Baltic Pipe kluczowy dla Polski. Koniec z gazowym szantażem Rosji i Białorusi
Za pół roku będziemy niezależni od rosyjskiego gazu – zadeklarował na początku marca premier Mateusz Morawiecki. Kluczowym elementem tego planu jest Baltic Pipe, czyli gazociąg biegnący częściowo po dnie Bałtyku. Planowana przepustowość to ok. 8-10 mld m sześc. gazu rocznie.
- Dziś Rosja wstrzymała dostawy gazu do Polski rurociągiem jamalskim. Kontrakt z Gazpromem miał wygasnąć w grudniu
- Surowiec płynący do tej pory w ramach kontraktu jamalskiego ma zostać zastąpiony dostawami m.in. przez Baltic Pipe
- Inwestycja ma opóźnienia, ale zbliża się do końca
- Połączy Polskę z Norwegią przez terytorium Danii
- Całkowity koszt polsko-duńskiej inwestycji Energinet szacuje na 12-16 mld koron duńskich, czyli około 1,6-2,2 mld euro
- Sytuację w Ukrainie możesz śledzić w naszej RELACJI NA ŻYWO
"W ciągu ostatnich pięciu lat zbudowaliśmy gazociąg bałtycki do Norwegii i za pół roku będziemy niezależni, po raz pierwszy od dziesięcioleci, od rosyjskiego gazu" – stwierdził w środę 9 marca w Austrii premier Mateusz Morawiecki. "Konsekwentne działania naszego rządu doprowadziły do takiej możliwości" – dodał.
Jak się okazuje, niezależność musimy osiągnąć szybciej, bo Rosja spełniła swoje groźby i dziś zakręciła Polsce kurek z gazem, uzasadniając to nasza odmową do uiszczenia należności w rublach.
Baltic Pipe — budowa z problemami, ale dobiega końca
Kluczowym elementem planu uniezależnienie się od Rosji jest gazociąg bałtycki, na Zachodzie nazywany Baltic Pipe. W listopadzie ub. roku zakończyła się budowa podmorskiego odcinka gazociągu. Na początku marca natomiast duńska agencja ochrony środowiska wydała nową decyzję środowiskową dla lądowych odcinków Baltic Pipe — poinformowali operatorzy przesyłowi Energinet i Gaz-System. Oznacza to, że można wznawiać prace budowlane, które zostały zawieszone w 2021 r.
Prace budowlane na 40-kilometrowym odcinku we wschodniej Jutlandii oraz 38-kilometrowym odcinku w zachodniej Fionii wedle zapowiedzi miały rozpocząć się niezwłocznie. Wznowione zostaną także prace przy budowie jednego z przyłączy elektrycznych dla tłoczni Everdrup na Zelandii.
Zobacz także: Nie gaz, a ropa z Rosji to problem Unii. Płacimy za nią niemal dwa razy więcej
"Nadrabiamy stracone miesiące, abyśmy mogli sfinalizować projekt na czas. Nasi kontrahenci użyją więcej maszyn i pracowników, by przyspieszyć tempo budowy i jak najszybciej ją zakończyć" — oświadczył kierownik projektu Baltic Pipe w Energinet Soren Juul Larsen.
Przypomnijmy, że w połowie ub. roku operator systemu przesyłowego Energinet poinformował, iż Duńska Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności cofnęła pozwolenie środowiskowe dla rurociągu Baltic Pipe, którym ma płynąć gaz z Norwegii przez Danię do Polski. Sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia przez ten urząd.
Zobacz także: Unia może odciąć Rosję od fortuny. Decyzja nie jest łatwa
Dlaczego Baltic Pipe jest tak ważny?
W ramach kontraktu jamalskiego mogliśmy sprowadzać nawet 10,2 mld m sześc. gazu rocznie, a to połowa zapotrzebowania kraju na ten surowiec. Stąd tak istotne jest zagwarantowanie Polsce nowego, bezpiecznego źródła dostaw.
– Nasza strategia ma na celu uniezależnienie się od rosyjskich manipulacji politycznych dotyczących dostaw gazu. Od przyszłego roku, po zakończeniu długoterminowego kontraktu z Gazpromem, będziemy mogli zaspokoić polskie potrzeby bez zakupów u Rosjan. PGNiG będzie realizował kontrakty z innych kierunków, od innych dostawców – mówił niedawno minister Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, w rozmowie z "Gazetą Polską".
Terminy gonią, ale są realne
Krystian Brymora, dyrektor Wydziału Analiz Domu Maklerskiego BDM wyliczał, że w 2021 r. zużycie gazu ziemnego w Polsce sięgnęło ok. 20 mld m sześc., z czego 9,7 mld sprowadziliśmy z Rosji, a kolejne 5,5 mld popłynęło do nas drogą morską. Jego zdaniem plan uniezależnienia się od dostaw ze Wschodu już w 2023 r. jest możliwy.
– PGNiG podpisał już umowy z Amerykanami na dostawy od 2023 r. ponad 9 mld m sześc. gazu, który będziemy sprowadzać przez nasz terminal, jak i przez Litwę, co umożliwić ma nowy gazociąg (GIPL) planowany do oddania w połowie tego roku o przepustowości ponad 2 mld m sześc. Czekamy też na gazociąg Baltic Pipe planowany do oddania na jesień. Popłynie nim gaz z norweskiego szelfu, gdzie PGNiG po zakupie aktywów INEOS znacząco zwiększył wydobycie o ponad 1 mld m sześc. rocznie. Terminy są więc napięte, a inwestor nie zostawił sobie dużo miejsca na potencjalne opóźnienie. Jeśli jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to od 2023 r. gazowa niezależność od Rosjan stanie się możliwa – przekonywał pod koniec lutego w rozmowie z Business Insider Polska Brymora.
Tak samo sytuację oceniał Łukasz Prokopiuk, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. – Brak dostaw ze Wschodu od przyszłego roku? To może się udać – zapewniał. – PGNiG ma już zakontraktowane od 2022 r. dostawy gazu skroplonego LNG z USA sięgające 9 mld m sześc. Na razie przepustowość naszego terminalu LNG jest ograniczona do 5-6 mld m sześc. rocznie, ale jest on rozbudowywany. Do tego dojdzie przesył z Baltic Pipe. Nawet jeśli nastąpią pewne opóźnienia w inwestycjach, to myślę, że sobie poradzimy – twierdził Prokopiuk.
Zobacz także: Węgry nie pozwolą na unijne sankcje na ropę i gaz z Rosji
Prezes PGNiG Paweł Majewski w Programie I Polskiego Radia podkreślił, że w ramach kontraktów z firmami z USA i Kataru spółka może pozyskiwać 12 mld m sześc. gazu rocznie. Oprócz tego prowadzi własne wydobycie w Norwegii i w Polsce, co daje około 4 mld m sześc. surowca. – Planowana przepustowość Baltic Pipe to 8 mld m sześc. [minister Naimski mówił nawet o 10 mld m sześc. – red], do tego jeszcze są wejścia na Litwę, Niemcy i Słowację – stwierdził prezes. Dodał, że po uruchomieniu Baltic Pipe większość surowca spółka będzie pozyskiwać z własnych złóż, a resztę kupować od firm działających u wybrzeży Norwegii.
Ile kosztuje Baltic Pipe?
Ubiegłoroczne opóźnienie wpłynęło na wzrost kosztów inwestycji. Energinet pod koniec minionego roku oszacował, że budowa duńskiej części gazociągu wzrośnie o niemal 135 mln euro, do 1,1 mld euro. Z tego 80 mln euro to koszty częściowego wstrzymania prac z powodu braku decyzji środowiskowej. Do tego doszły jeszcze zmiany projektowe, dotyczące podmorskiej części rurociągu, a także wzrost kosztów robót budowlanych.
Całkowity koszt polsko-duńskiej inwestycji Energinet szacuje na 12-16 mld koron duńskich, czyli około 1,6-2,2 mld euro.