Kup subskrypcję
Zaloguj się

"Regulacje są nieuniknione". Zuckerberg ponownie zeznawał przed Kongresem

Podczas drugiego dnia przesłuchania Marka Zuckerberga, prezesa i założyciela Facebooka, przed Kongresem USA odpowiadał on przed Komisją do spraw Energii i Handlu. Kongresmeni pytali o potencjalną stronniczość platformy, reklamy, ale przede wszystkim o zbieranie i wykorzystywanie przez Facebooka danych o użytkownikach. Zuckerberg wielokrotnie zaznaczał, że firma musi opracować lepsze algorytmy, które ułatwią jej moderowanie treści.

Mark Zuckerberg zeznawał przed Izbą Reprezentantów Kongresu USA 11 kwietnia 2018 roku
Mark Zuckerberg zeznawał przed Izbą Reprezentantów Kongresu USA 11 kwietnia 2018 roku | Foto: REUTERS/Leah Millis / Forum Polska Agencja Fotografów

Członkowie Izby Reprezentantów wydawali się lepiej przygotowani od senatorów, którzy zadawali Zuckerbergowi pytania 10 kwietnia. Proste pytania senatorów były jednak bardzo istotnym punktem pierwszego dnia przesłuchania szefa Facebooka - zahaczały bowiem o same podstawy prowadzenia przez firmę biznesu. Kongresmeni mieli mniej cierpliwości do Zuckerberga: ponaglali go i przerywali mu, gdy nie odpowiadał bezpośrednio na pytania.

11 kwietnia ponownie mieliśmy jednak do czynienia z sytuacją, w której politycy pytali przedsiębiorcę o to, czy powinni wprowadzić przepisy wpływające na prowadzenie biznesów przez Facebooka.

O co kongresmeni pytali Zuckerberga?

Frank Pallone, jeden z Demokratów, zaznaczył na wstępie, że "Facebook może być wykorzystany jako broń przez różnego rodzaju strony, takie jak Rosja czy Cambridge Analytica". Dodał, że Stany Zjednoczone potrzebują wyczerpujących przepisów dotyczących prywatności i ochrony danych. – Facebook na pewno urósł, ale obawiam się, że firma nie dorosła – komentował Greg Walden, przewodniczący Komisji.

Zuckerberg zaznaczał, że Facebook nie sprzedaje danych. Walden zauważył, że teoretycznie jest to prawda. Firma na danych mimo wszystko zarabia. – Wydaje mi się, że był pan bardziej zainteresowany przyciąganiem programistów niż ochroną użytkowników – zaznaczał podczas przesłuchania Mike Doyle, Demokrata z Pensylwanii.

Mark Zuckerberg unikał nierzadko odpowiedzi na pytania o dane użytkowników. Wielokrotnie na pytania o dane zbierane przez Facebooka odpowiadał w kontekście danych udostępnianych świadomie przez użytkowników – w postaci postów czy zdjęć.

Tak było m.in. w przypadku pytania kongresmena Joe Bartona. Gdy ten zapytał o potrzebę potencjalnych przepisów zastrzegających udostępniania danych osób poniżej 18 roku życia, Zuckerberg odpowiedział, że nastolatki lubią dzielić się swoimi opiniami publicznie. Tak było też, gdy Republikanin Michael Burgess pytał o pozwolenia na zbieranie danych przez zewnętrzne aplikacje. Zuckerberg odpowiadał, że każdy może zmienić ustawienia dotyczące osób, do których dotrze wpis użytkownika Facebooka – nie taka była jednak istota pytania. A kongresmenom ubywał przy tym czas na zadawanie pytań (mieli po cztery minuty).

Doris Matsui, Demokratka z Kalifornii, mówiła, że użytkownicy nie mają kontroli nad danymi. Zaznaczała, że chodzi tu o dane zbierane i procesowane przez algorytmy, a nie o treści udostępniane przez użytkowników na wirtualnej tablicy.

Zuckerberg tłumaczył, że jest niezrozumienie dotyczące danych. – Nie sprzedajemy ich reklamodawcom – zaznaczał.

Facebook zbiera jednak informacje na nasz temat nie tylko na podstawie udostępnianych wpisów czy zdjęć – śledzi przecież też ciasteczka na innych stronach, na których znajdują się m.in. Facebookowe wtyczki. Tych danych nie jesteśmy przecież w stanie skasować. Nie mamy nad nimi kontroli.

Co ze sprawą Cambridge Analytica?

Prezes Facebooka przyznał, że firma zastanawia się nad pozwaniem Aleksandra Kogana (autora aplikacji, która pozyskiwała dane o użytkownikach i jej znajomych), Uniwersytetu Cambridge (uczelni Kogana) lub Cambridge Analytica. Zuckerberg przyznawał też, że Kogan przekazał dane kilku innym firmom.

Prezes Facebooka zaznaczył, że również jego dane zostały przekazane przez Kogana do Cambridge Analytica.

Diana DeGette zaznaczała, że Facebook wielokrotnie trafiał do sądu z powodu złego wykorzystania danych użytkowników. Nigdy jednak nie był za to karany finansowo. Podobnie jak w przypadku największego skandalu z udziałem aplikacji Kogana i Cambridge Analytica.

Inwigilacja, stronniczość, ukryte profile

Kongresmen Bobby Rush pytał jaka jest różnica między działaniem Facebooka a działaniem J. Edgara Hoovera – znanego z inwigilacji. Zuckerberg zaznaczał, że z Facebooka można się wypisać.

Demokratka Kathy Castor atakowała Zuckerberga za śledzenie użytkowników platformy niemal wszędzie i niemówienie o tym wprost. Tłumaczyła, że firma śledzi naszą aktywność nie tylko na samym Facebooku, ale na innych stronach, wie też, gdzie aktualnie przebywamy. Firma zbiera nawet dane osób, które nie są na Facebooku. Pobiera nawet niektóre dane medyczne. – Nie lubimy być szpiegowani – dodawała. Prezes Facebooka znowu powtarzał, że użytkownicy mają kontrolę nad swoimi danymi.

Użytkownicy Facebooka nie wiedzą, że firma tworzy dla każdego z nich nie jeden, a dwa katalogi - pierwszy z oficjalnymi informacjami, które mu przekazaliśmy, drugi z tymi, które sam pozyskuje. Ten ostatni można porównać do czarnej skrzynki, do której nikt z nas nie ma dostępu, bo jest ona częścią algorytmu, który FB stworzył, by wyszukiwać i podpowiadać nam znajomych.

– Pod facebookowym profilem, który stworzyłeś sam dla siebie, jest jeszcze jeden – profil-cień, stworzony na podstawie danych ze skrzynek odbiorczych i smartfonów innych użytkowników – pisała Kashmir Hill, dziennikarka serwisu Gizmodo w listopadzie 2017 roku.

Zuckerberg zaznaczał 10 kwietnia 2018 roku, że te "ukryte profile" tworzone są w celach bezpieczeństwa.

Ben Lujan, Demokrata z Nowego Meksyku, nawiązywał do faktu, iż Facebook zbiera dane nawet osób, które nie posiadają konta na platformie Zuckerberga. Jak mogą oni przymusić firmę do pozbycia się wspomnianych danych? Prezes Facebooka zaznaczał do tej pory tylko, że użytkownicy mogą skasować swoje konto. Lujan zauważał, że to absurd – ktoś, kto nie ma konta, musiałby je założyć, by usunąć zebrane o sobie dane – a nie miałby pewności, że wspomniane dane zostałyby rzeczywiście usunięte.

Szerzenie nienawiści

Zuckerberg zaznaczał też, że Facebook musi mocniej przyjrzeć się wykorzystywaniu platformy w szerzeniu nienawiści. W marcu ONZ obarczyło Facebooka częściową odpowiedzialnością za czystki etniczne w Birmie.

Kongresmeni często przywoływali sprawę zbanowania blogerek znanych jako Diamond i Silk – znanych m.in. z poparcia dla Trumpa. Firma uznała, że ich treści są "niebezpieczne". Zuckerberg zaznaczał, że platforma nie jest zakodowana w stronniczy sposób. Republikanie często pytali Zuckerberga właśnie o domniemaną stronniczość Facebooka i dyskryminowanie treści konserwatywnych i religijnych.

Nieodpowiednie reklamy i fałszywe konta

David McKinley, Republikanin z Wirginii Zachodniej, pokazywał reklamy oferujące nielegalną sprzedaż opioidów na Facebooku. Zuckerberg odpowiedział tylko, że reklamy i wpisy raportowane przez użytkowników są zdejmowane z platformy. Gdy McKinley zaznaczał, że firma ma przecież moderatorów treści i reklam, Zuckerberg dodał, że Facebook musi przygotować lepsze algorytmy.

Lepsze algorytmy mają pomóc też firmie w walce m.in. z fałszywymi kontami – kradzież tożsamości to jeden z problemów Facebooka. Takie działanie może prowadzić do wyłudzeń.

Co dalej?

Facebook zapowiada poprawę i wprowadzenie lepszych algorytmów. Politycy w USA tracą jednak cierpliwość. Rzadko kiedy decydują się na regulacje dotyczące firm technologicznych. Sam Zuckerberg przyznał jednak, że wprowadzenie nowych przepisów na tym polu jest nieuniknione. Dodawał przy tym, że wymaga to ostrożności. Być może kongresmeni zdecydują się na wprowadzenie przynajmniej części zapisów z europejskiego RODO.

Trzeba przy tym pamiętać, że wszelkie próby regulowania mediów społecznościowych mogą w Stanach Zjednoczonych być uznane za działanie wbrew pierwszej poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych – czyli będzie ograniczaniem wolności słowa. Łatwiejsze może być wprowadzenie zmian w systemie reklam na Facebooku.

Federalna Komisja Handlu sprawdza teraz, czy Facebook nie złamał zapisów porozumienia z 2011 roku. Firma zobowiązała się wtedy do odpowiedniej ochrony danych użytkowników. Jeśli Komisja uzna, że Facebook nie dotrzymał słowa, firmę czekać mogą bardzo duże kary.

WARTO WIEDZIEĆ: