Kup subskrypcję
Zaloguj się

Wynik wyborów gwoździem do trumny Trzeciej Drogi? "Nie ma co kontynuować"

Wybory do Parlamentu Europejskiego mocno poturbowały Trzecią Drogę. Wynik poniżej 7 proc. to potężne rozczarowanie. Posłowie PSL zaczynają powątpiewać w sens koalicji z Polską 2050. — Uważam, że takiej koalicji, jak to wyglądało do tej pory, nie ma co kontynuować — powiedział PAP Jarosław Rzepa. Według Marka Sawickiego liderzy obu ugrupowań powinni ze sobą porozmawiać. Również w Polsce 2050 pojawiają się wątpliwości.

Szymon Hołownia, lider Polski 2050 i Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL
Szymon Hołownia, lider Polski 2050 i Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL | Foto: Filip Naumienko/REPORTER / East News

W wyborach do Parlamentu Europejskiego Koalicja Obywatelska zdobyła 21 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość — 20, Konfederacja — 6, Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) — 3 i Lewica — 3. Mandaty do PE z Trzeciej Drogi zdobyli: Michał Kobosko (Polska 2050), Krzysztof Hetman (PSL) i Adam Jarubas (PSL).

Posłowie PSL w rozmowie z PAP nie kryli rozczarowania wynikiem Trzeciej Drogi. — Byłem przekonany, że Trzecią Drogę stać na 6-8 mandatów do Parlamentu Europejskiego — podkreślił Marek Sawicki.

Zobacz także: Tusk triumfuje, Hołownia jak Kukiz, Kaczyński musi podjąć decyzję [ANALIZA PO WYBORACH]

Według niego przez ostatnie dwa tygodnie Trzecia Droga "przespała kampanię". — Nie umieliśmy zareagować na natężenie sporu pomiędzy PO a PiS-em zarówno w kwestii rozliczeń polityków PiS oraz nadużyć, które tam były, jak i również w kwestii problemów z rządzeniem i ze wschodnią granicą. Tu zareagowaliśmy — jako Trzecia Droga — zbyt późno i zbyt słabo — ocenił poseł PSL.

Pytany o przyszłość koalicji Trzeciej Drogi po słabym wyniku do PE Sawicki odparł, że "zwyczajnie muszą liderzy obu ugrupowań usiąść i ze sobą porozmawiać". — Bo też nie może być sytuacji, w której mamy co chwilę zmienne przekazy. Musimy sobie powiedzieć jasno, że co do kwestii światopoglądowych idziemy różnymi drogami, ale przynajmniej w kwestiach gospodarczych musi być jedność — powiedział.

Dopytywany, czy Trzecia Drogi powinna się utrzymać, poseł ludowców odpowiedział: "W mojej ocenie tak, pod warunkiem że liderzy zrozumieją, że muszą bardzo wyraźnie akcentować tę Trzecią Drogę, tę koncepcję porozumienia, współpracy, szukania wspólnych rozwiązań i czasami, jak trzeba się, że tak powiem, nachylić w stronę konkurencji politycznej, która chce poprzeć dobre rozwiązania, to też trzeba jasno koalicjantowi w postaci PO powiedzieć, że albo wy poprzecie nasze rozwiązania, albo inni je poprą".

— My też mamy prawo do realizacji naszego programu wyborczego, bo go wyborcom ogłosiliśmy i dlatego mamy dwa kluby w Sejmie — zaznaczył Sawicki.

KO napnie muskuły w koalicji?

Na pytanie, czy według niego KO, która uzyskała najlepszy wynik w tych wyborach, będzie teraz próbowała zdegradować swoich koalicjantów w rządzie, poseł PSL odpowiedział, że nie. — Bo premier Donald Tusk jest mądrym człowiekiem i wie doskonale, że bez koalicjantów nie funkcjonuje. Może prężyć muskuły, ale tylko do czasu, dopóki cierpliwości starczy koalicjantom. W związku z tym nie ma żadnej potrzeby, żeby premier Tusk cokolwiek pokazywał i cokolwiek prężył, bo to nie ma kompletnie żadnego sensu — podkreślił Sawicki.

— My się umówiliśmy na rządzenie po wyborach do parlamentu krajowego, a nie po wyborach do Parlamentu Europejskiego — zaznaczył poseł PSL

Zobacz także: Polityczny Tour de France kończy etap. Wyścig ma przerwę, ale na chwilę [KOMENTARZ]

W podobnym tonie wypowiedział się też inny poseł ludowców Jarosław Rzepa. — Liczyliśmy na 5-6 mandatów, takie były oczekiwania. Natomiast myślę, że jeżeli prowadzi się taką kampanię, jaką prowadziliśmy, a ja bardzo krytycznie do niej podchodzę, to i wynik nie mógł być lepszy. Pomimo tego, że ludzie byli zmęczeni i pokazali to frekwencją, ale wydaje mi się, że w nas samych nie było wystarczającej motywacji i walki o to, żeby ten wynik był lepszy — ocenił Rzepa.

Według niego zaangażowanie kandydatów TD w tej kampanii było małe. — Poza liderami list to tak naprawdę, mam wrażenie, że nie bardzo komukolwiek zależało na tym, żeby ten wynik był lepszy — stwierdził poseł ludowców.

Pytany o sens dalszego funkcjonowania koalicji PSL z Polską 2050, czyli Trzeciej Drogi, Rzepa odparł, że "odpowiedź na to pytanie przed nami". — Wydaje mi się, że jest wystarczająco dużo czasu, żeby pójść swoją drogą, jeżeli mielibyśmy podjąć decyzję i pójść z powrotem samodzielnie — jako PSL — ocenił.

Bo — jak dodał — "takiej koalicji, jak to wyglądało do tej pory, uważam, że kontynuować nie ma co".

— Albo my się po prostu rozmówimy bardzo poważnie na temat przyszłości projektu Trzeciej Drogi, który wcale nie mówię, że jest zły, bo widać, że w parlamencie krajowym miało to sens. Ale trzeba sobie dzisiaj na to pytanie odpowiedzieć: albo kontynuujemy i zachowujemy się jak partnerzy, albo zachowujemy się jak do tej pory; albo pracujemy i dajemy z siebie wszystko, albo udajemy, że pracujemy — powiedział Rzepa.

— Dlatego oczekuję odpowiedzi na pytanie, czy warto ten projekt kontynuować — dodał poseł PSL.

Na pytanie o przyszłość koalicji rządowej po wyborach do PE, Rzepa powiedział, że jeżeli premier Tusk chciałby na przykład renegocjować umowę koalicyjną na podstawie wyników wyborów do PE, to on by się zastanowił, czy dalej być w koalicji, "w której niestety Tusk jest swego rodzaju narzucającym wolę mniejszym koalicjantom, a dzisiaj miałby jeszcze bardziej narzucać". — Pytanie, po co my mamy w takiej koalicji być? — mówi poseł ludowców.

— Wszystkie te pytania są przed nami, przed PSL jako całością, przed PSL i Polską 2050 i przed koalicją całościową, rządową. Ja bym wolał nie huśtać tą łódką, bo wydaje mi się, że jest wiele rzeczy, które możemy zrobić wspólnie, ale też musimy to robić partnersko. Bo jeżeli my mamy być tylko i wyłącznie przystawką do tego, co Tusk zdecyduje, i nie będziemy mogli realizować swoich tematów, na które się umówiliśmy ze swoimi wyborcami, to ja sensu takiej koalicji nie widzę — zaznaczył Rzepa.

Polska 2050 ostrożna w wypowiedziach

Po niedzielnych wyborach do PE Polskę 2050 czekają zmiany wewnątrz partii i rozmowy dotyczące jej struktur w regionach. Jednak decyzja w sprawie przyszłości projektu politycznego Trzecia Droga dopiero przed nami — deklarują w rozmowie z PAP szef klubu Mirosław Suchoń oraz wiceprzewodniczący partii Michał Kobosko.

— Nie powiem, by te wyniki nas zadowalały, ale z pewnością zmobilizują nas do większej pracy — twierdzi Mirosław Suchoń.

Polityk ocenił również, że wynik wyborczy Trzeciej Drogi to skutek kilku czynników. — Pierwszy to blokowanie przez rząd naszych celów programowych, takich jak m.in. rodzinny PIT, refundacja antykoncepcji czy jednakowa składka zdrowotna dla wszystkich, co spowodowało, że obywatele nie widzieli skuteczności naszych działań. Druga rzecz to gra na polaryzację, która w oczywisty sposób doprowadziła do tego, że liczą się skrajności. Taka gra jest bardzo niebezpieczna, bo gdybyśmy mieli teraz wybory krajowe, w konsekwencji wygrałby PiS z Konfederacją — ocenił Suchoń.