Kup subskrypcję
Zaloguj się

Ktoś dokonał "podejrzanej inwestycji" tuż przed przejęciem LinkedIn przez Microsoft

Kupienie LinkedIn przez Microsoft za 26 mld dolarów to jedna z najważniejszych biznesowych informacji 2016 roku.

Tuż po przejęciu LinkedIn przez Microsoft na Wall Street wybuchła afera finansowa
Tuż po przejęciu LinkedIn przez Microsoft na Wall Street wybuchła afera finansowa | Foto: AP/FOTOLINK / East News

Dan Primack z magazynu "Fortune" odkrył jednak, że w piątek poprzedzający ogłoszenie przejęcia doszło do niejasnych transakcji na papierach związanych z LinkedIn.

Podejrzane opcje na LinkedIn

Primack zauważył, że ktoś kupił aż 600 tzw. opcji kupna akcji LinkedIn - czyli ważny do sierpnia kontrakt na zakup 600 tysięcy akcji LI, po 160 dolarów każda. Biorąc pod uwagę, że w piątek na giełdzie akcje LI kosztowały ok. 130 dolarów, były to bardzo tanie opcje.

Microsoft zaś zapłaci... 196 dolarów za każdy udział. W ten sposób nabywca wydał ok. 135 tysięcy dolarów na opcje, które teraz warte są ok. 2 miliony dolarów. Ładna transakcja, prawda?

Co to są opcje na giełdzie? Wyjaśnienie za oficjalnym serwisem warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych:

Opcje na akcje to kontrakty, które przyznają ich posiadaczom prawo, ale nie zobowiązanie, do kupna (w przypadku opcji kupna) lub sprzedaży (w przypadku opcji sprzedaży) określonej liczby akcji, które są instrumentem bazowym dla opcji po określonej cenie (cenie wykonania) przed lub w dniu określonym w tym kontrakcie (dniu wygaśnięcia). Po upływie terminu wygaśnięcia prawa wynikające w opcji przepadają. Wystawca opcji (określany również mianem sprzedawcy opcji) jest zobowiązany do sprzedaży dla nabywcy opcji (w przypadku opcji kupna) lub kupna od nabywcy opcji (w przypadku opcji sprzedaży) odpowiedniej ilości akcji będących instrumentem bazowym po określonej cenie o ile wystawca opcji zgłosi chęć skorzystania z praw wynikających opcji i opcję wykona.

Więcej niż spekulacja

Według Bloomberga cała sytuacja jest jednak bardziej złożona. Oliver Renick z agencji uważa, że zakup opcji to część większej, skomplikowanej strategii, nazywanej "żelaznym kondorem".

W bardzo dużym uproszczeniu głównym jej założeniem jest to, że akcje, których dotyczą kupione opcje, nie zmienią zbytnio swojego kursu do momentu wygaśnięcia kontraktu, w przypadku afery LI - do sierpnia.

Jeśli wersja Renicka jest prawdziwa, to kupno opcji na akcje LinkedIn było fatalną inwestycją. Przez nagłe ogłoszenie przejęcia opcje przyniosą inwestorowi spore straty, a więc to "skrzydło kondora" od strony zysków zostanie złamane z punktu widzenia całej strategii. Matt Levine z Bloomberga potencjalne straty kupującego przedstawił na poniższym wykresie:

SEC zajmie się tym inwestorem?

Niezależnie jednak od tego, czy specjaliści Bloomberga się mylą, czy nie, inwestycja ta może wzbudzić zainteresowanie SEC (Security and Exchange Commission) - komisji sprawującej nadzór nad rynkiem papierów wartościowych w USA. Dan Primack z "Fortune" wskazuje bowiem, że w poprzednich latach za podobne transakcje inwestorzy wpadali w kłopoty, a w przypadku przejęcia 3Com Corp. przez Hewlett-Packard, doszło nawet do postawienia zarzutów.

Trudno jednak uwierzyć, by kupujący opcje na akcje LI wiedział o poniedziałkowym ogłoszeniu przejęcia przez Microsoft. Byłaby to jedna z najgłupszych rzeczy, jakie można w takiej sytuacji zrobić, bo od razu zwraca uwagę SEC.

Najlepszym tego przykładem był golfista Phil Mickelson, który - faktycznie za "radą" kolegi z branży finansowej - kupił akcje jednej spółki tuż przed wielkimi zmianami w niej. Na sprzedaży tych papierów zarobił 931 tys. dolarów, ale wszystko to musi oddać teraz właśnie SEC.

Komisja uznała, że chociaż Mickelson nie popełnił przestępstwa, to odniósł zysk z "niewłaściwego postępowania". W ramach kary musiał oddać do SEC okrągły milion dolarów.