Kup subskrypcję
Zaloguj się

Zbił majątek i przeszedł na emeryturę mając 34 lata. Teraz szuka pracy

Ponad dekadę temu przeszedłem na emeryturę w wieku 34 lat z majątkiem netto 2,5 mln dol. Teraz, mając 46 lat, wracam na rynek pracy.

Sam Dogen zrezygnował z wolności finansowej, by zapewnić swojej rodzinie większy dom.
Sam Dogen zrezygnował z wolności finansowej, by zapewnić swojej rodzinie większy dom. | Foto: Sam Dogen / archiwum prywatne

Artykuł jest oparty na rozmowie z Samem Dogenem, 46-latkiem z San Francisco.

Już jako dziecko wiedziałem, że nie chcę być biedny. Mieszkałem w pięciu krajach, zanim osiedliłem się w Wirginii w USA i widziałem wyraźną przepaść między tymi, którzy mają pieniądze i tymi, którzy są ich pozbawieni. Chciałem zrozumieć, jak zarabiać pieniądze, by samemu móc żyć jak bogaty człowiek.

Studiowałem ekonomię w College of William and Mary w Wirginii, ponieważ była to najtańsza opcja.

Po ukończeniu studiów, w 1999 r. dostałem pracę jako analityk finansowy w Goldman Sachs na Wall Street.

Mój pierwszy dzień w biurze trwał 14 godzin. Początkowy miesiąc był męczący i stresujący, a ja zdałem sobie sprawę, że nie przetrwam kolejnych 40 lat na Wall Street.

Zarabiałem 40 tys. dol. rocznie w formie codwutygodniowych przelewów. Gdybym inwestował 50 proc. swoich dochodów przez 20 lat, zaoszczędziłbym na co najmniej 20 lat wydatków na życie. Mógłbym pracować do 42 roku, a następnie żyć z 5 do 8 proc. swoich oszczędności oraz akcji i potencjalnych dochodów z nieruchomości i tak przetrwać do 62 roku życia. Byłbym ustawiony na całe życie.

Czytaj też: Przeszedł na emeryturę po "40" dzięki flipom. Dziś wyznaje, czego żałuje i co zrobiłby inaczej

Łatwo było oszczędzać pieniądze, ponieważ pracowałem non-stop

Chciałem więc wdrażać ten plan w życie. Zacząłem oszczędzać tuż po rozpoczęciu pracy w Goldman Sachs. Co miesiąc inwestowałem połowę wypłaty w indeks S&P 500, w losowe akcje spółek technologicznych, a 5 proc. z tej połowy szło na ogólne konto oszczędnościowe.

Ktoś z naszego działu HR doradził mi, bym maksymalnie wykorzystał plan emerytalny 401(k), opłacany przez pracodawcę, który obniżał dochód podlegający opodatkowaniu. Było to świetne rozwiązanie, bo im mniej podatków musiałem płacić, tym więcej miałem oszczędności.

Byłem w stanie odłożyć tak dużo, ponieważ żyłem bardzo skromnie. Pierwsze dwa lata w Goldman Sachs przemieszkałem w kawalerce na Manhattanie, płacąc 700 dol. miesięcznego czynszu.

Jedną z zalet pracy po 19:00 było to, że można było wejść do darmowej stołówki. Jadłem tam kolację i przynosiłem do domu resztki na następny dzień. Trzymałem się też ustalonego budżetu, jeśli chodzi o wydatki.

To był plan zrodzony z desperacji. Pracowałem ponad 60 godzin tygodniowo, tydzień w tydzień.

Czytaj też: Wcześniejsza emerytura milenialsów. Spróbował w wieku 36 lat i zmienił zdanie

Awans i przeprowadzka do San Francisco sprawiły, że wszedłem w rynek nieruchomości

W czerwcu 2001 r. zostałem zatrudniony w Credit Suisse i przeniosłem się do San Francisco. Moja podstawowa pensja wzrosła do 85 tys. dol. Teraz zarabiałem więcej i oszczędzałem 60 proc. każdej wypłaty. Pieniądze odkładałem na długoterminowych kontach oszczędnościowych o wysokiej stałej stopie procentowej, z których nie można wypłacać przez określony czas.

W 2003 r., w wieku 26 lat, zdecydowałem się kupić dwupokojowe mieszkanie w San Francisco za pieniądze, które zarobiłem i zaoszczędziłem w latach 1999-2003.

Mając 27 lat, awansowałem na wiceprezesa w Credit Suisse, a moje dochody wzrosły do sześciu cyfr plus potencjalne premie. W latach 2003, 2004 i 2005 oszczędzałem i zainwestowałem około 70 proc. dochodu po opodatkowaniu. W 2005 r. kupiłem dom za 1,52 mln dol. w San Francisco, dodatkowo wynajmowałem swoje mieszkanie do czasu, nim je sprzedałem w 2017 r. Na zakup tak dużej nieruchomości przeznaczyłem wszystkie oszczędności i inwestycje. Było to ogromne ryzyko.

Czytaj też: Cztery sposoby, aby mieć pieniądze przez całe życie. Doradca finansowy radzi

Krach w 2009 r. zmniejszył mój majątek, ale zapoczątkował karierę blogerską

Kontynuowałem swój plan oszczędzania aż do krachu na rynku nieruchomości i akcji w 2009 r. Nie zostałem zwolniony, ale w ciągu sześciu miesięcy, odkąd ceny akcji i nieruchomości spadły straciłem od 35 do 40 proc. tego, co miałem.

W 2009 r., aby dojść do siebie, założyłem blog Financial Samurai, (Finansowy Samuraj). Im więcej pisałem, tym lepiej się czułem, ponieważ miałem kontakt z innymi ludźmi, którzy przechodzili przez te same lęki na drodze do finansowej niezależności.

W październiku 2011 r. podczas globalnego kryzysu finansowego, mając 34 lata, zarabiałem 250 tys. dol. Menedżer HR uprzedził mnie, że nadchodzą zwolnienia. To przesądziło o mojej decyzji przejścia na wcześniejszą emeryturę. Poprosiłem przełożonego, aby rozważył zwolnienie mnie z pakietem odpraw i odroczonym odszkodowaniem, jeśli zostanę, by szkolić młodszego pracownika.

W kwietniu 2012 r. zostałem zwolniony i otrzymałem odprawę, którą sam wynegocjowałem. Byłem przerażony, ale jednocześnie miałem wrażenie, jakbym wygrał los na loterii. Odprawa pokryła wiele lat moich prognozowanych wydatków na życie.

Czytaj też: Jak żyje typowy amerykański milenials? Oto jego przeciętny majątek i główny problem

Emerytura w wieku 34 lat

Przeszedłem na emeryturę w wieku 34 lat z majątkiem netto wynoszącym około 2,5 mln dol., który uzyskałem na skutek oszczędzania i inwestowania od 50 do 75 proc. dochodów przez 12 lat. Zarabiałem około 80 tys. dol. pasywnego dochodu z wynajmu, dywidend z akcji i odsetek rocznie. Wciąż oszczędzałem 50 proc. swoich dochodów i żyłem, wydając 40 tys. dol.

W ostatnim roku pracy oszczędzałem jeszcze więcej około 80 proc., dostosowanie się do życia za mniej nie było bolesne. Swoboda i wolność rekompensowały oszczędny styl życia. Po przejściu na emeryturę zdałem sobie sprawę, że nie potrzebuję do szczęścia tak dużo pieniędzy, jak myślałem.

W 2015 r. moja żona również została rentierką. Jest trzy lata młodsza i planowaliśmy, że zrobi to, mając 35 lat.

W takiej sytuacji musieliśmy płacić za pełne świadczenia zdrowotne. Składki wynosiły około 1680 dol. miesięcznie, ponieważ nie kwalifikowaliśmy się do zasiłku.

Wydatki na dzieci pochłonęły znaczną część naszego budżetu z dochodu pasywnego

Gdy w 2017 r. urodził się nasz syn, zaczęliśmy wydawać więcej. A gdy w 2019 r. na świat przyszła nasza córka, kwota się podwoiła. Płacimy teraz 2500 dol. miesięcznie za składki na opiekę zdrowotną dla czteroosobowej rodziny. Przedszkole dla każdego dziecka wynosiło aż 3200 dol miesięcznie. Wydajemy teraz niemal 100 proc. naszego dochodu pasywnego.

Plan przejścia na wcześniejszą emeryturę nie do końca się sprawdził. Pomimo 12 lat bez pracy, zdaję sobie sprawę, że muszę oszczędzać i zarabiać więcej, by wygenerować wyższy pasywny dochód. Nie spodziewałem się dwójki dzieci po tak długich staraniach o jedno.

Kiedy przechodziliśmy na emeryturę, moja żona i ja chcieliśmy żyć za mniej niż 100 tys. dol. rocznie. Nasze wydatki osiągają jednak ponad 250 tys. dol. Zdecydowaliśmy się mieć dwójkę dzieci i pozostać w drogim San Francisco. W rezultacie musimy płacić za to odpowiednią cenę.

Czytaj też: Tyle musisz zarabiać, by należeć do klasy średniej lub wyższej [KWOTY]

Chcę zająć się doradztwem IT w niepełnym wymiarze godzin

Obiecałem, że zostanę w domu, dopóki moje dzieci nie pójdą do szkoły. Moja córka zaczyna we wrześniu, więc zaczynam rozważać powrót do pracy.

Chciałbym pracować jako konsultant w niepełnym wymiarze godzin dla startupu technologicznego w San Francisco, gdzie świat technologii i sztucznej inteligencji jest szeroko dyskutowany.

Z perspektywy czasu, przejście na emeryturę w wieku 34 lat było zbyt wczesne. Gdybym mógł przejść na emeryturę jeszcze raz, spróbowałbym wytrzymać do 40. roku życia. Nie jestem jednak pewien, czy moje zdrowie by na to pozwoliło i czy bylibyśmy w stanie mieć dzieci, gdybym to zrobił. Byłem bardzo zestresowany w pracy.

Moim wyzwaniem jest teraz znalezienie sensownej pracy w niepełnym wymiarze godzin. Na początku tego roku próbowałem na pół etatu zajmować się doradztwem w startupie fintech, ale stało się to niezwykle czasochłonne i kolidowało z moimi obowiązkami ojca. Przynajmniej wiem, czego oczekiwać tej jesieni, kiedy to moja córka rozpocznie naukę.

Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Insidera, przygotowanym w całości przez tamtejszą redakcję.

Tłumaczenie: Dorota Salus