Maseczki będą kosztować wszędzie tyle samo? Prezes NRL mówi o potrzebie ustalenia "ceny urzędowej"
Decyzja o wprowadzeniu obowiązku zakrywania nosa i ust maseczkami jest w ocenie prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzeja Matyi krokiem w dobrą stronę, bowiem "przyłbice to pseudoochrona". Równocześnie prezes NRL zasugerował wprowadzenie urzędowej ceny na maseczki.
- To bardzo dobry ruch. Od dawna mówiliśmy, że przyłbice to pseudoobrona. Należy wrócić do masek profesjonalnych, które spełniają wymogi filtrujące. Przyłbica to żaden filtr, tylko rozpryskiwanie kropel, które znajdują się w wydychanym powietrzu - powiedział na antenie Radia ZET prof. Andrzej Matyja, prezes NRL, zapytany o zawężenie przez rząd rodzajów osłony nosa i ust w czasie pandemii do maseczek i ewentualnie przyłbic, ale używanych wyłącznie z maseczkami, jest dobrym rozwiązaniem.
Ceny urzędowe
Dodał jednak, że na maseczki powinny obowiązywać ceny urzędowe, by każdego na nią było stać.
- Kiedy wprowadza się nakaz noszenia właściwych masek filtrujących, to powinno się równocześnie zabezpieczyć możliwość nabycia takich maseczek, bo części społeczeństwa nie stać na to, by kupić taką profesjonalną maseczkę - wyjaśnił.
Zobacz też: Maski obowiązkowe, koniec z przyłbicami. Gdzie i jakie maseczki można kupić?
Nowe zasady
Zasłanianie nosa i ust w miejscach publicznych jest obowiązkiem od kilku miesięcy. Od 27 lutego 2021 r. obowiązują jednak konkretne wytyczne ws. tego, w jaki sposób zakrywać twarz.
Rozporządzenie precyzuje, że jedyną dopuszczalną formą są maseczki. Resort zdrowia rekomenduje używanie maseczek chirurgicznych i filtrujących (np. FFP2 czy N95). Mogą to być także maseczki bawełniane lub jednorazowe. Przyłbice stosować można jedynie przy równoczesnym zakryciu ust i nosa maseczką. Nie można stosować już szalików, bandan, chust i innego rodzaju zamienników maseczek.