Kup subskrypcję
Zaloguj się

Euro 2024. Czy mistrzostwa Europy dają kopa gospodarce?

Rozgrywane co cztery lata mistrzostwa Europy w piłce nożnej to jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych. W tym roku rozgrywki odbywają się w Niemczech. Gospodarze takich imprez zwykle zacierają ręce, chcąc wycisnąć na takim wydarzeniu jak najwięcej. Czy rzeczywiście jest to motor napędowy dla gospodarki?

Euro 2024. Stadiony w Niemczech
Euro 2024. Stadiony w Niemczech | Foto: ODD ANDERSEN/AFP/East News / East News

17. edycja mistrzostw Europy – Euro 2024 wystartowała w piątek 14 czerwca i potrwa do 14 lipca 2024 r. Po raz drugi tę imprezę zorganizują samodzielnie Niemcy. Poprzednio były gospodarzem wydarzenia w 1988 r., jeszcze jako RFN.

Niemcy liczą na najazd kibiców. Wydaje się, że takie wydarzenie to same korzyści dla państwa. Czy faktycznie? W publikacji Grant Thorton poświęconej temu zagadnieniu eksperci przypominają, że nie wypracowano jednej powszechnie uznanej metody, która pozwoliłaby oszacować, jakie będą ekonomiczne skutki danej imprezy sportowej dla kraju czy regionu goszczącego tę imprezę. Nie ma także uniwersalnej metody pozwalającej w sposób niebudzący wątpliwości i zastrzeżeń oszacować ekonomiczny wpływ wydarzenia przed tym wydarzeniem ani po jego zakończeniu.

Wpływ nie zawsze duży

Autorzy przywołują doświadczenia z niemieckiego Mundialu, który odbył się w tym kraju w 2006 r. Wiele analiz zakładało silne pobudzenie gospodarki, wzrost inwestycji oraz zysków i inne pozytywne efekty, natomiast dokładna analiza po wydarzeniu pokazała, że efekty były bardzo skromne. Nawet przyjęcie maksymalnej sumy inwestycji w bezpośrednim związku z Mistrzostwami Świata w Niemczech (6 mld euro) stanowi zaledwie 0,4 proc. sumy inwestycji w gospodarce niemieckiej w latach 2002-2005, czyli kiedy przygotowywano mistrzostwa. Obroty w handlu detalicznym były w poszczególnych miesiącach 2006 r. podobne do tych w analogicznych miesiącach 2005 r.

"Bezpośredni wpływ (MŚ) nie mógł być zbyt duży. Miesiąc zabawy nie postawi gospodarki na nogi na cały rok, choć to oczywiście nie znaczy, że nie było żadnego efektu" – podsumował Markus Kurscheidt, zajmujący się ekonomią sportu.

Euro 2024. Stadiony w Niemczech. Od lewej: Stadion Olimpijski w Berlinie, Allianz Arena w Monachium, Volksparkstadion w Hamburgu, Signal Iduna Park w Dortmundzie, Stuttgart Arena in Stuttgarcie, Merkur-Spiel-Arena w Dusseldorfie, RheinEnergieStadion w Kolonii, Red Bull Arena w Lipsku, The Veltins Arena w Gelsenkirchen, Waldstadion we Frankfurcie nad Menem
Euro 2024. Stadiony w Niemczech. Od lewej: Stadion Olimpijski w Berlinie, Allianz Arena w Monachium, Volksparkstadion w Hamburgu, Signal Iduna Park w Dortmundzie, Stuttgart Arena in Stuttgarcie, Merkur-Spiel-Arena w Dusseldorfie, RheinEnergieStadion w Kolonii, Red Bull Arena w Lipsku, The Veltins Arena w Gelsenkirchen, Waldstadion we Frankfurcie nad Menem | ODD ANDERSEN/AFP/East News / East News

– Czy w Niemczech będzie to dobry biznes? Warto zwrócić uwagę, że większość stadionów już tam istnieje. Nakłady nie są tak wielkie, jak były u nas na Euro 2012, gdzie w zasadzie żaden stadion nie nadawał się do użytku na te cele i w zasadzie wszystkie musiały być albo wyremontowane jak stadion Lecha, albo wręcz zbudowane od nowa, jak warszawski, gdański czy wrocławski. Prawdopodobnie Niemcy będą zadowoleni – mówi dr Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców BCC.

Najpierw duże wydatki

Jędrzej Lubasiński, starszy analityk w zespole zrównoważonego rozwoju PIE, zauważa, że organizacja wielkich eventów sportowych, czyli Mistrzostw Świata FIFA, Mistrzostw Europy UEFA czy Igrzysk Olimpijskich (letnich i zimowych) wiąże się z dużymi wydatkami ze strony państw. – Z tego względu często poddaje się pod dyskusję opłacalność organizacji takich wydarzeń – mówi.

Wśród oficjalnych opracowań i analiz m.in. federacji piłkarskich, jak podaje, można przeczytać, jak taka impreza wspiera gospodarkę kraju organizatora. Przykładowo, UEFA wskazuje, że Francja dzięki organizacji EURO 2016 zarobiła blisko 1,2 mld euro i przedstawia mistrzostwa jako narzędzie pobudzające koniunkturę. – Z drugiej strony opracowania naukowe są już bardziej sceptyczne w tym temacie i nie wykazują, aby organizacja dużej imprezy sportowej była najlepszą inwestycją, jeżeli chodzi o wpływ na gospodarkę. Wskazuje się często, że należy rozdzielić w tego typu rozważaniach, czy organizatorem imprezy jest państwo rozwijające się, czy już rozwinięte – podkreśla Jędrzej Lubasiński.

Dodaje, że jednym z głównych wydatków, jaki ponosi kraj przygotowujący się do organizacji dużego sportowego turnieju, jest stworzenie odpowiedniej infrastruktury: budowane są stadiony, drogi, lotniska oraz dworce kolejowe. Z tego względu państwa mniej rozwinięte, z gorzej rozbudowaną infrastrukturą ponoszą znacznie większe koszty niż kraje, w których niezbędne są jedynie remonty czy dostosowania istniejących już obiektów do nowych mistrzostw. – Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że samo państwo, dla którego turniej był impulsem do szerokich inwestycji infrastrukturalnych, będzie zyskiwało ekonomicznie w dłuższej perspektywie m.in. dzięki nowym udogodnieniom transportowym: gęstsza, w lepszym stanie sieć autostrad czy zwiększenie efektywności ruchu kolejowego itp. – zauważa ekspert PIE.

Zobacz też: Z boisk Euro 2024 do podniesienia setki milionów. Tyle pieniędzy Polska ma już w kieszeni

Więcej turystów? To nie takie oczywiste

Wydawać by się mogło, że tak duże imprezy mogą napędzić ruch turystyczny. Ale i to nie jest wcale takie oczywiste. – Oprócz korzyści dla państwa-organizatora, płynących z wybudowanej infrastruktury, przytacza się często również pozytywny wpływ na turystykę, jaki taka impreza generuje. Tu jednak sytuacja też nie jest tak oczywista. Z jednej strony oczywiście podczas samych mistrzostw napływ kibiców sportowych generuje wysoki ruch turystyczny. Przykładowo: w Polsce podczas organizacji EURO 2012 wg. Ministerstwa Sportu do kraju przyjechało 677 tys. kibiców zza granicy. Z drugiej strony impreza sportowa może "wypychać" zwykłych turystów, którzy obawiają się wyższych cen zakwaterowania czy jedzenia w miejscu, gdzie organizowany jest turniej i z tego względu rezygnują oni z wyjazdu – zauważa Jędrzej Lubasiński.

Zobacz też: Polacy to biedacy przy czołowych nacjach. Rekordowe pieniądze na boiskach Euro 2024

Co do zasady przyjmuje się, że wielkie imprezy sportowe nie mają trwałego wpływu na turystykę kraju. Jednocześnie wskazuje się, że taki turniej może być czynnikiem wspierającym proces rozwoju turystyki, ale nie będzie w większości przypadków bezpośrednim czynnikiem wpływającym na długofalowy wzrost liczby turystów.

Ekspert PIE zauważa, że w Niemczech nie ma dużych oczekiwań co do organizacji Euro 2024. – Analitycy Instytutu Ekonomicznego w Kolonii (IW), wskazują, że ewentualny wzrost konsumpcji w jednych obszarach gospodarki najprawdopodobniej będzie odbywał się kosztem innych sektorów, przez co wydatki konsumpcyjne w skali całego kraju nie wzrosną znacząco. Niemcy wiedzą mniej więcej czego się spodziewać, bo organizowali 18 lat temu Mistrzostwa Świata FIFA 2006 r. Mundial w Niemczech nie pobudził znacząco PKB kraju – wpływ wyniósł około 0,13 proc. PKB i nie miał trwałego wpływu na rynek pracy – zauważa ekspert.

Dużej korzyści nie będzie

Sceptycznie co do napędzania gospodarki przez imprezy takie jak Euro podchodzi dr Marcin Mrowiec, głównym ekonomistą Grant Thornton. – Na twardych danych, zebranych i przeanalizowanych po zakończeniu różnych wielkoformatowych imprez sportowych, bardzo trudno udowodnić, że państwa są w stanie na nich zarobić – znacznie więcej badań pokazuje, że takiego efektu nie ma albo że tego typu konkluzja jest prawdziwa tylko przy przyjęciu specyficznych założeń. W powszechnym odczuciu jednak często szacuje się "zyski z mistrzostw", gdyż atmosfera podgrzewana jest przez samych kibiców, jak i przez związki sportowe, które korzystają z publicznych pieniędzy do sfinansowania przygotowań do tych wydarzeń – mówi dr Marcin Mrowiec.

Część optymizmu, jak twierdzi, wynika z braku precyzji w rozróżnieniu, co jest wydatkiem na organizację danej imprezy, a co jest jej efektem netto, czyli różnicą między nakładami a wpływami z tytułu organizacji danej imprezy. – Zasadniczym powodem braku pozytywnych efektów jest to, że – poza związkami sportowymi – nikomu nie przybywa pieniędzy, które miałyby generować dodatkowe wydatki, a zatem i zyski. Znacznie wyraźniejszy jest efekt wypychania: pieniądze wydane w czasie np. piłkarskich mistrzostw świata są tymi samymi, które zostały zaoszczędzone wcześniej bądź zostaną zaoszczędzone później – zauważa dr Marcin Mrowiec.

Dodaje, że telewizor kupiony przed serią meczów rozgrywanych na EURO nie zostanie kupiony w dalszej części roku – po prostu przyspieszono jego zakup. – Z kolei turyści sportowi, przyjeżdżający, aby zobaczyć mecz w danym miejscu "wypłaszają" z tego miejsca innych turystów, którzy obawiają się tłoku i hałasu. Tego typu efektów jest więcej i precyzyjne ich policzenie pokazuje, że rzadko kiedy daje się udowodnić pozytywny efekt netto organizacji sportowej – choć jest to możliwe – a największymi wygranymi są związki sportowe, które korzystają ze środków publicznych na organizację imprezy – ale zyski skrupulatnie "prywatyzują" – mówi dr Marcin Mrowiec.

Efekt Euro 2012

Polska na Euro 2012 bez wątpienia skorzystała. Dr Łukasz Bernatowicz wprost mówi, że dokonaliśmy skoku cywilizacyjnego. – Dla Polski to był skok cywilizacyjny. Powstały drogi, które oczywiście i tak by powstały w ramach środków unijnych, bo były w planach już wcześniej, ale powstały znacznie szybciej. Choć to też wiązało się z problemami – przypomina prezes Związku Pracodawców BCC.

Nie obyło się, jak podkreśla, bez problemów. – Chiński wykonawca zszedł z prac przy A2, jego podwykonawcy nie dostali zapłaty. Powstała specjalna komisja sejmowa, która zajmowała się tym problemem, powstała też specustawa drogowa, która miała regulować kwestie nieopłaconych firm. Bardzo mocno podrożały materiały budowlane, kruszywa, surowce, firmy wykonawcze mocno podniosły stawki, ponieważ wiedziały, że musimy zdążyć na Euro, więc dyktowały warunki. Per saldo był to więc sukces, ale jeśli spytamy kogoś, kto prowadził w tym czasie firmę budowlaną, to pewnie nie podzieli entuzjazmu. Dla kraju był to sukces gospodarczy, wizerunkowy i sportowy – podkreśla dr Łukasz Bernatowicz.

Jędrzej Lubasiński z PIE mówi, że w większości przypadków organizacja dużych imprez sportowych nie ma znaczącego, pozytywnego wpływu na gospodarkę państwa-organizatora. Pamiętać należy jednak, że takie wydarzenie może służyć to zwiększania swojej soft power czy poprawy wizerunku państwa, co może mieć pozytywne skutki gospodarcze w dłuższej perspektywie.