Kup subskrypcję
Zaloguj się

Kluczowa poprawka dla wydawców odrzucona. Gra idzie o miliony złotych

Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrzyła poprawki zgłoszone w drugim czytaniu do projektu nowelizacji prawa autorskiego. Z 10 poprawek poparła tylko jedną, dotyczącą definicji nadawania i reemitowania utworów, np. w radiu i telewizji. Pozostałe poprawki przepadły, w tym kluczowa poprawka dla wydawców i dziennikarzy. Od niej zależy, kiedy światowe korporacje podzielą się zyskami z wydawcami i dziennikarzami.

Sejm na trwającym posiedzeniu ma zdecydować o przyszłości wolnych mediów w Polsce
Sejm na trwającym posiedzeniu ma zdecydować o przyszłości wolnych mediów w Polsce | Foto: PAP/Piotr Nowak / PAP

W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu nowelizacji prawa autorskiego, który wdraża unijną dyrektywę dotyczącą wykorzystania utworów w środowisku cyfrowym: wyszukiwarkach, mediach społecznościowych, platformach streamingowych i VOD (z ang. wideo na życzenie). W jego trakcie zgłoszono 10 poprawek, w tym kluczową dla wydawców prasy i dziennikarzy. Zgłosiła ją Daria Gosek-Popiołek, posłanka Lewicy (partii Razem). Chodzi o doprecyzowanie przepisów o wynagrodzeniu dla wydawców i dziennikarzy od gigantów technologicznych, takich jak Google czy Meta, za korzystanie z artykułów.

Czytaj też: To może być gwóźdź do trumny polskich mediów. Rząd Tuska ma asa w rękawie

Rzecz w tym, że to strony, czyli wydawcy i światowe korporacje, mają same między sobą ustalić reguły i wysokość wynagrodzenia, bezpośrednio lub za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ), a jak pokazało doświadczenie z innych krajów, to trudny i długi proces. Dlatego Lewica zgłosiła poprawkę, która przewiduje, że jeżeli w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku o rozpoczęcie negocjacji nie zostanie osiągnięte porozumienie, każda ze stron może wystąpić do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o przeprowadzenie mediacji. Jeżeli mimo mediacji dalej nie dojdzie do porozumienia w ciągu trzech miesięcy, to prezes UOKiK mógłby ustalić w drodze decyzji warunki wynagrodzenia.

Poprawka Lewicy ważna dla dziennikarzy i wydawców prasy w Polsce
Poprawka Lewicy ważna dla dziennikarzy i wydawców prasy w Polsce | Sejm

W czwartek rano sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu z 10 zgłoszonych poprawek poparła tylko jedną, autorstwa Polski 2050. Dotyczy ona definicji nadawania i reemitowania utworów, np. w radiu i telewizji. Pozostałe poprawki przepadły, w tym kluczowa poprawka dla wydawców i dziennikarzy. Przeciwko poprawce jest bowiem Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, autor projektu. Jak mówił w Sejmie Andrzej Wyrobiec, wiceminister kultury, w tym momencie nie widzi potrzeby tworzenia dodatkowych, nowych rozwiązań tylko dla wydawców prasy.

Daria Gosek-Popiołek nie rozumie stanowiska resortu i zapowiada, że o poprawkę będzie jeszcze mocno walczyć, jak będzie trzeba, także w Senacie. — Będziemy przekonywać i posłów, i senatorów, żeby jednak przyjrzeć się na poważnie postulatom wydawców prasy, bo w tym momencie są najbardziej pokrzywdzeni, jeśli chodzi o implementację unijnej dyrektywy — mówi posłanka Daria Gosek-Popiołek.

Posłowie jeszcze jednak mogą poprzeć poprawkę. Kluczowe głosowania odbędą się bowiem w piątek na posiedzeniu Sejmu.

Pełna nazwa dyrektywy przyjętej przez Unię już pięć lat temu brzmi: Dyrektywa 2019/790 w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym, zwana dyrektywą Digital Single Market (DSM). Za brak prawa, które Polska miała wdrożyć do 7 czerwca 2021 r., grożą nam wysokie kary. Komisja Europejska żąda 13 700 euro dziennie oraz jednorazowo 82 200 euro. Skarga w tej sprawie czeka już na rozpatrzenie przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dlatego rząd naciska na szybkie uchwalenie nowelizacji prawa autorskiego w tej sprawie, a Sejm ekspresowo realizuje jego wolę, ale bez pochylenia się nad problemami wydawców i dziennikarzy. Od poprawki Lewicy zaś zależy pozycja wydawców w negocjacjach z gigantami technologicznymi o grube miliony złotych. W Australii to ponad 190 mln dol. rocznie, a w Kanadzie 100 mln dol. rocznie tylko od samego Google.