przymusiński. — Sędzia rozpoznaje wnioski służb, które są zainteresowane tym, aby wygrywać w sądzie. Jeśli więc wiązałoby się to z tym, że sędzia, do którego trafiają właśnie odwołania od decyzji służb, będzie jednocześnie przez nie sprawdzany, to mogą pojawić się pytania o formy nacisku. A chodzi o to, aby sędziowie byli niezawiśli i niezależni, to im gwarantuje konstytucja. Dlatego ścieżka, że służby muszą sprawdzić sędziego, to ślepa uliczka. Oznaczałaby, że o wszystkim od początku do końca decydują służby. To one ostatecznie decydowałyby, komu wydają, a komu nie wydają poświadczenia bezpieczeństwa. Jeśli są jednak uzasadnione podejrzenia, że sędzia jest współpracownikiem obcego wywiadu, to można sprawdzić w ramach ochrony kontrwywiadowczej. I to wydaje się dopuszczalne — podkreśla sędzia Przymusiński.

Również zdaniem Jacka Kudły ABW nie powinno sprawdzać sędziów. — Sędzia musi być niezależny i niezawisły. Skoro są kancelarie tajne i pełnomocnicy do spraw informacji niejawnych, to oni mogliby baczniej przyglądać się tym, którzy prowadzą sprawy, w których część akt ma klauzulę tajne. To byłoby skuteczniejsze, niż ciągłe prowadzenie postępowań sprawdzających — mówi Kudła.

Potrzebna jest dodatkowa weryfikacja

Inaczej na sprawę patrzy Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. — Najpierw trzeba zreformować służby, to jest podstawa. W ramach reformy warto pomyśleć kierunkowo nad oddzielnym organem nadzorczym. Organ ten mógłby także w ramach swej właściwości zajmować się prowadzeniem postępowań sprawdzających i wydawaniem poświadczeń bezpieczeństwa dla sędziów wchodzących do zawodu. Poświadczeń dla sędziów nie dawałyby służby, ale dawałby niezależny organ. To propozycja rozwiązania, kierunek zmian — mówi Rosati.

I podkreśla, że na pewno nie może być tak, że ABW sprawdza sędziego, a ten ma nadal przyznawane sprawy z klauzulą tajności i nikt nic w tej kwestii nie robi. — To oczywiście może być wina luki prawnej, ale brak przepisów nie zwalnia z myślenia. Pytanie, czy prezes sądu wiedział, że sędzia był sprawdzany, a jeśli nie, to dlaczego? Jeżeli wiedział, to dlaczego ten sędzia rozpoznawał sprawy związane z informacjami niejawnymi? Prezes powinien być po prostu zawiadomiony, nawet jeżeli procedury tego nie przewidują. Jeśli było tak, że wiedział, to mamy prawo oczekiwać odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie zadziałał. Wydaje się, że tutaj poza przepisami, zabrakło rozsądku — kwituje Rosati.

Minister Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych, zaprzecza, że że służby zajmowały się Szmydtem od miesięcy. — "Nie zajmowały się, bo służby za rządów PiS nie odnotowały kilkudniowego wyjazdu Schmydta na Białoruś w czerwcu 2023 r. i nie podjęły żadnych kroków. Wszystkie aspekty tej sprawy są szczegółowo wyjaśniane przez prokuraturę, służby i Naczelny Sąd Administracyjny. Trwają liczne czynności i opinia publiczna będzie informowana o związkach osób (takich jak Schmydt wywodzący się z hejterskiej ekipy aktywnej za ministra Ziobry) promowanych na różne funkcje za rządów PiS z obcymi służbami specjalnymi" — napisał Siemoniak na portalu X (pisownia oryginalna). I zaznaczył, że "sprawa Schmydta będzie z pewnością wymagała wniosków ustawowych co do połączenia niezawisłości sędziów i niezależności prokuratorów z wymogami ochrony informacji niejawnych i interesami bezpieczeństwa narodowego."

NeoKRS do szybkiej zmiany

Bartłomiej Przymusiński zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt sprawy. — Jestem pewien, że agenci są wśród dziennikarzy, lekarzy, urzędników, a także sędziów. Takie jest życie, że wywiady umiejscawiają swoich ludzi w newralgicznych instytucjach, w każdym zawodzie, w którym jest szansa na uzyskanie wyjątkowych informacji. Rzeczą kluczową jest to, żeby lepiej działała ochrona i takie osoby były wyłapywane. Temu jednak sprzyja właśnie transparentny system awansów w sądownictwie. Jeśli są podejmowane próby politycznego sterowania, a tak było przez osiem ostatnich lat w sądach, to obce służby czują się jak ryba w wodzie. To im ułatwia promowanie swoich, a sędzia Szmydt spektakularną karierę zrobił za czasów Zbigniewa Ziobry, zaczynając od przypodobania się politykom badającym reprywatyzację. Posłowie Patryk Jaki, Sebastian Kaleta potrzebowali ludzi, którzy będą ich obsługiwać i, jak dobrze pamiętam, dzięki temu pojawił się sędzia Szmydt — mówi Bartłomiej Przymusiński.

Zbigniew Ziobro zapewnił na portalu X, że wbrew insynuacjom Donalda Tuska nie miał z tym sędzią żadnego kontaktu i nigdy go nie spotkał, a w ministerstwie pojawił się w ramach otwartego konkursu w zespole komisji weryfikacyjnej w ramach delegacji z WSA.

Tyle że to właśnie Zbigniew Ziobro podpisał zarządzenie w 2018 r., na mocy którego Szmydt, wówczas już dyrektor Wydziału Prawnego w biurze KRS, został członkiem Zespołu do spraw czynności ministra sprawiedliwości podejmowanych w postępowaniach dyscyplinarnych sędziów.

Z kolei Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca KRS, powiedziała "Rzeczpospolitej", że w związku ze sprawą Szmydta należy się zastanowić nad zabezpieczeniem Rady przed ewentualnym działaniem służb. Według Przymusińskiego najlepszym zabezpieczeniem ⁦ przed jej infiltracją przez obce służby jest rozwiązanie obecnej neoKRS.