Kup subskrypcję
Zaloguj się

Z dronów na rowery. DJI nie chce przestać rosnąć i otworzy się na nowy rynek

Wiele firm z czasem dochodzi do momentu, że mają problem, aby sprzedać swoje produkty. Klienci albo już znają daną markę i korzystają z jej produktów, co oznacza, że kupią nowe, ale później niż chciałaby tego spółka. Czasem rynek zaczyna się kurczyć, ponieważ pojawia się coraz więcej konkurentów. Garstka biznesów robi coś odważnego i wprowadza inny produkt, sięgając do kieszeni często zupełnie innych klientów. Tak zrobiła właśnie spółka DJI, znana z dronów konsumenckich.

Firma znana z dronów wprowadza rowery elektryczne
Firma znana z dronów wprowadza rowery elektryczne | Foto: mat. prasowe

DJI to firma znana przede wszystkim z dronów konsumenckich. A może inaczej: to firma, która zdominowała rynek dronów konsumenckich. Producent wypracował 70 proc. udziałów w globalnym rynku tych urządzeń i w 2023 r. doszedł do wniosku, że spróbuje sił w sektorze usługowym. Opracował model FlyCart 30, czyli 30-kilogramowego drona dostawczego, który miałby realizować usługę dostawy paczek. DJI nadal sprzedawałoby sprzęt, ale już niekoniecznie do konsumentów, lecz firm kurierskich.

Decyzja o wprowadzeniu dronów dostawczych była spowodowana głównie tym, że firma nie mogła rozwijać się w takim tempie, na jakim jej zależało. Pozyskiwanie kolejnych klientów stawało się coraz trudniejsze i zbyt drogie, więc zdecydowała się na poszerzenie oferty. Dron dostawczy odniósł pewien sukces, ale nie tak duży, na jaki liczył chiński producent.

DJI myślało więc, jak wykorzystać posiadane know-how, a także rozległą, międzynarodową sieć dealerów i klientów. Myślało, myślało i wymyśliło.

Wzorowali się na najlepszych

Apple początkowo sprzedawało tylko komputery osobiste, by z czasem poszerzać kompetencje i ofertę o smartfony, zegarki, tablety czy nawet usługi cyfrowe. Nintendo, firma zaczynająca jako producent kart do gier karcianych, przekształcił się w jednego z największych producentów konsol i gier wideo. IBM zaczynał jako producent komputerów, a teraz jest głównie dostawcą usług i rozwiązań IT, w tym sztucznej inteligencji i chmury obliczeniowej. Slack, zanim wprowadził komunikator cyfrowy, był firmą tworzącą gry wideo, a Karcher zajmował się produkcją elementów grzewczych, by z czasem przekształcić się w dostawcę rozwiązań do czyszczenia — od myjek ciśnieniowych po odkurzacze.

Biznesów, które nie bały się wchodzić na nowe rynki albo przechodzić kompletną metamorfozę nie brakuje, ale to ciągle stosunkowo mała liczba.

DJI jest jedną z tych spółek, która nie ma zamiaru się poddawać, nie chce czekać na to aż "rynek się odbije", czy też nie liczy na to, że konkurenci z rynku dronów zaczną się wykruszać. Zdaje sobie sprawę, że w przypadku rozwoju biznesu, jeśli nie będzie przeć naprzód, to zacznie się cofać. Biorąc pod uwagę, że wielu konsumentów chętnie zabiera drony na różne wycieki i wspinaczki, doszła do wniosku, że będzie w stanie wprowadzić jakiś produkt komplementarny.

W założeniu miał to być produkt klasy premium, aby zachować wysokie marże. Taki, który będzie fajnie pokazać z lotu ptaka, rejestrując wideo czy zdjęcia dronem, oraz taki, który pozwoli sięgnąć firmie do "innej kieszeni" po pieniądze. Nie chciała więc sprzedawać akcesoriów do dronów, bo wiedziała, że trafi często do tych samych klientów — tych samych, którzy już zdążyli pewnie kupić potrzebne akcesoria. Po miesiącach analiz i oceny know-how DJI doszedł do wniosku, że postawi na rowery. Zdecydowanie jednak są to rowery dość nietypowe.

Rowery elektryczne od producenta dronów

Lata rozwoju dronów sprawiły, że DJI wypracował i dopracował liczne systemy napędowe. Drony muszą przecież wzbijać się w powietrze, a także działać wystarczająco długo na baterii, aby zaspokoić potrzeby konsumentów. Firma doszła więc do wniosku, że swoje kompetencje z sektora systemów napędowych wykorzysta na rynku rowerów elektrycznych. To dobry pomysł.

Rowery DJI ma cechować wysoka jakość i wytrzymałość
Rowery DJI ma cechować wysoka jakość i wytrzymałość | mat. prasowe

Amflow to marka rowerów DJI i pierwszy model trafi na rynek jeszcze w tym roku. Będzie to górski rower elektryczny wykonany z włókna węglowego, wyposażony w centralny napęd Avinox i szybko ładującą się baterię. Jak podaje firma, rower bez trudu pokona nawet najbardziej strome wzniesienia, dysponując w razie potrzeby mocą 850 W, a przy tym jest bardzo cichy. Baterię można naładować do 75 proc. w ciągu 1,5 godz. Zasięg na pełnym naładowaniu to ok. 160 km. Sam rower waży zaś 19,2 kg, ma 2-calowy kolory wyświetlacz OLED zintegrowany z ramą, a także aplikację mobilną umożliwiającą dostęp do wszystkich danych dotyczących jazdy. Ma też cztery tryby jazdy, w tym automatyczny, który dostosowuje dostarczanie mocy na podstawie oporu podczas pedałowania. Jest też port USB do ładowania telefonu, a koła mogą mieć średnicę do 29 cali.

— Nasza wiedza w dziedzinie technologii baterii i silników, zgromadzona w dronach i systemach stabilizacji kamer, doprowadziła nas do stworzenia Avinox — mówi Christina Zhang, starsza dyrektor ds. strategii korporacyjnej w DJI. — To naturalny krok dla DJI, aby rozszerzyć działalność w tym obszarze, ponieważ opanowaliśmy technologie niezbędne do systemu roweru elektrycznego, w zakresie niezawodnego rozwoju silników, zarządzania bateriami, projektowania mechanicznego i inżynierii.

Rowery można ładować m.in. za pomocą specjalnego powerbanka
Rowery można ładować m.in. za pomocą specjalnego powerbanka | mat. prasowe

Firma rozwijała również inteligentne rozwiązania do prowadzenia pojazdów dla samochodów w Chinach w ciągu ostatnich kilku lat, z których niektóre już znajdują się w wybranych modelach. Niedawno rozszerzyła też działalność na rynek dużych baterii konsumenckich, wprowadzając swoje pierwsze stacje zasilania.

Rowery DJI, przynajmniej na początku, nie będą tanie. Cena pierwszego modelu wyniesie od 7000 do 12 000 euro (ok. 30 000 — 51 000 zł). Jeśli jednak uda jej się sprzedać wystarczającą liczbę egzemplarzy, zacznie produkować również tańsze modele, z mniejszą marżowością. Być może za kilka lat DJI zacznie kojarzyć się bardziej z rowerów niż z dronów. Jedno jest pewne: firma zarządzana od 2006 r. przez Franka Wanga, inżyniera lotniczego i obecnie już miliardera z majątkiem ok. 5 mld dol., wie, co robić, aby nie zostać w tyle.

Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska