Kup subskrypcję
Zaloguj się

Nowy układ w Brukseli. Kulisy gry prowadzonej przez Polskę

Choć kwestie bezpieczeństwa mają być dla Polski kluczowe w nowym unijnym rozdaniu po wyborach do Parlamentu Europejskiego, wcale nie musi chodzić o tekę komisarza ds. obrony. Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej", Polska ma grać o stanowisko komisarza ds. rozszerzenia.

Donald Tusk ma być jednym z negocjatorów z ramienia EPL, a Ursula von der Leyen może pozostać szefową KE
Donald Tusk ma być jednym z negocjatorów z ramienia EPL, a Ursula von der Leyen może pozostać szefową KE | Foto: Wojciech Olkuśnik / East News

Rozmowy przywódców państw Unii Europejskiej o przyszłej obsadzie kluczowych unijnych stanowisk są zaplanowane na poniedziałek 17 czerwca.

Zobacz też: PKW podała oficjalne wyniki wyborów do PE

Sikorski jednak nie obejmie teki w KE?

Choć większość UE już przyjęła do wiadomości, że Radosław Sikorski zostanie nowym komisarzem ds. obrony, to na finiszu negocjacji Polska może grać o inną tekę – ds. rozszerzenia. Wówczas to Warszawa będzie główną przepustką Kijowa do Europy — informuje "DGP".

Dziennik podkreśla, że komisarz ds. rozszerzenia odgrywa kluczową rolę w określaniu warunków współpracy, w tym handlowej, z państwami kandydującymi oraz weryfikowaniu realizacji wymogów, które Komisja stawia przed tym państwem. Równocześnie, jak przypomina "DGP", choć to "znacząca teka" oznacza ona polityczną anonimowość, co sugeruje, że Radosław Sikorski nie będzie chciał jej przyjąć. Dlatego w razie realizacji tego scenariusza, przypadłaby ona Piotrowi Serafinowi, stałemu przedstawicielowi RP przy UE.

Równolegle do gry o teki w nowej komisji, trwa układanie nowych priorytetów na czas funkcjonowania przyszłej kadencji PE i KE.

— Priorytetem Polski będzie ustanowienie takiej polityki unijnej, żeby to nie były tylko zamówienia publiczne, ale żeby znaleźć pieniądze na projekty, które ogłosił premier Tusk. Chodzi o wspólnotowe finansowanie takich projektów, jak Tacza Wschód czy elementów w wchodzących w skład systemu obrony powietrznej — informuje PAP na podstawie informacji uzyskanych od swojego źródła.

To samo źródło wskazało, że Polska chce aby porozumienie w sprawie szefów Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i szefa unijnej dyplomacji obejmowało cały pakiet stanowisk, a Donald Tusk jest jednym z negocjatorów z ramienia Europejskiej Partii Ludowej.

Unijną dyplomacją pokieruje premier Estonii?

— Tusk chce szybkiego porozumienia, jeszcze przed wakacjami, bo PE zasygnalizował, że jest gotowy do glosowania na lipcowej sesji. Polska argumentuje, że UE nie stać na pogrążanie się w chaosie przy obsadzie unijnych stanowisk, bo wspólnota musi być przewidywalna w obliczu wojny na Ukrainie — dodało źródło, wskazując, że "Polska nie akceptuje porozumienia, w ramach którego żadne z najwyższych stawisk nie zostanie objęte przez osobę z Europy Środkowo-Wschodniej".

Przedstawicielką naszego regionu miałaby być premier Estonii Kaja Kallas, której przypadłaby funkcja szefowa unijnej dyplomacji.

W najczęściej wymienianej "układance" stanowisko szefa RE miałby objąć socjalista, były premier Portugalii Antonio Costa. Funkcja przewodniczącej KE zostałaby w rękach Ursuli von der Leyen, a przewodniczącej PE Roberty Metsoli. Obie należą do Europejskiej Partii Ludowej.