Niezależny rosyjski kanał telewizyjny Dożd podał wczoraj informację o pogarszającym się stanie zdrowia Łukaszenki. Nagły spadek formy miał nastąpić podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW) w Astanie. Białoruski dyktator miał być wyjątkowo blady, a jego mowa — niepewna. Serwis nie przekazał jednak żadnych szczegółów, nie ma też oficjalnego potwierdzenia choroby ze strony Białorusi. Pośrednio jednak do pogorszenia stanu zdrowia przyznał się sam Łukaszenko, podczas spotkania w Aleksandrii w sobotę 6 lipca.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Łukaszenko: to trudny czas dla prezydenta

Jak informuje Nasza Niwa, Aleksander Łukaszenko powiedział, że ostatnie dni były dla niego wyjątkowo trudne i chciałby teraz spędzić trochę czasu na wschodzie Białorusi.

— Lipiec to zawsze trudny czas dla prezydenta — przyznał, dodając, że jest dużo imprez masowych i tłumy ludzi. — A najtrudniej jest wtedy, gdy jest mnóstwo ludzi i każdy, patrząc na ciebie, czegoś w tobie szuka, gdzieś przeklina — przyznał dyktator. Przypomniał też, że "był dodatkowy ciężar związany z Kazachstanem, Astaną, 4000 kilometrów stąd".

Łukaszenko zapowiedział, że w najbliższym czasie będzie odpoczywał i przyglądał się, jak kraj przygotowuje się do żniw. Stwierdził, że w ojczyźnie na pewno szybko wróci do zdrowia i sił. — Docierasz do swoich korzeni, tu jest ci lepiej, jest łatwiej. I dosłownie w ciągu jednego dnia stajesz się zdrowy, silny — podkreślił, cytowany przez serwis Nasza Niwa.

Doniesienia i spekulacje na temat stanu zdrowia Łukaszenki pojawiają się w mediach regularnie już od kilku lat. Przypisywano mu m.in. zapalenie mięśnia sercowego, infekcje wirusowe, objawy zatrucia. Rok temu sam białoruski lider przyznał, że walczył z adenowirusem, ale nie miał czasu go leczyć ze względu na napięty grafik spotkań, jednak bynajmniej "nie zamierza umierać".