Końca prac nad programem "Na start" nie widać. Konsultacje zostały przedłużone do końca maja.

Program "Mieszkanie na start", który ma umożliwić zaciągnięcie kredytu 0 proc., to następca programu "Bezpieczny kredyt 2 proc.". Ma polegać na dopłatach państwa do rat kredytu. W przeciwieństwie do poprzedniego programu projekt KO wprowadza jednak limity dochodowe. Pomysł ze 100 konkretów Donalda Tuska nie znajduje jednak akceptacji całej koalicji rządzącej.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że nowy minister rozwoju Krzysztof Paszyk z PSL, który stanął na czele resortu w ramach niedawnej rekonstrukcji rządu, "ostateczne decyzje co do losów całego projektu podejmie później". W tej chwili żaden wariant projektu nie jest przesądzony. Nadal nieobsadzone pozostaje stanowisko wiceministra rozwoju ds. budownictwa, zwolnione przez Krzysztofa Kukuckiego z Lewicy, który został prezydentem Włocławka — informuje środowa "Rzeczpospolita".

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kredyt "Na start" zagrożony

- Szum informacyjny, niepewność. Sytuacja jest dziwna, nikomu nie służy. Deweloperzy nie wiedzą, co, kiedy, komu i na jakich warunkach mogą zaoferować. Nie wiedzą, na jak długo mogą rezerwować mieszkania. Jeśli programu nie będzie, jakaś liczba umów się "wykolei" — tak sytuację związaną z programem "Na start" opisuje cytowany przez dziennik ekspert Jan Dziekoński, założyciel portalu FLTR.pl.

— Nie podoba nam się kredyt 0 proc. — mówił 14 maja w rozmowie z Radiem Zet Włodzimierz Czarzasty. Jak dodał, "żeby był kredyt 0 proc., to ktoś musi mieć zdolność kredytową". — Młode pokolenie w większości nie ma. Jak jestem na spotkaniu z młodymi ludźmi, to proszę o podniesienie ręki, kto nie ma mieszkania. Jest 99 proc. ludzi, którzy podnoszą ręce. Jak pytam, kto ma zdolność kredytową, to podnosi 1 proc. ludzi — powiedział.

– Nie poprzemy żadnego wariantu związanego z kredytem 0 proc., jeśli rząd nie poprze wariantu rozbudowanego przez nas, dot. budowy mieszkań na tani wynajem. Nie ma takiej możliwości – podsumował lider Lewicy.