Kup subskrypcję
Zaloguj się

Na trasie do Morskiego Oka pracuje ślepy koń. Służby weterynaryjne nie widzą problemu

Konie wożące turystów na trasie do Morskiego Oka przeszły cykliczne badania. Komisja weterynaryjna, która przeprowadzała ostatnie badania koni ciągnących zaprzęgi z turystami do Morskiego Oka, podjęła zaskakującą decyzję. Dopuszczono bowiem do pracy konia o imieniu Liner, który jest niewidomy.

Badanie koni pracujących na trasie do Morskiego Oka
Badanie koni pracujących na trasie do Morskiego Oka | Foto: Pawel Murzyn/East News / East News

Sprawa koni pracujących na trasie do Morskiego Oka, czyli popularnej atrakcji turystycznej, budzi od wielu lat kontrowersje. W ostatnich miesiącach w kwestię dobrostanu zwierząt zaangażowała się nawet ministra klimatu i środowiska, co było odpowiedzią na skandaliczne nagranie, w którym opiekun zwierzęcia okładał padłego konia.

Zobacz także: Darmowy parking przed Morskim Okiem. Kluczowy jeden warunek

Stan zdrowia zwierząt, które wyręczają turystów w drodze do Morskiego Oka, jest badany regularnie: zarówno przez służby weterynaryjne, jak i aktywistów, którzy dążą do likwidacji tej formy wyzysku zwierząt. Wyniki badań diametralnie się różnią.

Jak informuje Onet, komisja weterynaryjna orzekła, że tylko jeden z 275 koni, które przeszły kontrolę w tym roku, nie został dopuszczony do pracy na trasie do Morskiego Oka, popularnej atrakcji turystycznej w Polsce. Powodem była kulawizna konia. Kontrowersje budzi jednak decyzja o dopuszczeniu do pracy niewidomego konia, Linera, co wywołało protesty ze strony aktywistów na rzecz praw zwierząt.

Na trasie do Morskiego Oka pracuje ślepy koń. Służby weterynaryjne nie widzą problemu

Zespół lekarzy weterynarii i specjalistów z Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN) podjął decyzję o dopuszczeniu Linera do pracy, pomimo sprzeciwów ze strony przedstawicielki Fundacji Viva!, organizacji walczącej o prawa zwierząt. Aktywiści z tej fundacji podkreślają, że decyzja ta jest niezgodna z przepisami ruchu drogowego i ustawą o ochronie zwierząt. W związku z tym zapowiedzieli skargę do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Z drugiej strony koń tylko ciągnie wóz, a kieruje woźnica. Dlaczego ślepy, ale silny i zadbany koń miałby nie wozić ludzi?

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo

Anna Płaszczyk, koordynatorka kampanii ratowania koni z Morskiego Oka z Fundacji Viva!, podkreśla, że decyzje komisji są często na korzyść fiakrów, kosztem dobrostanu zwierząt. Płaszczyk zwraca uwagę, że nie tylko niewidomy koń został dopuszczony do pracy, ale także konie z innymi problemami zdrowotnymi, takimi jak kulawizna czy przestawione miednice. Według niej ponad 90 proc. koni nie radzi sobie z trudami pracy na tej trasie i powinny zostać wycofane.

W sprawę koni z Morskiego Oka od dawna angażuje się też m.in. poseł Łukasz Litewka, który wcześniej organizował testy pojazdów elektrycznych, które miałyby zastąpić konie. Parlamentarzysta w poście w mediach społecznościowych poinformował, że niewidomy koń Liner zostanie wycofany z pracy, a równocześnie nie trafi do rzeźni. "Ta decyzja jest skandaliczna i dobitnie pokazuje układ wzajemnej adoracji wozaków i ludzi, którzy współpracują z nimi. Jest to bardzo prosty model współpracy, oparty przede wszystkim na dobrach grupy ludzi, nie zwierząt" — napisał poseł Litewka w mediach społecznościowych.

Zobacz także: Projekt ustawy na 15 słów. To odpowiedź na nagranie z koniem i koszmar zwierząt

"Niewidomy koń Liner, nie może pracować na trasie do Morskiego Oka, jego miejsce jest w bezpiecznej przystani, najlepiej jak najdalej od obecnego miejsca pracy. Koń zostanie wycofany, a Tatrzański Park Narodowy zobowiązał się, że ustali model wykupu konia, tak by nie trafił do rzeźni" - dodał poseł Łukasz Litewka.

Kontrole stanu zdrowia koni odbywają się co roku przed letnim sezonem turystycznym. W ubiegłym roku wszystkie z 300 koni zostały dopuszczone do pracy na trasie do Morskiego Oka. Regulacje dotyczące pracy koni są ściśle określone przez TPN. Jak przypomina Onet, w maju tego roku odbyło się spotkanie przedstawicieli wozaków i organizacji prozwierzęcych z minister klimatu i środowiska, Pauliną Hennig-Kloską, podczas którego podpisano 12-punktowe porozumienie. Zgodnie z nim, zmniejszono liczbę osób na wozie z 12 do 10 i rozpoczęto testy elektrycznego busa.