• Onet w środę ujawnił, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała w marcu żołnierzy, którzy użyli broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy uchodźców. Zostali zabrani z kajdankach
  • Sprawa wywołała ogromne poruszenie. Premier wezwał ministra obrony na dywanik. Oczekuje od niego "szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych". Prezydent zaś wyraża oburzenie, że nie został o sprawie poinformowany
  • Nieoficjalnie za akcję wobec żołnierzy może odpowiadać nadzorujący prokuratury wojskowe Tomasz Janeczek, jeden z zastępców prokuratora generalnego. On sam twierdzi, że nic o sprawie nie wiedział. Janeczek to jeden z najbliższych ludzi Zbigniewa Ziobry
  • Na jutro wezwał go na dywanik jego przełożony Adam Bodnar, prokurator generalny

Kto finalnie odpowiada za incydent na granicy, gdy doszło do skucia polskich żołnierzy po tym, jak próbowali nie dopuścić do ataku na nią grupy uzbrojonych mężczyzn? To dopiero jest ustalane, trwa szukanie osób odpowiedzialnych. Jednak to, kto stoi za postawieniem im zarzutów, a przynajmniej służbowo odpowiada za nadzór nad prokuratorami wojskowymi, wydaje się jasne.

Formalnie osobą nadzorującą działanie prokuratur wojskowych w całej Polsce — a taka prokuratura stawia żołnierzom zarzuty — jest prok. Tomasz Janeczek, który na to stanowisko został powołany w końcówce rządów Zjednoczonej Prawicy, 23 listopada 2023 r. przez Zbigniewa Ziobrę.

Nazywano to awansami "last minute", przy pomocy których Ziobro miał zabetonować prokuraturę swoimi ludźmi. A to dlatego, że odwołanie zastępców prokuratora generalnego, czyli Adama Bodnara możliwe jest wyłącznie za zgoda prezydenta. Zaś Andrzej Duda nie zamierza pozwolić na wyrzucenie z pracy nominatów Ziobry — w zasadzie bez względu na ich potencjalne zaniechania czy osiągnięcia.