Kup subskrypcję
Zaloguj się

Twój szef chce, abyś mieszał relacje osobiste i zawodowe. To duży błąd

Najlepszym okresem w moim życiu zawodowym był czas, który wspominam jako "niedziele z Jennifer". Mniej więcej sześć miesięcy podczas studiów pracowałam jako kelnerka z moją ulubioną współpracowniczką o imieniu — zgadliście — Jennifer. Zmiany mijały nam na pogawędkach i wygłupach, a interakcje z klientami traktowałyśmy jako przymusową przerwę.

Przyjaźń w pracy wymiera i może to wyjść na dobre — twierdzą eksperci
Przyjaźń w pracy wymiera i może to wyjść na dobre — twierdzą eksperci | Foto: Martin Barraud / Getty Images

Całe dnie planowałyśmy imprezy dla znajomych z pracy. Pewnego dnia Jennifer przyniosła ciasteczka z ziołem, a jeden z współpracowników tak się zaprawił, że nie mógł wpaść na to, jak wydostać się z łazienki. Nie wiem, co klienci myśleli o naszym duecie, nie wspominając o pracodawcy, ale my bawiłyśmy się wyśmienicie.

Czy zrobiłbym to dzisiaj? Pewnie nie. Po pierwsze, traktuję teraz pracę bardziej poważnie. Po drugie mam też bardziej ambiwalentny stosunek do nawiązywania bliskich przyjaźni w pracy. Jestem w Business Insiderze od zaledwie kilku miesięcy i pracuję w trybie hybrydowym, trudniej jest więc zaprzyjaźnić się z kolegami. Nie chodzi o to, że nie chcę poznać współpracowników, ale jako osoba, która w przeszłości miała tendencję do zbytniego zacierania granic między pracą a życiem prywatnym, uważam, że zachowanie pewnego dystansu jest odświeżające. Zdaję sobie sprawę, że żyjemy w czasach, gdy przyjaźnie w pracy wymierają, ale im więcej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że może to wszystkim wyjść na dobre.

Przyjaźń w pracy. Ma sens?

Najbardziej oczywistym powodem upadku relacji zawodowych jest wzrost popularności pracy zdalnej. Trudno jest znaleźć nowego przyjaciela za pośrednictwem Slacka czy Zooma. Choć większość pracowników umysłowych nie działa już w pełni zdalnie, wielu z nas nadal kontynuuje tryb hybrydowy. Pandemia jednak zmieniła sposób, w jaki ludzie wchodzą w interakcje i utrzymują kontakty towarzyskie ze swoimi współpracownikami, nawet osobiście. Nie tkwimy już razem w korporacyjnych okopach dzień po dniu. Zmieniający się kontekst doprowadził do transformacji sposobu rozwijania relacji w pracy.

Zobacz także: Rzuciła pracę w Google, założyła firmę rekrutacyjną. Oto jej rady

Wokół pracy bez przyjaciół narosło wiele retoryki pełnej alarmistycznego tonu. Ogólnie rzecz biorąc, przyjaźnie w pracy są dobre, ponieważ kontakty społeczne utrzymują ludzi produktywnymi i zaangażowanymi oraz pomagają im radzić sobie ze stresem. Przyjaźnie zwiększają też satysfakcję z wykonywanych zadań i zmniejszają prawdopodobieństwo odejścia. Nawet jeśli ktoś jest przekonany, że nie zależy mu na nawiązywaniu miłych relacji z kolegą zza biurka, networking wciąż odgrywa rolę, a odmowa gry w piłkę może na dłuższą metę zaszkodzić w czyjejś karierze. Najbardziej samotny z samotnych wilków potrzebuje pewnego rodzaju więzi.

— Naprawdę nie sądzę, by ludzie długo byli w stanie pracować w zdrowy sposób przez 40, 50, 60 godzin tygodniowo bez wsparcia społecznego — mówi Constance Noonan Hadley, psycholog organizacyjny, która założyła Institute for Life at Work.

Nie kwestionuję tego, że osobiste więzi są ważne w świecie zawodowym. Rozwijanie relacji ze współpracownikami jest dobrym pomysłem, ale nie oznacza to, że każdy musi starać się znaleźć swoją biurową "psiapsiułę". Jeszcze przed pandemią miejsca pracy znikały z centrum życia wraz z wiekiem. Starzejesz się, masz dzieci i nie jesteś już tak zainteresowany rozmowami z dwudziestokilkuletnimi kolegami o ich szalonych weekendach. Albo stajesz się menedżerem i zaproszenia na wspólnego drinka po pracy dziwnie zanikają. Po prostu ludzie nie chcą wypijać kilku piw z szefem.

Więcej pracy z domu i oderwanie się od fizycznego biura przyspieszyło tę transformację dla wielu osób. Mogły się zdarzyć gorsze rzeczy. Po latach, gdy kazano nam angażować się osobiście i to całym sobą w przychodzenie do biura, wielu z nas poczuło chęć zostania trochę dłużej w domu.

"Powodem, dla którego ludzie pracują z własnej kanapy, jest to, że sprzyja to ich życiu osobistemu"

Wiele badań dotyczących przyjaźni w pracy koncentruje się na tym, że jest to korzystne dla pracodawców. Poczucie przyjaźni wśród pracowników pomaga im osiągać lepsze wyniki. W niektórych przypadkach może się to odbywać kosztem interesów pracowników. Głębsze więzi emocjonalne mogą sprawić, że ludzie będą bardziej niechętni do odejścia z pracy — czują się komfortowo i nie chcą zostawiać swoich przyjaciół. To świetne dla szefów, ale czy dla pracowników? Uwielbiałam plotkować ze współpracownikami, ale mam nadzieję, że nigdy nie sprawiło to, iż którykolwiek z nich zwątpił, czy powinien odejść w poszukiwaniu lepszej okazji.

— Jeśli czujesz się zdystansowany wobec swoich współpracowników, "jesteś gorszym graczem zespołowym". To jednak retoryka pracodawcy — komentuje William Chopik, psycholog społeczny i osobowościowy z Michigan State University, który bada relacje międzyludzkie. — Powodem, dla którego ludzie pracują z własnej kanapy, jest to, że sprzyja to ich życiu osobistemu — dodaje. Według niego zazwyczaj badania nad pracą w domu koncentrują się na tym, czy pogarsza ona wyniki i cele korporacji, a nie na tym, czy na przykład brak dojazdów do pracy jest korzystny dla pracowników.

Istnieje również wiele minusów niezwiązanych z karierą. Przyjaźnie w pracy mogą prowadzić do tworzenia klik i wykluczenia, a nawet niekończących się sesji marudzenia wśród współpracowników. Miejsca pracy są często konkurencyjne, a jeśli jeden z kolegów awansuje, mogą pojawić się napięcia. Czasami jesteśmy podejrzliwi wobec naszych współpracowników, zastanawiając się, czy wchodzą z nami w interakcje tylko dlatego, że czegoś chcą i wątpimy, czy możemy im w ogóle zaufać.

Na podstawowym poziomie przyjaźnie w pracy nie są tym samym, co przyjaźnie zawierane w neutralnym środowisku. Mylenie tych dwóch może prowadzić do napięć lub zranionych uczuć. W artykule z 2018 r. argumentowano, że "cztery cechy definiujące przyjaźń (nieformalność, dobrowolność, normy wspólnotowe i cele społeczno-emocjonalne) są w konflikcie z czterema podstawowymi elementami życia organizacyjnego (role formalne, mimowolne ograniczenia, normy wymiany i cele instrumentalne). Miejmy nadzieję, że nie przyjaźnimy się z innymi, ponieważ czerpiemy coś konkretnego z relacji w sposób, w jaki robimy to w pracy. Powiedzenie czegoś żenująco głupiego przed przyjacielem jest znacznie bardziej akceptowalne niż powiedzenie tego przed współpracownikiem, gdzie pewien poziom formalności jest zwykle częścią umowy.

— Myślę, że powinniśmy starać się wnosić do pracy nasze najlepsze zawodowe "ja", więc dlaczego mielibyśmy się tam dzielić naszym intymnym "ja"? — zastanawia się Hakan Ozcelik, prof. zarządzania w College of Business Administration na Sacramento State University. — Nasze intymne ja obejmujące wewnętrzne potrzeby, pragnienia i cele jako istot ludzkich powinny być spełniane w innych dziedzinach życia, nie w pracy.

Ozcelik niedawno zaprezentował badania, w których przyjrzał się emocjom pracowników. Przywołał sytuacje, w jakich czuli się szczęśliwi, smutni, źli. itp. Wraz z innymi badaczami odkrył, że wydarzenia związane z zadaniami, takie jak ukończenie projektu, częściej wywoływały pozytywne emocje niż chwile związane z relacjami, na przykład otrzymanie uznania od kolegi. Pracownicy częściej zgłaszali negatywne emocje w odpowiedzi na wydarzenia związane z relacjami niż sytuacjami zawodowymi.

Ozcelik argumentował, że być może oznacza to, iż wydarzenia związane z realizacją zadań, a nie z relacjami, są tam, gdzie "pochodzi szczęście, prawdziwa radość".

Nie ma jednego uniwersalnego wzoru na przyjaźń w pracy. Zależy to od miejsca, współpracowników i osobowości. Niektórzy ludzie potrzebują poczucia przynależności, podczas gdy inni czerpią większość satysfakcji z samej pracy. Hadley, psycholog organizacyjna, jest nieugięta — nikt nie powinien próbować działać w pojedynkę przez całe życie zawodowe, choć, jak przyznaje, istnieją pewne wyjątki. Być może nie masz wielu przyjaciół w biurze, ale zaczynasz chodzić do przestrzeni coworkingowej lub na branżowe wydarzenia networkingowe i tam spotykasz ludzi.

"Zupełnie w porządku jest zamknąć laptopa o piątej, życzyć Jane lub Joe, lub komukolwiek innemu dobrej nocy i nie wiedzieć, co ta noc pociąga za sobą"

— Potrzebujesz kolegów z pracy, z którymi łączy cię jakiś rodzaj relacji — mówi Hadley.

Jest jednak miejsce na umiar, a nawet szansa na zerwanie niektórych przyjaźni w pracy na dobre. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie kilka dekad kazano nam angażować się w pracę całym sobą, bądź słuchać, że "wszyscy jesteśmy rodziną", wprowadzanie granic przez niektórych wydaje się pozytywnym zjawiskiem. Nie musisz być gburem dla kolegi zza biurka, ale nie musisz też zapraszać go na swój ślub, chadzać z nim na piwo lub znać wszystkie tajniki jego życia osobistego. Zupełnie w porządku jest zamknąć laptopa o piątej, życzyć Jane lub Joe, lub komukolwiek innemu dobrej nocy i nie wiedzieć, co ta noc pociąga za sobą. W kulturze tak obsesyjnej na punkcie pracy, jak nasza, dobrze jest czasem trochę się zdystansować, ale nadal pozostać w kontakcie.

— W pracy chodzi o to, by robić pewne rzeczy, wykorzystując swoje umiejętności, inteligencję i sieć kontaktów, więc cokolwiek tam robisz i tak tworzysz ten świat — uważa Ozcelik. — Jeśli jesteś połączony z tym środowiskiem, to świetnie — nie jesteś samotnym elektronem. Ale to nie oznacza, że wszyscy cię tam muszą kochać i vice versa.

Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Insidera, przygotowanym w całości przez tamtejszą redakcję.

Tłumaczenie: Dorota Salus