Skąd puste półki w marketach? "Nie ma cukru, bo nie dowieźli"
Puste półki z cukrem, ale i z karmą dla zwierząt, a czasem i z artykułami higienicznymi – to coraz częstszy widok w polskich dyskontach. Gdzie leży przyczyna? Wszystko wskazuje na to, że docierają do nas "światowe" problemy.
- Choć trudno mówić o dramatycznej sytuacji, to puste półki są coraz częstszym widokiem w marketach i dyskontach
- Odwiedziliśmy punkty handlowe najpopularniejszych sieci i niemal we wszystkich widać było kłopoty. Firmy wprowadzają nawet "limity" na cukier
- Skąd te problemy? Z naszych informacji wynika, że ich źródłem nie są raczej same sieci handlowe
- Coraz częściej natomiast nad Wisłę docierają "światowe" problemy logistyczne i żywnościowe
- Konkurencja o półprodukty się zaostrza i polskie fabryki nie zawsze potrafią ją wygrać na przykład z zakładami niemieckimi
- Nasi rozmówcy obawiają się, że sytuacja może się pogorszyć, choć apelują o zachowanie zimnej krwi
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Puste półki w marketach to jeszcze wyjątki czy już raczej reguła? Pojechaliśmy do czterech szczecińskich marketów sieci Biedronka, Lidl, Netto i Aldi. W pierwszych dwóch sklepach widać było wyraźne braki w asortymencie. W Netto niedobory były mniejsze, za to przy stanowisku z cukrem pojawił się komunikat o limicie – na "jeden paragon" można wziąć maksymalnie 10 kg. Na taki sam krok od 20 lipca zdecydowała się Biedronka. W sklepie Aldi problemy z dostępnością towarów były najmniejsze.
Cukier nie dojechał
Czego brakuje? Przede wszystkim rzucają się w oczy braki cukru. W Lidlu spytaliśmy pracownika sklepu o przyczynę takiego stanu rzeczy. – Nie ma cukru, bo go nie ma – wyjaśniał. Dopytaliśmy, czy można podać przyczynę. – No bo nie dojechał – rzucił wreszcie pracownik.
W pobliskiej Biedronce podobna sytuacja. Grupa klientów z niedowierzaniem patrzyła na puste regały, a pracownik mówił, że "po prostu transporty jeszcze nie dotarły".
Poza cukrem pojawiają się problemy z karmą dla zwierząt, wkładkami higienicznymi, czasem również z ryżem. Nierzadko brakuje najtańszych produktów z danej kategorii – w Biedronce tak było z kuchennym papierem ręcznikowym. Dosyć ubogo wyglądają też stanowiska z mięsem. Trudno jednak powiedzieć, że sytuacja jest dramatyczna. Owszem, są niedobory, ale zwykle da się znaleźć nieco tańsze "zamienniki". Skąd jednak kłopoty sieci?
"Z produkcją są problemy"
Biedronka przyznaje, że "cały rynek boryka się aktualnie z przejściowymi wyzwaniami dla dostawców, w wielu kategoriach produktowych". Sieć zapewnia też, że robi wszystko, by problemy się szybko skończyły. Netto z kolei przekonuje, że w sklepach sieci "nie pojawiły się problemy z dostępnością produktów". Sklepy oraz centra dystrybucji Lidl Polska pracują w sposób stały i standardowy. "Ciągłość dostaw produktów do naszych sklepów jest zapewniona – we wszystkich sklepach klienci mają dostęp do pełnego asortymentu" – zapewnia z kolei Lidl Polska.
"Obserwujemy napiętą sytuację globalną, związaną z logistyką, niedoborami kontenerów, czy brakiem kierowców ciężarówek i wysokimi stawkami frachtowymi. Do tego dochodzą uwarunkowania związane z wojną, pogodą i klimatem. Jednak w naszych sklepach wszystkie niezbędne produkty są dostępne dla klientów i dbamy o to, by niczego nie brakowało" – przekazuje natomiast sieć Aldi.
"Obserwujemy zwiększone zapotrzebowanie na cukier, będące wynikiem rosnącego skokowo popytu na cukier, który jest reakcją konsumentów na informację o pojawiających się brakach cukru" — informuje sieć Netto w komunikacie przesłanym Business Insider Polska. Wskazuje też jednak na inne czynniki.
Rozmawialiśmy też ze związkowcami z Biedronki. Mówią, że sieć nie ma problemów z niedoborem pracowników. – Gdyby było tak, że towar nie jest wystawiany na półki przez to, że nie ma ludzi do pracy w magazynach, to byśmy o tym na pewno wiedzieli. Ale po prostu nie słyszeliśmy o takich przypadkach – przekonuje nas jeden z członków związku zawodowego.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych rozmów, przyczyna problemów leży raczej u dostawców. Ich kłopoty z kolei wynikają z sytuacji na świecie. Dostawy z Ukrainy są wstrzymywane przez rosyjskie blokady portów, więc komponenty do produkcji wielu artykułów utknęły po ukraińskiej stronie. Również z tego powodu wzrosło zapotrzebowanie na towary żywnościowe w wielu częściach świata. Konkurencja o półprodukty się zaostrza i polskie fabryki nie zawsze potrafią ją wygrać na przykład z zakładami niemieckimi.
Ale jest więcej problemów. Wiele branż – na przykład transportowa – mierzy się z niedoborem pracowników. To ma z kolei wpływ na terminowość dostaw. W najbliższych dniach transport i logistykę może dodatkowo utrudnić fala upałów.
– Z produkcją są problemy, z ludźmi są problemy, z dostawami są problemy i z cenami są problemy. No nie są to łatwe czasy – przyznaje kierownik jednego ze sklepów dyskontowych na północy kraju, który zgodził się z nami porozmawiać anonimowo. Nie przewiduje, żeby kłopoty z dostępnością towarów prędko się skończyły.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Wiele też zależy od Kremla. Jeśli Rosja choć trochę odblokuje ukraińskie porty, sytuacja może się poprawić. Jednak jest też znacznie gorszy scenariusz. 21 lipca powinny się skończyć prace konserwacyjne rurociągu Nord Stream 1. Jednak cały Zachód ma obawy, że gaz w tym dniu jednak nie popłynie. To zaś może zapowiadać gigantyczny kryzys gospodarczy, w którym znajdzie się Europa.
Właściciele sklepów i sieci przekonują jednak, że nie stanie się tak, że nagle zacznie brakować kluczowych artykułów w sklepach. Jest natomiast ryzyko, że pojawi się zjawisko "panicznego wykupywania" towarów, znane z początków pandemii COVID-19. A taka panika może sprawić, że ostatecznie faktycznie niedoborów części artykułów nie będzie już można uzupełniać. Przedstawiciele branży apelują więc o "zachowanie spokoju", bo panika to najlepsza recepta na "kryzys pustych półek".
Zobacz także: Widzisz coraz mniej reklam Lidla i Biedronki? To nie przypadek
– Bez cukru da się żyć, choć przecież i tak dostawy powinny się niebawem unormować. I miejmy nadzieję, że na takich "przejściowych" problemach się skończy – mówi nam kierownik jednego z dyskontów.
Trzeba też przyznać, że problem pustych półek stosunkowo późno dotarł do Polski. W Niemczech niektórych artykułów, a zwłaszcza oleju, zaczęło brakować tuż po wybuchu wojny w Ukrainie.
Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska
Pod tekstem umieszczono link reklamowy naszego partnera