Nowy rosyjski banknot bezużyteczny. Nie ma kto przeprogramować bankomatów
Nowy rosyjski banknot o nominale stu rubli miał wspierać "patriotyczne uniesienie" społeczeństwa. Powstał projekt, który szumnie zaprezentowano, ale wszystko na nic. Pieniędzy nie da się wypłacić z bankomatów.
Zachodnie firmy odpowiedzialne za programowanie urządzeń wypłacających gotówkę opuściły kraj. A to oznacza, że nowego banknotu nie da się wypłacić. Różni się on bowiem swoją specyfiką od swojego poprzednika.
Jak opisuje "The Telegraph", Związek Banków Rosyjskich poprosił o półroczne opóźnienie wprowadzenia banknotu, na którym widnieje rysunek pomnika "bohaterskich" żołnierzy radzieckich z czasów II wojny światowej, ponieważ bankomaty wymagają przeprogramowania, by je wydawać.
Propagandowy przekaz
Na nowym banknocie znajdzie się Pomnik Żołnierza Radzieckiego w Rżewie. Został zbudowany w 2020 r. Na drugiej stronie banknotu umieszczono rysunek Kremla.
Rosyjska propaganda chętnie odnosi się do czasów II wojny światowej. Zwłaszcza teraz, gdy agresję na Ukrainę usprawiedliwia rzekomą koniecznością zwalczania rzekomego nazizmu panującego w tym kraju.
Kłopotem technologia
Plan spalił na panewce. "Wraz z odejściem dostawców niemożliwe stały się wszelkie aktualizacje oprogramowania (...) bankomatów, a także kas i terminali" — podała rosyjska gazeta "Kommersant".
Około 60 procent bankomatów w Rosji zostało wyprodukowanych przez amerykańskie firmy i amerykańskie oprogramowanie. Jak podaje brytyjski dziennik, odpowiedzialna za to była firma Diebold Nixdorf wykorzystująca oprogramowanie NCR. Obie firmy zawiesiły swoją aktywność w Rosji w związku z jej atakiem na Ukrainę.
Znany manewr
To nie pierwszy raz, gdy Rosja aktualizuje swoje banknoty z powodu imperialnych zapędów. 100 rubli ostatni raz zmieniło swój wygląd w 2015 r. po aneksji Krymu. Teraz przy okazji premiery nowego projektu, rosyjski bank centralny argumentował, że jest to podyktowane koniecznością wdrożenia zabezpieczeń. "Niewykluczone jednak, że chodziło także o projekt, który odzwierciedlałby obecne nastroje w kraju" — ocenia "The Telegraph".