Kup subskrypcję
Zaloguj się

Metal przekuwany w sukces z pokolenia na pokolenie

Firma Metalkas z Bydgoszczy obchodzi w tym roku jubileusz 60-lecia istnienia. Szczyci się prestiżowymi kontraktami z globalnymi sieciami, a także wysoką jakością produktów.

Zarząd Metalkas: Adam, Tadeusz i Jacek Grzenia
Zarząd Metalkas: Adam, Tadeusz i Jacek Grzenia | Foto: materiały prasowe

Z braćmi, Jackiem i Adamem Grzenia, wiceprezesami firmy, rozmawiamy o historii firmy i o planach na przyszłość.

Historia firmy ściśle wiąże się z losami waszej rodziny. Założył ją Panów dziadek.

Jacek Grzenia: Tak, wszystko zaczęło się dzięki niemu. Nasz dziadek, Tadeusz Franciszek Grzenia, od 1957 roku prowadził zakład ślusarski. Na początku zatrudniał tylko kilka osób, ale z czasem firma rozrosła się. Znam ją od swoich najmłodszych lat. Razem z bratem lubiliśmy odwiedzać dziadka. Oprowadzał nas, opowiadał, tłumaczył, jak działają maszyny. To wszystko było dla nas fascynujące

Szybko zaczął Was przygotowywać do prowadzenia firmy

Jacek Grzenia: Na opowiadaniu, oczywiście, się nie kończyło. Gdy byliśmy trochę starsi, pracowaliśmy u dziadka w każde wakacje, przez miesiąc. Dużo wymagał, ale i dobrze płacił. Potem mogliśmy pozwolić sobie, żeby wyjechać i odpocząć. Co ważne, za własne, zarobione pieniądze.

Funkcjonowanie firmy znaliśmy od podszewki. W tamtych czasach system produkcji wyglądał zupełnie inaczej. Było mniej urządzeń, za to nie wykonywano wciąż tych samych czynności. Każda część powstawała w naszym zakładzie, nie używano gotowych podzespołów.

Metalkas z lotu ptaka
Metalkas z lotu ptaka | materiały prasowe

Teraz w jakiejś mierze do tego wracamy. Zależy nam, by nasi pracownicy odnaleźli się bez problemów na różnych etapach produkcji, poszerzali swoje umiejętności. Z dawnych czasów zostały nam też znajomości z ludźmi. Wielu z nich jest z nami do tej pory. Miło wspominam, jak tata, który przejął firmę po dziadku w latach 90, zabierał nas wraz z całą załogą na grzyby do pobliskich Borów Tucholskich.

Załoga jest najważniejsza – tego nauczyli Panów tata i dziadek?

Jacek Grzenia: W zakładzie dziadka pracowało 14 osób i panowała atmosfera wręcz rodzinna. Teraz, gdy załoga jest coraz liczniejsza, jest o to trudniej. W Metalkas zatrudniamy 500 osób, a w naszej drugiej spółce Bayersytem 80. I będzie jeszcze więcej – zakładamy, że do 2020 roku firma będzie zatrudniać 1000 osób. Chcemy też połączyć spółki.

Adam Grzenia: Niezależnie od tego, ilu ich będzie, pracownicy zawsze będą dla nas bardzo istotni.

Są tacy, którzy pracują w Metalkas dłużej niż tata, a i jest ich całkiem sporo. Są z nami od trzydziestu, a nawet blisko czterdziestu lat. Wciąż dużą część naszej załogi znamy osobiście. Wierzymy, że jeśli będą mieli problemy, przyjdą z nami porozmawiać. Drzwi do naszych gabinetów są zawsze otwarte. Stawiamy również na nowych pracowników, którzy chce się rozwijać razem z nami. Podstawą rozwoju naszej firmy jest zgrana, świetna załoga w połączeniu z najnowocześniejszą technologią. To daje świetne efekty.

Linia do produkcji drabin
Linia do produkcji drabin | materiały prasowe

A co różni Panów podejście do biznesu od tego, które prezentuje ojciec?

Jacek Grzenia: Tata jest na pewno dużo bardziej ostrożny, a my – bardziej otwarci na zmiany, nowości. Historia naszej firmy zaczęła się od kasetki metalowej z podwójnym dnem projektu dziadka i ojciec długo nie chciał zmieniać asortymentu. Produkował wówczas 20 różnych typów kaset metalowych oraz szafki do przechowywania kluczy, a także apteczki. W 2000 roku, powstał nowy zakład produkcyjny pod Bydgoszczą, co pozwoliło nakreślić perspektywiczne kierunki rozwoju. W tym czasie tata rozpoczął produkcję sejfów ściennych i gabinetowych, charakteryzujących się zerową oraz pierwszą klasą odporności na włamanie.

Zaproponowaliśmy z bratem regały metalowe (teraz to znaczna część naszej produkcji) i długo musieliśmy go przekonywać, że warto.

Udało się, regały się świetnie sprzedawały, było na nie zapotrzebowanie. Wkrótce zaczęliśmy wprowadzać kolejne nowe produkty. Mało tego, zdecydowaliśmy się na całkowicie nowy surowiec – aluminium.

I od niego zaczyna się kolejny rozdział Państwa działalności.

Adam Grzenia: Możemy się pochwalić jedną z najnowocześniejszych w Europie i jedyną w Polsce technologią do produkcji drabin aluminiowych do domowego użytku.

Dzięki niej wyprodukowanie trzech drabin zajmuje tylko minutę. Właściwie nie mamy w tej dziedzinie konkurencji. Stawiamy na automatyzację, która do minimum ogranicza pracę człowieka. Producenta maszyny szukaliśmy przez dwa lata, właściwie powstała na nasze zamówienie.

Park maszynowy Metalkas
Park maszynowy Metalkas | materiały prasowe

Drabiny i inne produkty Metalkas dostępne są w 24 krajach, ale chyba najlepszą współpracę mają Państwo z Niemcami.

Jacek Grzenia: Rzeczywiście współpraca układa się nam świetnie. Był to nasz pierwszy klient zagraniczny, zaczynaliśmy dosłownie od kilku produktów. Dziś za zachodnią granicę eksportujemy najwięcej. Wciąż jest to bardzo wymagający rynek, na którym liczy się wysoka jakość i panuje duża konkurencja. Od 2011 roku nasz asortyment dostarczamy do centrali marketów budowlanych OBI. Trafiają do sklepów nie tylko w Niemczech, lecz także we wszystkich krajach, w których marka jest obecna. Naszym partnerem jest też firma Bauhaus, która ma 220 marketów w Niemczech.

W tym roku podpisaliśmy umowę z Carrefour Global. Dzięki temu mamy otwartą drogę na Bliski Wschód, do krajów arabskich, gdzie firma ma swoje sklepy. Produkty Metalkasu dostępne są też w Kauflandzie, Cash and Carry, Castoramie, Leroy Merlin, Biedronce. Jesteśmy już po rozmowach z dużą amerykańską siecią (druga co do wielkości w Stanach, 2000 sklepów) i wszystko jest na dobrej drodze, by nasze produkty dotarły wkrótce także za ocean.

Nasze produkty dostępne są w 24 krajach na świecie. Mamy salony sprzedaży w 13 miastach Polski, a także w Niemczech i Czechach.

Regały Metalkas
Regały Metalkas | materiały prasowe

Adam Grzenia: Żeby to było możliwe, firma ciągle przechodzi wielomiesięczne audyty. Wejście na nowy rynek wymaga lat pracy. Sprawdzane jest wszystko – od linii produkcyjnej po to, jak traktujemy pracowników. By temu sprostać, rozbudowaliśmy Dział Kontroli Jakości. Każdy kraj ma inne wymagania, potrzebne są różne certyfikaty (mamy ich już setki) i badania. Musimy temu sprostać.

Jakie są Państwa plany na 2018 rok?

Jacek Grzenia: Postanowiliśmy totalnie zmodyfikować design naszych mebli metalowych. Nie zmienialiśmy ich przez wiele lat, ale ostatnio poczuliśmy taką potrzebę. Nowa linia zostanie zaprezentowana w grudniu. Liczymy, że spodoba się naszym klientom.

Adam Grzenia: To będzie wielka premiera. Zaprezentujemy m.in. biurka i lady recepcyjne. Metal będziemy łączyć z MDF-em. Pomyśleliśmy też o nowych wzorach szaf pracowniczych oraz szafek szkolnych. Tutaj poprosiliśmy o pomoc ich użytkowników, czyli uczniów. Rozpisując konkurs na „szafki marzeń” w szkołach – zależy nam na tym, by nasze produkty spełniały wszystkie wymagania i były jak najwygodniejsze. Pracujemy teraz nad nowoczesnym system zamykania – będzie to tylko jeden chip, za pomocą którego dziecko otworzy szafkę, drzwi do stołówki, szkoły – wszystko według potrzeb.

Czy coś nowego zaplanowali Państwo również dla marki sejfów firmowanych Waszym nazwiskiem?

Jacek Grzenia: To nasze wyjątkowe produkty, najczęściej przygotowywane od początku do końca na indywidualne zamówienia. Markę Grzenia wyróżnia innowacyjność. Nasze awangardowe, luksusowe sejfy dostępne są w dwóch liniach: Individual lub Individual Prestige.

Kosztują nawet kilka tysięcy euro. Jesteśmy w trakcie rozmów z kontrahentem z Dubaju. Zamierzamy też wystawiać się na tamtejszych targach.

Na tym nie koniec zmian. Chcą Panowie połączyć spółki…

Jacek Grzenia: To prawda. Wszystko zaczęło się od firmy Metalkas, potem dołączyła do niej kolejna – Bayersystem – która specjalizuje się w produkcji drabin. Teraz chcemy, by stały się jednym podmiotem gospodarczym. Daje to większe szanse rozwoju. Robimy to też po to, by zrealizować nasze kolejne marzenie. Zależy nam na debiucie na giełdzie. Za jakieś dwa, trzy lata. To już całkiem niedługo.

Adam Grzenia: Dwa zakłady generują większe koszty. Po połączeniu samo zarządzenie będzie tańsze, prostsze i bardziej przejrzyste. Będziemy mogli rozwijać się szybciej.

Czy to wszystko byłoby możliwe, gdyby Metalkas nie był firmą rodzinną?

Adam Grzenia: Na pewno nie. W budowaniu, jak w i rozwoju firmy istotna jest motywacja i zaangażowanie. U nas są na 100% , co daje efekty. Pracuję z tatą i bratem, tak było zawsze. Kochamy swoją pracę i siebie nawzajem. Czy można mieć do kogoś większe zaufanie niż do najbliższych?

Szafy metalowe
Szafy metalowe | materiały prasowe

Przygotowują Panowie do pracy w firmie kolejne pokolenie?

Jacek Grzenia: Pomału, bez nacisku. Dzieci lubią nas odwiedzać w pracy. To już ważne. Jedyne, czego nie odpuszczam – muszą uczyć się języków.

Wraz z bratem i ojcem stale rozwijamy firmę. Dziś mamy siedzibę w Bydgoszczy, to nasze rodzinne miasto. Jednak nie wykluczam, że kiedyś przeniesiemy produkcję gdzie indziej, może będziemy mieć biura za granicą.

Adam Grzenia: Do tego celu też potrzebne jest nam wejście na giełdę. Już teraz widzimy kilka spółek w Europie, które moglibyśmy przejąć.

Jak Panowie odpoczywają? Jest na to czas?

Jacek Grzenia: Startuję w zawodach triatlonowych. Biegam w maratonach. Wciąż się do nich przygotowuję. A na najlepsze pomysły wpadam w lesie. Sport jest ważny, ale kocham też kontakt z naturą. Metalkas sponsoruje wiele wydarzeń sportowych - Mistrzostwa Polski w Triathlonie na dystansie IRONMAN Ocean Lava oraz Ligę Siatkówki Kobiet w Klubie Sportowy "PAŁAC" Bydgoszcz S.A.

Adam Grzenia: Czas na odpoczynek musi się znaleźć. To podstawa do dalszego funkcjonowania w biznesie. Po pracy czas spędzam z najbliższymi, żona i dziećmi. W weekendy spotykam się z przyjaciółmi i znajomymi, czasami gdzieś wyjeżdżam z rodziną. Przewietrzyć głowę pomaga mi też sport. Kolega namówił mnie na crosfit i już od dwóch lat razem trenujemy.

Czy na treningi będzie bliżej z nowego biura?

Jacek Grzenia: W przyszłym roku przenosimy się do nowej siedziby, połączonej z salonem sprzedaży, na terenie Bydgoskiego Parku Technologiczno-Przemysłowego.

Adam Grzenia: Myślimy o tym, by zorganizować tam też małą salę do fitnessu dla pracowników.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Metalkas