Dopłaty na zatrzymywanie deszczu. Samorządy wyprzedziły prezydenta i dają nawet po 12 tysięcy złotych
Ogłoszony przez prezydenta i ministra klimatu program Moja woda nie jest pierwszym tego rodzajem pomysłem w Polsce. Samorządy od dłuższego czasu oferują dopłaty dla mieszkańców, którzy zdecydują się zatrzymywać część deszczówki. Oto ich lista.
- Kilkanaście polskich miast prowadzi programy dopłat do korzystania przez mieszkańców z instalacji służących zatrzymywaniu wody
- Najdłużej działania takie wspierają Sopot i Kraków. Stolica Małopolski wydała już ponad 3 mln zł na instalacje zakładane przez mieszkańców
- Programy wsparcia to nie tylko domena dużych miast, czego przykładem jest podlaska Choroszcz
Mikroretencja, bo tak brzmi właściwa nazwa zbierania opadów przez mieszkańców domów jednorodzinnych i wspólnoty oraz spółdzielnie, jest jednym z rozwiązań wpisanych do założeń Programu Rozwoju Retencji. Choć nie da ona gwałtownego wzrostu odsetka zatrzymywanej w Polsce wody opadowej, to eksperci nie mają wątpliwości - jest to działanie niezbędne, które stanowi uzupełnienie nadrabiania zaległości całego systemu.
Zbieranie deszczówki przez mieszkańców miast i miasteczek nie jest w stanie przeciwdziałać nawet suszy rolniczej, ale ma kolosalne znaczenie dla bezpiecznego korzystania z wody. Mikroretencja pozwala zmniejszyć obciążenie sieci wodociągowej, której zadaniem jest zapewnienie dostępu do wody mieszkańcom, a nie źródła wody do podlewania ogródków. Tym samym ogranicza ryzyko lokalnych niedoborów wody.
Zobacz też: 12 faktów, które pokazują jak gigantycznym problemem jest susza w Polsce
Choć wszyscy mieszkańcy Polski dopiero od 1 lipca będą mogli zwracać się do wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska i gospodarki wodnej o wsparcie finansowe w budowie instalacji zatrzymującej wodę w miejscu, gdzie spadła, to programy dotacji na takie działanie działają już w kilkunastu samorządach.
Wrocław
Stolica woj. dolnośląskiego prowadzi jeden z najgłośniejszych programów zachęcających mieszkańców do zatrzymywania wody. Wszystko za sprawą ochrzczenia go przez media mianem "Beczka plus" (choć de facto nazywa się po prostu "Złap deszcz"). W roku 2020 Wrocław na dotacje miał nawet pół miliona złotych, co było efektem sukcesu jego poprzedniej - pilotażowej - edycji, gdy budżet trzeba było zwiększyć z początkowych 80 tys. do 250 tys. zł, dzięki czemu zrealizowano niemal 100 instalacji.
Choć w tym roku wnioski można było składać od 3 lutego do 20 września, to na stronie Urzędu Miasta po pięciu tygodniach pojawiła się informacja o wstrzymaniu naboru z powodu wyczerpania środków - do magistratu wpłynęło 145 wniosków.
Maksymalny poziom dofinansowania wynosił 80 proc. kosztów inwestycji, jednak nie więcej niż 5 tys. zł.
Warszawa
Warszawa od kilku lat prowadzi programy zachęcające do zatrzymywania wód opadowych i roztopowych, jednak dopiero od ubiegłego roku o dotacje mogą starać się sami mieszkańcy.
Program "Warszawa łapie deszczówkę" ruszył w październiku 2019 r. i miał trwać do końca marca tego roku, ale nabór wniosków decyzją prezydenta miasta został wydłużony do 31 lipca 2020 r. Dofinansowanie może wynieść do 80 proc. kosztów z zastrzeżeniem, że w przypadku mieszkańców i osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą nie może być to więcej niż 4 tys. zł, a w przypadku spółdzielni i innych "podmiotów niezaliczanych do sektora finansów publicznych" nie więcej niż 10 tys. zł.
Zwrot kosztów następuje po zrealizowaniu i rozliczeniu inwestycji.
Piaseczno
Piaseczno zdecydowało się na taktykę kija i marchewki. Włodarze podwarszawskiej miejscowości zabronili mieszkańcom podlewania trawników wodą z sieci w godzinach 6.00-22.00, ale równocześnie zaoferowali im całkiem duże dofinansowania na budowę instalacji zatrzymującej wodę. Każdy, kto chciałby z niego skorzystać, może otrzymać do 5 tys. zł (osoba fizyczna) lub 10 tys. zł (przedsiębiorcy, spółdzielnie i wspólnoty), ale nie więcej niż 80 proc. wartości inwestycji. Na razie budżet programu wynosi ćwierć miliona złotych.
Lublin
Od 2 do 30 czerwca Lublin przyjmuje wnioski w ramach pilotażowej edycji programu "Złap deszczówkę". Mieszkańcy mogą starać się o dotację w wysokości do 70 proc. kosztów, które poniosą na budowę zbiornika i urządzeń do gromadzenia wody, jednak nie więcej niż 5 tys. zł. Miasto na ten cel przeznaczyło w tym roku 50 tys. zł.
Kraków
Stolica Małopolski jest weteranem wśród miast wspierających mikroretencję - dotacje mieszkańcom oferuje od 2014 roku. W ciągu pierwszych pięciu lat miasto wyłożyło ponad 3 miliony złotych na budowę łącznie 495 instalacji.
1 czerwca 2020 r. ruszyła kolejna edycja, w której krakowianie mogą liczyć na maksymalnie 12 tys. zł. Wysokość dotacji zależy jednak od zastosowanego rozwiązania - najwyższe dopłaty otrzymają ci, którzy zdecydują się na bioretencję, drenaż zbierający wodę lub nawodnienie terenów zielonych i ogrodów.
Niższe poziomy dopłat będą przyznawane osobom, które zdecydują się na wykonanie podziemnych zbiorników na wody opadowe i roztopowe. Ich wysokość będzie uzależniona od pojemności:
- 6 tys. zł na pojemnik do 5 metrów sześciennych
- 8 tys. zł na pojemnik od 5 do 10 metrów sześciennych
- 10 tys. zł na pojemnik większy niż 10 metrów sześciennych
Najniższe dopłaty otrzymają ci, którzy będą chcieli postawić "naziemny zamknięty wolnostojący zbiornik na wody opadowe i roztopowe z dachu wraz z instalacją do podłączenia do rynny". Choćby plastikową beczkę. Dopłata w takiej sytuacji wyniesie od 200 do 500 zł.
Wysokość budżetu tylko na ten rok wynosi 2 mln złotych.
Bielsko-Biała
Od tego roku dotacje mieszkańcom oferują także władze Bielska-Białej. Wnioski składać można do końca lipca, a dopłata może sięgnąć maksymalnie 3 tys. zł w przypadku podziemnego zbiornika większego niż 1000 litrów lub 1000 zł w przypadku zbiornika naziemnego większego niż 300 litrów. W tej samej uchwale miasto przewiduje dopłaty do budowy przydomowych oczyszczalni ścieków czy instalacji paneli fotowoltaicznych.
Choroszcz
Pojawienie się na tej liście podlaskiej Choroszczy jest dowodem na to, że nie tylko duże miasta stawiają na wspieranie swoich mieszkańców w proekologicznych działaniach. Gmina dopłaca do 50 proc. kosztów zakupu i montażu lub poprawienia sprawności istniejącej instalacji do zatrzymywania wody deszczowej i roztopowej. Maksymalna wysokość dopłaty wynosi 2 tys. zł. Wnioski przyjmowane są do końca czerwca .
Sosnowiec
Dopłaty od tego roku swoim mieszkańcom oferuje także Sosnowiec. Wnioski można składać do końca czerwca, a maksymalny poziom dopłaty to 4 tys. zł (nie więcej niż 80 proc. kosztów). Na razie miasto zabezpieczyło na ten cel 200 tys. zł, a wnioski można składać do końca czerwca.
Trójmiasto
Gdańsk
Władze Gdańska proponują mieszkańcom do 4 tys. zł (wspólnotom i spółdzielniom do 10 tys. zł) na studnie chłonne, instalacje rozsączające, ale nie zbiorniki gromadzące wodę. Miasto przyjmuje wnioski do końca roku. Stolica Pomorza jest jednym z niewielu miast, gdzie dopłata od miasta może pokryć 100 proc. kosztu inwestycji.
Nieco mniej, bo 80 proc. kosztów, przy czym nie więcej niż 5 tys. zł (osoby fizyczne) lub 10 tys. zł (wspólnoty i spółdzielnie), Gdańsk dopłaci tym, którzy założą ogrody deszczowe zgodnie z przygotowanymi wytycznymi.
Gdynia
Na ogrody deszczowe stawia również Gdynia. Od dwóch lat dopłaca mieszkańcom maksymalnie 60 proc. kosztu jego założenia (nie więcej niż 10 tys. zł)
Sopot
Tradycję wspierania mieszkańców w racjonalnym korzystaniu z wody deszczowej ma także Sopot - dopłaty funkcjonują w tym nadmorskim kurorcie od 2011 r. Władze gminy pokrywają do 50 proc. kosztów (nie więcej niż 1000 zł w przypadku budynku jednorodzinnego i 5 tys. zł wielorodzinnego) założenia ogrodu deszczowego, studni chłonnej czy zbiornika na wodę.
Plany i inne formy wsparcia retencji
Łódź
Stolica woj. łódzkiego przygotowała program "Łódź zbiera deszczówkę", którego uruchomienie wymaga jeszcze zatwierdzenia przez Radę Miasta.
Program jest podzielony na trzy działania: spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe mogą otrzymać do 10 tys. zł dofinansowania z kasy miasta, mieszkańcy otrzymają maksymalnie 6 tys. zł (5 tys. zł, ale nie więcej niż 70 proc. inwestycji, będzie pochodzić z WFOŚiGW w Łodzi, a dodatkowy 1000 zł z budżetu miasta), instytucje oświatowe mogą otrzymać do 100 proc. wartości inwestycji.
Samo miasto ma wyłożyć 200 tys. zł na te działania.
Dodatkowo mieszkańcy całego woj. łódzkiego mogą starać się o środki w ramach programu „Deszczówka – gromadzenie wód opadowych”, którego operatorem jest Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na dotacje w maksymalnej wysokości 5000 zł zarezerwowano 4 mln zł. To efekt tego, że woj. łódzkie jest jednym z najbardziej zagrożonych z powodu suszy w całej Polsce.
Legnica
Legnica na razie nie uruchomiła bezpośrednich dopłat dla mieszkańców, jednak jak informują jej władze, gotowy jest już program "Miasto gąbka", który ma zdecydowanie podnieść odsetek zatrzymywanej w mieście wody. Jednym z jego etapów będą dopłaty do instalacji realizowanych przez mieszkańców - odpowiedni wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który ma zapewnić finansowanie w ramach rozwoju zielono-błękitnej infrastruktury, ma być już gotowy.
Katowice
Do grona miast wspierających zatrzymywanie deszczu 1 czerwca tego roku dołączyły Katowice, które w ramach akcji „Łapiemy deszczówkę" zbuduje 13 dużych zbiorników retencyjnych za ponad 64 mln zł oraz postawi kilkanaście pojemników o pojemności od 250 do 350 litrów.