Kup subskrypcję
Zaloguj się

MON chce setek miliardów na armię. "Potrzeby rosną lawinowo"

Zakup uzbrojenia, konieczność utrzymania coraz większej liczby żołnierzy, inwestycje w infrastrukturę i inflacja, powodują, że w najbliższych latach będziemy potrzebowali setek miliardów złotych więcej na obronność – twierdzą źródła Business Insider Polska zbliżone do resortu obrony. W przyszłym roku mamy wydać na armię wyraźnie ponad 4 proc. PKB, a w MON nikt nie chce słyszeć o cięciu nakładów na wojsko. Zamiast tego trwa poszukiwanie źródeł finansowania wydatków zbrojeniowych.

Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz nie zgodzi się na cięcia budżetu na wojsko, chce dodatkowych miliardów na obronność
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz nie zgodzi się na cięcia budżetu na wojsko, chce dodatkowych miliardów na obronność | Foto: Mateusz Kotowicz/REPORTER / East News

Niedawno burzę wywołało ujawnione przez TV Republika pismo na temat ograniczenia wydatków na obronność o ok. 57 mld zł w latach 2025-2028. Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) dementowało te informacje i podkreślało, że o cięciach w budżecie na wojsko nie ma mowy. Wicepremier i szef tego resortu Władysław Kosiniak-Kamysz podczas wizyty w 3. Warszawskiej Brygadzie Rakietowej OP w Sochaczewie, zapewniał zaś, że w przyszłym roku na obronność wydamy o 10 proc. więcej niż kwota ok. 169 mld zaplanowana na 2024 r.

Obecnie w rządzie trwają przymiarki do przygotowania projektu ustawy budżetowej na 2025 r., który piszą urzędnicy Ministerstwa Finansów (MF). Niedawno szef tego resortu Andrzej Domański podkreślał, że w przyszłym roku wydatki na armię wzrosną zarówno nominalnie, jak i w relacji do PKB.

— Znacząco przekroczą 4 proc. PKB. Nie ma szans, żeby wydatki na obronność się zmniejszały, bo potrzeby rosną lawinowo. Dlatego budżet na wojsko musi być dużo wyższy niż obecnie i tak będzie w kolejnych latach. Nie chodzi tylko o zakupy uzbrojenia, ale także wyższe koszty, jakie generuje licząca ponad 200 tys. żołnierzy armia – twierdzi nasz rozmówca zbliżony do resortu obrony.

Dalsza część tekstu pod wpisem

Na kwotę ponad 4 proc. PKB mają się złożyć nie tylko środki z budżetu państwa, ale także te umiejscowione w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) w Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Ten wehikuł finansowy odziedziczony po PiS nie tylko nie będzie wygaszany, ale według naszych źródeł może stawać się coraz istotniejszym elementem finansowania inwestycji w obronność.

— BGK daje nam większą elastyczność w pozyskiwaniu finansowania, a to jest dzisiaj największe wyzwanie, bo widzimy, że inflacja dotknęła także przemysł zbrojeniowy, co najlepiej widać po cenach amunicji, a dodatkowo wyższe ceny napędza wyższy popyt – podkreśla nasz rozmówca i przyznaje, że państwowy bank rozwoju potrafi efektywnie zarządzać pieniędzmi i uzyskać idące w setki milionów złotych oszczędności na finansowaniu kontraktów.

W BGK regularnie spotyka się komitet monitorujący specfunduszu dla wojska, w którym obok zarządu banku są m.in. minister finansów Andrzej Domański oraz minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. To w tym gronie zapadają najważniejsze decyzje dotyczące pozyskiwania pieniędzy m.in. na zakup uzbrojenia.

Setki miliardów na armię

W MON uważają, że w najbliższych latach trzeba będzie zmobilizować znacznie więcej pieniędzy na obronność.

Trzeba zabezpieczyć setki miliardów złotych więcej na obronność ponad prognozy, które były robione kilka lat temu – przyznaje nasz rozmówca.

Dalsza część tekstu pod wpisem

To może być dla rządu duże wyzwanie, bo wobec Polski została właśnie otwarta procedura nadmiernego deficytu, która mocno wiąże ręce nowej koalicji, jeśli chodzi o zwiększanie wydatków. W ciągu najbliższych kilku lat musimy ściąć deficyt całego sektora rządowego i samorządowego z przeszło 5 proc. PKB obecnie do poniżej 3 proc. PKB wymaganych w UE. Komisja Europejska pozwala od deficytu odejmować część wydatków na obronność, ale może to nie być kwota, która w zasadniczy sposób rozwiąże problem, jakim będzie zwiększanie nakładów na armię bez cięć w innych pozycjach budżetowych.

Resort obrony liczy, że dostanie zwrot ok. 2 mld euro z Unii Europejskiej, który dzisiaj blokują Węgrzy. To mniej więcej połowa kwoty, jaką Polska zainwestowała w pomoc militarną dla Ukrainy od rosyjskiej agresji w lutym 2022 r.

MON uważa też, że zwiększenie nakładów na armię uzasadnione jest tym, że jest ona coraz liczniejsza, a do tego rekordowa liczba chętnych chce wstąpić do wojska. Dlatego ministerstwo kierowane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza zwiększy tegoroczne limity naboru do służby.

Autor: Bartek Godusławski, dziennikarz Business Insider Polska