Kup subskrypcję
Zaloguj się

Mrożenie cen energii. Czy pomoże wyhamować inflację?

Zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i firm oznacza złagodzenie jednego z głównych ryzyk inflacyjnych. Pozwoli to na bardzo duże zmniejszenie wpływu drożejącej energii na wskaźnik inflacji w porównaniu do scenariusza, gdyby mrożenia cen nie było. Jednak mimo wszystko inflacja i tak może dotrzeć w okolice 20 proc. na początku 2023 r.

Zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i firm oznacza złagodzenie jednego z głównych ryzyk inflacyjnych.
Zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i firm oznacza złagodzenie jednego z głównych ryzyk inflacyjnych. | Foto: Yevhen Prozhyrko / Shutterstock

Według najnowszej propozycji rządu, cena energii elektrycznej dla mikro, małych i średnich firm oraz jednostek samorządu terytorialnego zostanie zamrożona w 2023 r. na poziomie 785 zł (netto) za 1 MWh. Dla firm z sektora MŚP limit ten dotyczyć ma zużycia do poziomu 80 proc. średniej z ostatnich pięciu lat. Rząd chce jednak, aby docelowo limit ten został podniesiony do 100 proc.

W przypadku gospodarstw domowych zdecydowano się także na wprowadzenie ograniczenia cen w 2023 r. na poziomie 693 zł (netto) za 1 MWh. Cena ta będzie obowiązywać dopiero po przekroczeniu wcześniej ogłoszonych limitów zużycia (dla większości gospodarstw domowych będzie to 2 MWh, pozostałe dwa progi to 2,6 MWh oraz 3 MWh). Zmieszczenie się w tych limitach będzie oznaczało zamrożenie ceny z bieżącego roku.

Ekonomiści mBanku podjęli się próby oceny wpływu mrożenia cen energii na wskaźnik inflacji konsumenckiej (CPI) w Polsce. Zastosowali uproszczony model i przyjęli, że średnie zużycie w grupach taryfowych dla gospodarstw domowych w wysokości 2,5 MWh rocznie. To prowadzi do wniosku, że średnia zmiana rachunku w części dotyczącej energii wyniesie około 12 proc. (60 proc. podwyżka ceny dla 0,5MWh nadwyżki nad 2MWh, poniżej progu 2MWh cena bez zmian). Zwracają uwagę, że zapewne zobaczymy także pewne podwyżki w dystrybucji (kilka procent) i obstawiają, że wylądujemy w okolicach 8 proc. średnio na całym rachunku. "Prawdopodobnie podobne zmiany cen zaobserwujemy (po ogłoszeniu odpowiednich rozwiązań regulacyjnych) dla konsumentów gazu. W konsekwencji wzrost cen energii na początku roku wyniesie 7-8 proc, czyli tyle, ile do tej pory zakładaliśmy" — napisali w komentarzu.

Wskaźniki inflacji od prawie dwóch lat przekraczają cel inflacyjny NBP wynoszący 2,5 proc.
Wskaźniki inflacji od prawie dwóch lat przekraczają cel inflacyjny NBP wynoszący 2,5 proc.

"Scenariusza inflacyjnego to nie zmienia. Podbicie inflacji przez całą kategorię zmian cen energii szacujemy na 1,2 pkt proc. w porównaniu do scenariusza, w którym ceny nie zmieniłyby się. Można popatrzeć na to również alternatywnie względem scenariusza rynkowych zmian cen, w których URE zdecydowałoby się na przeniesienie w pełni hurtowych cen na konsumentów. Oczywiście to się nie wydarzy, ale uzysk w postaci mrożenia można liczyć na poziomie 6-7 pkt proc., czyli całkiem sporo…" — napisali w komentarzu porannym ekonomiści mBanku

Zobacz też: Drożyna nie zniknie nawet po wojnie. "Czeka nas kilka dekad podwyższonej inflacji"

Ekonomiści ING Banku Śląskiego szacują, że przy braku zmian opłat dystrybucyjnych (a tu należy się liczyć z ryzykiem wzrostu w skali zbliżonej do inflacji) średnioroczny wzrost przeciętnego rachunku za energię wyniesie na początku roku 8 proc. Szacunek ten uwzględnia strukturę zużycia energii, wpływ zamrożenia cen na tegorocznym poziomie oraz dopuszczony maksymalny wzrost cen. Dodali, że jeżeli wzrost ograniczy się wyłącznie do cen energii, to droższe rachunki za prąd podbiją CPI w 2023 r. tylko o około 0,2 pkt. proc. Ale tu uwaga: to bardzo ogólne przybliżenie, nieuwzględniające efektów wtórnych wynikających z przerzucania przez firmy i samorządy wyższych kosztów na kupujących, czy też ewentualnego wzrostu wagi energii w 2023 r.

Zdaniem ekspertów mBanku wzrost wskaźnika CPI w lutym do 20 proc. rok do roku (z 17,2 proc. we wrześniu) "jest w grze, a osiągnięcie tego poziomu wcześniej możliwe jest głównie dzięki wzrostom cen paliw, ale tu sytuacja może być bardzo dynamiczna". W ostatnich dwóch tygodniach ropa naftowa drożała (przez kilkanaście dni wzrost sięgnął 15 proc.), co przełożyło się na droższe paliwa na stacjach, choć ostatnie parę dni przyniosło lekką ulgę i spadki cen czarnego złota na światowych rynkach. Problemem dla Polski jest też słabnący złoty i rekordowo silny dolar.

Zobacz też: Złe wieści dotyczące wzrostów cen. Nasiliły się oczekiwania inflacyjne konsumentów i przedsiębiorstw

"Ścieżka inflacji w 2023 jest obarczona wyjątkowo wysoką niepewnością dotyczącą cen energii. Nadal nie znamy decyzji o wzroście cen gazu dla odbiorców detalicznych w roku przyszłym. Ostatnio widoczny jest także ponowny wzrost cen paliw na stacjach benzynowych w ślad za umocnieniem dolara i podbiciem cen ropy naftowej przez OPEC. W takich warunkach, przebicie przez inflację CPI poziomu 20 proc. wydaje się niestety kwestią najbliższych 3-5 miesięcy" — ocenili ekonomiści ING Banku Śląskiego.