Kup subskrypcję
Zaloguj się

Ta grupa zawodowa właśnie się kurczy. Wygląda na to, że nie ma ratunku

To nie jest żadna prognoza — sztuczna inteligencja faktycznie odbiera pracę lektorom. Audible, firma należąca do Amazona, oferuje audiobooki i dodała do swojego katalogu ok. 40 tys. cyfrowych książek, które są czytane przez algorytm. Nie są to głosy prawdziwych ludzi, ani nawet "klony" głosów prawdziwych ludzi. Brzmią natomiast wystarczająco dobrze. Czy lektorzy powinni szukać sobie innego zajęcia?

Audiobooki coraz częściej czyta AI
Audiobooki coraz częściej czyta AI | Foto: DukiPh / Shutterstock

Autorzy książek, którzy tworzą je w ramach self-publishingu, czyli bez wydawcy, na pewno ucieszą się na myśl, że ich prace można łatwo przekształcić w audiobooka. Na świecie nie brakuje ludzi, którzy chętnie wysłuchają danej książki, natomiast nie mają czasu lub ochoty, aby ją przeczytać. Jeśli mielibyśmy zlecić czytanie na głos danego tytułu człowiekowi, taka praca zwykle trwa nawet parę tygodni i jest kosztowna. Mnóstwo autorów rezygnuje z audiobooka, bo nie dysponują odpowiednimi budżetami.

Zobacz także: Sztuczna inteligencja rozpęta apokalipsę na rynku pracy. Oto najwięksi zwycięzcy i przegrani [ANALIZA]

Audible, platforma z audiobookami należąca do Amazona, wprowadziła w zeszłym roku narzędzie w wersji beta, które pozwala na generowanie "wirtualnych głosów" AI do narracji ebooków. Obecnie narzędzie zostało już wyraźnie dopracowane, a do platformy trafiło ponad 40 tys. cyfrowych książek w wersji audio. Warto dodać, że narzędzie do czytania książek oferowane przez Audible jest darmowe dla autorów. Co więcej, konwersja książki napisanej na książkę czytaną zajmuje nie parę tygodni, ale ok. dwóch godzin, a nawet krócej. Nie musimy też martwić się o wynajmowanie studia nagraniowego, aby zapewnić odpowiednią jakość dźwięku i wyciszenie. Wszystko to mają algorytmy zapewniane przez spółkę Amazona.

Wielu autorów chętnie korzysta już z narracji AI. Autor o imieniu George Steffanos uruchomił wersję audiobooka swojej istniejącej książki, pisząc, że chociaż woli dzieła ludzkie od tych generowanych przez AI, to jednak "skromna sprzedaż mojej pracy nigdy nie pozwoliłaby na opłacenie kogoś za te wszystkie godziny narracji".

W biznesie liczą się pieniądze

Oczywiście nie wszyscy są zadowoleni. Niektórzy użytkownicy nie chcą słuchać "sztucznych" głosów, mimo że te brzmią całkiem przyzwoicie. Zależy im, aby książkę czytał człowiek. Inni narzekają, że Audible nie wprowadziła filtrów podczas przeglądania katalogu książek, aby można było łatwo oznaczyć, że nie chcemy np. brać pod uwagę książek z głosami AI.

Ramon de Ocampo, jeden z zawodowych lektorów, napisał na X (Twitter), że AI nie odebrała jeszcze wszystkich zleceń, ale próbuje:

Duże wydawnictwa, takie jak HarperCollins, już zawarły umowy z firmami zajmującymi się głosami AI, aby produkować audiobooki w różnych językach z wykorzystaniem tej technologii. W ten sposób mogą zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy.

Dla wielu profesjonalistów, którzy poświęcili lata na odpowiednią pracę nad swoim głosem, jest to fatalna wiadomość. Głosy generowane przez AI są wystarczająco dobre dla większości klientów, natomiast dla wydawnictw czy platform takich jak Audible sztuczna inteligencja ma w zasadzie same zalety.

Po pierwsze koszt jest nieporównywalnie mniejszy. Po drugie czas pracy nad wersją czytaną książki jest o wiele krótszy. Po trzecie nie trzeba płacić dodatkowo za studia nagraniowe i ewentualne poprawki. I kiedy robimy to na dużą skalę, możemy dodawać do katalogów mnóstwo audiobooków i oszczędzamy na tym setki tysięcy czy nawet miliony dolarów. Narratorzy słusznie obawiają się o swoje kariery.

Co więcej, dla niezależnych autorów to również dobra wiadomość, bo mogą za darmo tworzyć audiobooki dla swoich książek pisanych.

Serwisy takie jak Audible mierzą się jeszcze z wyważaniem twórczej integralności względem komercyjnych korzyści, ale to prawdopodobnie tylko chwilowe. Z biznesowego punktu widzenia AI jest zwyczajnie lepsza: audiobooki generujemy praktycznie za darmo i w bardzo krótkim czasie.

Zobacz także: AI będzie dobra dla człowieka, czy jednak więcej z niej szkody niż pożytku? Pięć za i przeciw

Głos na licencji

SAG-AFTRA, największy na świecie związek zawodowy reprezentujący artystów, ogłosił w styczniu na targach CES 2024, że podpisał umowę z firmą zajmującą się technologią głosową opartą na sztucznej inteligencji, Replica Studios. Umowa pozwoli członkom związku licencjonować cyfrowe repliki ich głosów do wykorzystania w grach wideo.

W miarę jak sztuczna inteligencja rozszerza swoje możliwości na kolejne obszary życia, jej zdolność do naśladowania znanych głosów budzi kontrowersje. W 2023 r. artysta posługujący się pseudonimem Ghostwriter wydał utwór "Heart on My Sleeve", który wykorzystuje generatywną AI do naśladowania głosów Drake'a i The Weeknd, choć żadna z tych gwiazd najwyraźniej nie miała nic wspólnego z tym utworem. Piosenka wywołała debatę na temat kwalifikacji do Grammy, a Ghostwriter stwierdził wówczas, że artyści powinni czerpać korzyści finansowe, jeśli AI kopiuje ich charakterystyczne głosy.

W przypadku audiobooków ma być podobnie. Lektorzy będą mogli licencjonować swoje głosy, czy też "klonować" je za pomocą sztucznej inteligencji. Problemem będzie jednak to, że tylko znani lektorzy — ludzie, których nazwiska kojarzą czytelnicy i fani audbiooków — skorzystają na tym rozwiązaniu. Profesjonaliści bez marek osobistych i rozpoznawalności również będą mogli przygotować swoje "repliki", ale wydawcy nie będą musieli z nich korzystać, wybierając darmowe AI. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, wygląda na to, że pracy dla lektorów będzie po prostu mniej. Podziękujemy sztucznej inteligencji.

Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska