Kup subskrypcję
Zaloguj się

Pożegnanie z celem inflacyjnym. Wskaźnik cen podskoczy, stopy nie drgną

Ekonomiści są zgodni: czerwiec był ostatnim w tym roku miesiącem, w którym inflacja konsumencka znajdowała się w przedziale dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego NBP. W czerwcu inflacja wzrosła trzeci miesiąc z rzędu i kolejne przyniosą dalszy ruch w górę. Problemem jest nie tylko oczekiwany "mechaniczny" wzrost inflacji za sprawą wyższych rachunków za energię. Presja na wzrost cen zwiększy się m.in. za sprawą pędzących płac i ożywienia gospodarczego.

Pierwsza połowa roku była łaskawa: inflacja okazała się niższa od prognoz i nawet spadła do celu. Teraz jednak rozpoczyna się ruch w górę.
Pierwsza połowa roku była łaskawa: inflacja okazała się niższa od prognoz i nawet spadła do celu. Teraz jednak rozpoczyna się ruch w górę. | Foto: NBP / Flickr/NBP

GUS opublikował w piątek rano wstępny odczyt inflacji w Polsce. Tym razem — w przeciwieństwie do poprzednich paru miesięcy, gdy dane były niższe od oczekiwań — nadeszło rozczarowanie, bo inflacja okazała się nieco wyższa od prognoz i wyniosła 2,6 proc. (oczekiwano stabilizacji na poziomie z maja, czyli 2,5 proc.).

"W świetle naszych prognoz czerwiec zakończył kilkumiesięczny okres utrzymywania się inflacji CPI w przedziale dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (2,5 proc. +/— 1 pkt proc.). Ponowny i trwały powrót inflacji CPI do celu przewidujemy w IV kwartale 2025 r." — napisali ekonomiści PKO BP.

Inflacja w II kwartale i tak była niższa niż przewidywała projekcja NBP. W przypadku głównego wskaźnika o 0,9 pkt proc., a inflacja bazowa o 0,6 pkt proc. (to miara nieuwzględniająca cen energii, paliw i żywności).

Ekonomiści różnych banków szacują, że inflacja bazowa w samym czerwcu mogła spaść do około 3,6-3,7 proc. rok do roku z 3,8 proc. w maju. To byłaby najniższa wartość niespełna trzech lat. Ale to wciąż daleko od celu NBP, a dodatkowo od teraz wskaźnik prawdopodobnie zacznie odbijać lekko w górę.

Bieżąca presja inflacyjna zmalała, ale znów odbije

Eksperci Banku Millennium zwracają uwagę także na niskie wartości wskaźnika CPI i bazowego w ujęciu miesięcznym. To o tyle istotne, że lepiej pokazuje bieżący impet inflacji i presję inflacyjną, szczególnie po wyeliminowaniu czynników sezonowych (wskaźniki rok do roku obarczone są sporym efektem odległej w czasie bazy porównawczej).

W przypadku CPI miesięczna dynamika wyniosła 0,1 proc., a dla bazowego 0,2 proc. "Dane te wskazują, podobnie jak odczyty za maj, że presja inflacyjna w Polsce uległa obniżeniu, czemu sprzyja wygaśnięcie szoków w cenach surowców, słabszy popyt ograniczający możliwość ochrony marż przez firmy, a także mocniejszy niż przed rokiem kurs złotego" — napisali eksperci Banku Millennium.

| PKO Research

Analitycy PKO BP oszacowali, że impet (czyli wyrównana sezonowo zmiana procentowa miesiąc do miesiąca) nieznacznie przyspieszył, ale zannualizowana (wynik z miesiąca potraktowany tak, jakby obowiązywał w całym roku) inflacja bazowa spadła poniżej 4 proc. rok do roku i pozostaje w lekkim trendzie spadkowym. "Wskazuje to na osłabienie natężenia fundamentalnej presji inflacyjnej. Oczekujemy, że w dalszej części roku trend spadkowy zatrzyma się, a nawet nieznacznie się odwróci, wraz z odbudową popytu konsumpcyjnego" — ocenili.

Ekonomiści Banku Ochrony Środowiska szacują, że w lipcu wskaźnik CPI będzie już powyżej 4 proc., głównie za sprawą wyraźnego wzrostu cen nośników energii (element wygaszania tarcz antyinflacyjnych). "Zakładamy, że w lipcu rachunek za energię elektryczną wzrośnie średnio o 20 proc. (wciąż przed nami publikacja taryf URE za energię elektryczną), rachunek za gaz dostarczany przez PGNiG wzrośnie o 20 proc. (w ślad za wczorajszą publikacją taryfy URE) oraz że wyraźnie (o około 5 proc. wobec poprzedniego miesiąca) wzrosną ceny dostawy ciepła, rozpoczynając proces dostosowywania cen do podwyższonych ustawowych limitów cen obowiązujących od lipca" — napisali.

Dodali, że towarzyszyć temu będzie lekki wzrost dynamiki rocznej cen paliw (efekty niskiej bazy z jesieni 2023 r.) oraz powrót pod koniec roku w okolice 4 proc. inflacji bazowej w efekcie powyborczego przyspieszenia cen administrowanych będących w gestii samorządów lokalnych, niskiej bazy odniesienia w przypadku cen leków, przy generalnie utrzymującym się wpływie na inflację bazową wysokiej dynamiki płac i przyspieszającego popytu konsumpcyjnego.

"Te czynniki łącznie skutkować będą sukcesywnym wzrostem wskaźnika CPI do końca tego roku i z początkiem 2025 r. i najpóźniej w styczniu przyszłego roku wskaźnik roczny CPI przekroczy poziom 5 proc." — prognozują eksperci BOŚ.

| PKO Research

Według ekspertów ING Banku Śląskiego ogłoszone wczoraj nowe taryfy na gaz i prąd dodadzą do ich zdaniem 1,3-1,4 pkt proc., a tym samym w lipcu inflacja ukształtuje się w okolicach 4 proc. Szacują, że w grudniu 2024 r. wyniesie ok. 4,8 proc. rok do roku. Analitycy Banku Pekao szacują, że wyższe ceny energii w lipcu "mechanicznie" podbiją inflację o o prawie 1,5 pkt proc. do 4 proc., a w grudniu spodziewają się wskaźnika cen wynoszącego 4,5 proc.

Wyższą prognozę mają ekonomiści Banku Millennium. "O ile powrót w kwietniu stawki podatku VAT na część artykułów żywnościowych do 5 proc. "rozmył się" w danych inflacyjnych, o tyle podwyżki cen nośników energii będą miały znaczący wpływ na wzrost inflacji. Sam ten czynnik może podnosić wskaźnik CPI o około 1,7 pkt proc. Oznacza to, że inflacja w II półroczu będzie kształtować się w przedziale o środku w okolicach 5 proc. Natomiast w całym roku średnioroczna inflacja CPI może wynieść ok. 4 proc. Rok 2025 powinien przynieść obniżenie inflacji, aczkolwiek ustabilizowanie się wskaźnika bazowego w przedziale celu na ten moment nie wydaje nam się wysoce prawdopodobne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę perspektywy nadal dość szybko rosnących kosztów pracy i przyspieszającego wzrostu gospodarczego" — napisali.

Nowa prognoza ekonomistów Citi Handlowego zakłada, że o ile inflacja bazowa utkwi w okolicach 4 proc., to podwyżka cen energii popchnie wskaźnik CPI powyżej 5 proc. w drugim półroczu. Ale ich zdaniem nie doprowadzi to do "efektów drugiej rundy", ponieważ zdolność firm do przenoszenia wyższych kosztów na konsumentów jest bardziej ograniczona niż w 2022 r. Ich zdaniem szczyt inflacja osiągnie w pierwszych miesiącach 2025 r. w okolicy 6 proc. Późniejszemu spadkowi inflacji mają sprzyjać efekty bazowe (wygaśnięcie skutków podwyżek cen energii).

Co ze stopami? Rada na razie pozostaje nieugięta

Ekonomiści ING Banku Śląskiego zwracają uwagę na uporczywość inflacji bazowej (tej głównie krajowej), która nie chce spaść poniżej 3,5 proc. pomimo recesji w konsumpcji trwającej prawie rok.

"Wyzwaniem dla polityki pieniężnej pozostaje wysoka i uporczywa inflacja usług, powiązana z wysoką dynamiką płac nominalnych. Nawet przy założeniu, że zmiany bazowej miesiąc do miesiąca odsezonowane nie zareagują na trwające ożywienie popytu wewnętrznego i będą się kształtowały na podobnie jak w II kwartale 2024 r., wciąż inflacja bazowa w drugiej połowie 2024 r. będzie utrzymywała się w okolicach 4 proc. To oznacza, że jesteśmy bardzo daleko od jej sprowadzenia do celu. Dlatego spodziewamy się utrzymywania stóp bez zmian do końca 2024 r., obniżki możliwe są w II kwartale 2025 r. ale będzie to raczej krótki i płytki cykl luzowania polityki pieniężnej" — napisali.

"RPP zasygnalizowała, że scenariusz powrotu inflacji CPI do około 5 proc. nie daje miejsca na szybkie obniżki stóp. Spodziewamy się, że dyskusja na temat łagodzenia polityki może się zacząć na początku 2025 r., a pierwsze cięcie w okolicach połowy roku" — ocenili eksperci Citi Handlowego.

Ekonomiści Banku Millennium nie wykluczają, że do obniżek dojdzie nieco wcześniej, np. po projekcji marcowej w 2025 r., aczkolwiek dużo zależeć będzie ich zdaniem od dynamiki kosztów pracy, jak i polityki fiskalnej. "Dane za czerwiec są zgodne z naszym podstawowym scenariuszem stabilnych stóp procentowych w 2024 r. i ograniczonej skali cięć w 2025 r. (o nie więcej niż 1 pkt proc.). Podkreślamy jednak zwiększoną niepewność środowiska gospodarczego – krajowa gospodarka w ostatnim okresie jest bardziej zmienna niż w okresie poprzedzającym pandemię, rosyjski atak na Ukrainę oraz szybkie zacieśnianie polityki pieniężnej w Polsce, ale i w innych gospodarkach" — dodali.

"Redukcja niepewności dotyczącej cen energii, dalsza ogólna dezinflacja, obniżki stóp za granicą przemawiają za dostrajającą obniżką stóp NBP, ale RPP pozostaje nieugięta. Dane inflacyjne za czerwiec nie powinny wpłynąć na RPP, która przyjęła konserwatywną postawę. Przymiarki do wznowienia obniżek stóp zaczną się według nas dopiero w trakcie pierwszego półrocza 2025 r., a pierwsza obniżka nastąpi w drugiej połowie 2025 r." — napisali eksperci PKO BP.

Ich koledzy z Banku Pekao wskazali, że czerwcowy odczyt nie wpłynie na dotychczasowe nastawienie RPP do polityki pieniężnej. "Rada będzie konsekwentnie jastrzębia powołując się na zbyt wysoki wzrost płac oraz odbicie inflacji w II połowie roku. Postępujące ożywienie koniunktury pociągnie w końcu również za sobą wzrost inflacji bazowej. Dalej zakładamy, że stopy procentowe NBP pozostaną bez zmian co najmniej do końca 2025 r." — podkreślili.