Notowania
WALUTY
GIEŁDA
SUROWCE
JP Morgan ocenił, czy kryptowaluty mogą zastąpić zwykłe waluty i jaka czeka je przyszłość
Kryptowaluty nie znikną, ale mogą znacznie zmienić swoją funkcję i formę - twierdzi JP Morgan w specjalnym raporcie, do którego dotarł Business Insider Polska. Bank w dokumencie stara się odpowiedzieć na kilka istotnych pytań dotyczących rynku kryptowalut - między innymi, gdzie można spodziewać się najważniejszych zastosowań blockchaina oraz czy tradycyjna finansjera może być zainteresowana handlem kryptowalutami na szeroką skalę.
W dużym raporcie dla klientów, do którego dotarliśmy, JP Morgan podejmuje m.in. kwestię, czy kryptowaluty mogą być legalną konkurencją dla istniejących walut emitowanych przez państwa.
Czy kryptowaluty mogą zastąpić tradycyjne waluty?
"Poza kilkoma wyjątkami, uważamy taki efekt za mało prawdopodobny", stwierdza bank. I wyjaśnia*:
JP Morgan dodaje, że do tej pory kryptowaluty generalnie nie funkcjonują jak pieniądze:
JP Morgan dodaje, że nawet gdyby hipotetycznie jakaś kryptowaluta mieściła się w definicji funkcjonalnych pieniędzy, pozostaje pytanie, czy będzie w stanie konkurować z tradycyjnymi walutami. Bank podkreśla, że "konkurowanie" można tu rozmieć na dwa sposoby:
- dolar obecnie konkuruje z euro, jenem itd. o bycie międzynarodową walutą transakcyjną, do zbierania kapitału na międzynarodowym rynku itd. "Nie ma powodu, by sądzić, że kryptowaluta nie mogłaby konkurować w tym sensie, gdyby osiągnęła relatywną stabilność cen" - podkreśla JPM;
- konkurować w transakcjach "czarnym rynku", czyli jako waluta służąca do opłacania aktywności przestępczych.
Pisząc o pierwszym sensie konkurencji, JP Morgan zaznacza, że "nawet w przypadku hipotetycznie stabilnej cenowo kryptowaluty mało prawdopodobne jest, by konkurowała z dolarem na rynku dóbr i usług np. w Chicago czy z euro w przykładowo Stuttgarcie".
W raporcie podkreślono, iż według wieloletnich poglądów ekonomistów tradycyjne waluty "osiągające sukces, tj. relatywnie stabilne cenowo", mają "naturalny monopol w danym rejonie geograficznym".
Kryptowaluty mogą jednak być "zasadnym konkurentem" na wspomnianym czarnym rynku. To mogłoby odbić się, według banku, szczególnie na dolarze, który wzrost w cyrkulacji w formie gotówki notuje głównie dzięki banknotom 100-dolarowym, przy których "wierzy się, że w większości są używane do nielegalnych celów".
Czy kryptowaluty znikną?
Tutaj również JPM pisze o "małym prawdopodobieństwie", by kryptowaluty zniknęły całkowicie. Według banku, mogą one łatwo przetrwać w różnych formach i kształtach pośród osób, które "pragną większej decentralizacji, sieci peer-to-peer i anonimowości, chociaż to ostatnie jest zagrożone". Oczywiście, bankowi chodzi o regulacje wprowadzane w różnych krajach, służące przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. W Polsce taka ustawa została przyjęta przez Sejm 1 marca.
JPM podkreśla, że sam blockchain "może mieć wspaniałe zastosowanie tam, gzie obecnie płatności są powolne - w transferach transgranicznych, tokenach będących nagrodami albo finansowaniem innowacji blockchainowych lub internetu rzeczy, ale też jako część "podziemnej ekonomii".
Bank dodaje, że o ile bitcoin był pierwszym tak głośnym i dużym użyciem blockchaina, to najlepsze zastosowania tej technologii mają znaleźć się "poza kryptowalutami", w innych transakcjach finansowych i nie-finansowych, a także służbie zdrowia czy transporcie.
Czy finansjera i banki wejdą w krypto?
To kolejna kwestia podjęta przez bank w raporcie. Wskazano przy tym, że fundusze hedgingowe wchodzą w ten rynek, istnieje już ok. 175 funduszy kryptowalutowych, ale "zarządzają one relatywnie małymi aktywami", szacowanymi na "kilka miliardów dolarów".
I faktycznie, przypomnijmy, że kilka lat temu bitcoinowi milionerzy bracia Winklevoss chcieli uruchomić bitcoinowy ETF, ale nie uzyskali na to zgody amerykańskiej komisji ds. giełd i papierów wartościowych. Zarazem kontrakty na bitcoina uruchomiono w grudniu 2017 roku, za sprawą właśnie "dużych dystrybutorów" - giełd Cboe Global Markets i CME. Potem do grona tego dołączyła nowojorska NYSE. Z kolei Coinbase, jedna z największych giełd kryptowalut, dopiero w marcu 2018 ogłosiła powołanie funduszu indeksującego cztery największe kryptowaluty.
JP Morgan przy analizie możliwości wejścia kolejnych dużych graczy finansjery w krypto zaznacza, że inwestowanie i spekulacje zaczynają mieć coraz większy udział w tym rynku. Mimo że "połowa wczesnych transakcji" odbywała się w "podziemnej gospodarce", której udział na szczęście zmniejsza się.
JP wskazuje przy tym, że obecnie transakcje na trzech największych krypto opiewają na kwotę ok. 550 mld dolarów miesięcznie i są głównie pochodną transakcji indywidualnych użytkowników. Jednocześnie "własność jest mocno skoncentrowana", zaś szansa na "bezpośrednie handlowanie kryptowalutami dla banków jest relatywnie ograniczone", na co wskazuje m.in. niska kwota dziennych transakcji na niedawno uruchomionych kontraktach futures na BTC - 140 mln dol. dziennie.
Przyszłość kryptowalut wciąż nie jest różowa
JP Morgan w podsumowaniu raportu formułuje kilka najważniejszych wniosków płynących z analizy rynku kryptowalut:
- w obecnej formie kryptowaluty nie spełniają standardów ekonomicznej definicji pieniędzy;
- będzie "ekstremalnie trudno" kryptowalutom zastąpić i konkurować waluty emitowane przez państwa, gdyż ich pozycja jest bardzo silna;
- wyzwaniem będzie wysoka zmienność cen, potencjalne regulacje oraz obawy o bezpieczeństwo, związane z atakami hakerów;
- z tych powodów kryptowaluty nie konkurują z pieniędzmi emitowanymi przez banki centralne, choć niektóre banki centralne wyraziły zainteresowanie krypto;
- sama technologia prawdopodobnie zostanie wdrożona w systemy płatności z zaangażowaniem banków centralnych.
Przypomnijmy na koniec, że w 2018 roku do marca największe kryptowaluty raczej traciły na wartości, a kapitalizacja rynku spadła z 518 mld dolarów w lutym do 333 mld dol. w połowie marca.
*Wszystkie cytaty z raportu zostały przetłumaczone z języka angielskiego na polski przez autora tekstu.