Kup subskrypcję
Zaloguj się

Remontowy boom trwa. Na ekipę trzeba czekać 2-3 miesiące

Pandemia sprawiła, że wielu Polaków zabrało się za remonty swoich domów i mieszkań. W marketach budowlanych rosną kolejki, ale sklepy od soboty są będą już zamknięte. Eksperci podkreślają, że branża firm remontowo-budowlanych przeżywała okres boomu jeszcze przed pandemią. Na ekipę trzeba czekać nawet 2-trzy miesiące. Wielu Polaków decyduje się jednak na przeprowadzenie remontów samemu.

Remont kuchni
Remont kuchni | Foto: Benoit Daoust / Shutterstock

Remonty w czasie pandemii

Po decyzji rządu o zamknięciu od soboty wielkopowierzchniowych sklepów meblarskich i marketów budowlanych Polacy rzucili się na zakupy. Sklepy przeżywały prawdziwe oblężenie, a Polacy kupowali na potęgę farby, kleje, inne materiały budowlane oraz meble. Jak pisaliśmy na stronach Business Insider Polska, w sobotę, zgodnie z decyzją rządu, klienci nie będą mogli wejść do środka, by obejrzeć i kupić dostępny tam asortyment. Jedynym rozwiązaniem będzie zamówienie towaru przez internet. Zakupy można zamówić z dostawą do domu, paczkomatu, ale w wielu wypadkach będzie można też skorzystać z punktów odbioru zlokalizowanych w i przy zamkniętych marketach.

| Marek M Berezowski/REPORTER / East News

Ekipa na wagę złota - na rynku jednak jest równowaga

Firmy zajmujące się remontami nie narzekają na brak zleceń w czasie pandemii. BFC Home to firma remontowo-wykończeniowa, która działa na warszawskim rynku od 2007 r. Zrealizowała dotychczas ok. 400 zleceń. Andrzej Frątczak członek zarządu firmy, mówi w rozmowie z Business Insider Polska, że z jego perspektywy przed pandemią, a także w czasie jej trwania na rynku niewiele się zmieniło. Jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa i lockdownów popyt na usługi remontowo-wykończeniowe był duży. Mieszkania przed i w trakcie pandemii są kupowane, co nakręca zapotrzebowanie na tego typu usługi.

- Zauważyłem, że w trakcie pandemii ludzie zaczęli bardziej dbać o swoje domy, bo spędzają w nich znacznie więcej czasu niż kiedyś. Zaczęły im przeszkadzać pewne rzeczy, na które wcześniej nie zwracali uwagi. Dla firm remontowych jest to pewien rynek, ale wiele osób ruszyło do marketów budowlanych i sami zaczęli przeprowadzać remonty. Część osób zaczęła remonty, mimo tego, że wcześniej nie planowali żadnych remontów. Pojawiło się więcej osób, które same sobie urządzają dom, bo mają po prostu więcej czasu. Około 20 proc. remontów w Warszawie wykonywanych jest przez samych właścicieli. Zauważalny jest "trend balkonowy”. Ludzie nie mogą wyjść do restauracji, ale mogą spędzać czas na swoich tarasach - skupili się zatem na ich upiększaniu. Zeszły rok był rekordowy pod tym względem. W dużej mierze prace były wykonywane indywidualnie. Wiele osób nawet w starszych blokach chciało sobie np. położyć deskę tarasową na balkonie - mówi.

| East News

Andrzej Frątczak podkreśla, że nie widzi specjalnego wydłużenia się czasu oczekiwania na ekipy remontowe w pandemii. Jego zdaniem średnio na rynku trzeba czekać ok. 2-3 miesięcy na fachowców. Sytuacja jednak różni się w zależności od samej firmy, a także tego, czego klient oczekuje.

- My staramy się nie wydłużać terminów - bo zlecenia dają nam rozwój - i zatrudniamy kolejnych pracowników. Odkładanie terminów, to odkładanie zarobku w czasie. Dla nas osobiście byłoby to stratą przychodu. Pewna części firm wyparowała z rynku. Duża część Ukraińców w Polsce zajmowała się wykończeniówką, a w pandemii część z nich wróciła do kraju. Mam wrażenie, że mimo wszystko zapotrzebowanie ilościowe na remonty w trakcie pandemii spadło, ale spadła też podaż ekip na rynku, więc to wszystko się wyrównało i utrzymuje na stabilnym poziomie - podkreśla.

Mniej remontów mieszkań pod wynajem

Zapytany o to, co Polacy najchętniej remontują, odpowiedział, że nie ma jakiegoś najbardziej wyróżniającego się trendu. Prezes BFC Home wskazuje, że z wyliczeń jego firmy wynika, że tylko warszawski rynek wykończeniowy jest wart 7 mld zł rocznie - z czego ok. 20-25 proc. to łazienki. Średnio raz na siedem lat mieszkańcy robią jej remont. Jest to praca specjalistyczna, która w przeciwieństwie do malowania ścian - wymaga pracy fachowców.

- Nie zauważyłem jednak jakiegoś większego ruchu na konkretną usługę, tym bardziej że mamy kampanie dedykowane np. na same łazienki, na rynek wtórny. Prowadzimy także stronę Spacemade, na którym oferujemy projekty samych łazienek. Nie zauważyliśmy znacznego wzrostu zapotrzebowania na remonty tych części mieszkań - mówi.

Zobacz też: Mieszkania sprzedawane na pniu. Kupują też hurtownicy

To, co zdaniem Andrzeja Frątczaka się zmieniło w pandemii, to spadek zapotrzebowania na firmy remontowe przy wykańczaniu mieszkań przeznaczonych na krótkoterminowy wynajem. Osoby, które przed pandemią planowały robić biznes na wynajmie - np. poprzez popularne portale, na których można znaleźć nocleg w danym mieście - odłożyło te decyzje w czasie. Rynek ten praktycznie zniknął z dnia na dzień. Spadło także zapotrzebowanie na biznesowe rozwiązania - czyli mieszkania, które następnie były dzielone na pokoje, które można było wynająć pracownikom, bądź studentom.