Kup subskrypcję
Zaloguj się

Dziś znów wybory w USA. Rynek się ich trochę boi

Może to nieustające kłopoty z koronawirusem, a może strach przed amerykańską polityką, tak czy inaczej przez rynki finansowe pierwszego roboczego dnia nowego roku przeszła fala spadków. Polski przemysł kończył rok 2020 w zupełnie niezłej kondycji, a na światowym rynku motoryzacyjnym już za kilkanaście dni pojawi się nowy, duży podmiot.

Prezydent-elekt Joe Biden wraz z kandydatami Partii Dmokratycznej na senatorów w stanie Georgia, w czasie wiecu wyborczego w Atlancie.
Prezydent-elekt Joe Biden wraz z kandydatami Partii Dmokratycznej na senatorów w stanie Georgia, w czasie wiecu wyborczego w Atlancie. | Foto: AP/Associated Press/East News / East News

1. Dziś znów wybory w USA, rynek się ich trochę boi

Dziś druga tura wyborów do amerykańskiego Senatu w stanie Georgia. Średnia z ostatnich sondaży wskazuje na lekką przewagę kandydatów Partii Demokratycznej. Jeśli to oni zwyciężą w Senacie, będzie remis: 50 senatorów republikańskich i 50 demokratycznych i współpracujących z nimi niezależnych. W przypadku remisowych głosowań rozstrzygać będzie głos wiceprezydentki Kamali Harris, co oznacza, że Demokraci uzyskają przewagę w Senacie. Zrealizuje się więc przedwyborczy scenariusz „blue wave”, czyli błękitnej fali, który oznacza przejęcie przez Demokratów pełnej kontroli nad całym procesem legislacyjnym w USA.

To tego podobno boi się teraz amerykańska giełda, która zaczęła nowy rok najgorzej od pięciu lat, zaliczając spadek indeksów S&P 500 oraz Nasdaq o półtora procent.

Demokratyczna większość w Izbie Reprezentantów i w Senacie wraz z prezydentem Joe Bidenem na pewno będzie chciała wprowadzić znacznie większe programy pomocowe dla gospodarki, które dotychczas były blokowane przez Republikanów, jednak inwestorzy mogą martwić się o to, że oznacza to także zdecydowanie większe niż dotąd prawdopodobieństwo wprowadzenia podwyżek podatków dla najbogatszych. Czyli akurat dla sporej części z nich.

5 spraw, o których musisz wiedzieć teraz
5 spraw, o których musisz wiedzieć teraz | Business Insider / BusinessInsider.com

2. Nowe lockdowny w Wielkiej Brytanii i w Niemczech

Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson w specjalnym orędziu do narodu zapowiedział wprowadzenie nowego lockdownu aż do połowy lutego. To reakcja na nową falę zakażeń koronawirusem, w wyniku których liczba osób hospitalizowanych w angielskich szpitalach jest większa niż wiosną, czy też w czasie poprzedniej fali w listopadzie

Ludzie mają nie wychodzić z domów, nie licząc kilku opisanych w przepisach sytuacji takich jak np. zrobienie podstawowych zakupów. Szkoły od wtorku przechodzą na naukę zdalną. Liczba nowych zakażeń w Wielkiej Brytanii od tygodnia codziennie przekracza 50 tysięcy. W szczytach poprzednich fal sięgała około 30 tysięcy. Swój lockdown, który potrwa do końca stycznia, ogłosiła także Szkocja.

Zdaniem gazety Bild niemiecki rząd dzisiaj ogłosi przedłużenie trwającego lockdownu, który miał trwać do 10 stycznia. Według nowych ustaleń ma on obowiązywać do końca stycznia. Decyzja ma zostać ogłoszona po konsultacjach Angeli Merkel z władzami niemieckich landów. Swoje zakazy i ograniczenia związane z próbami ograniczenia epidemii przedłużyły też już Grecja i Austria. Podobne ruchy zapowiedział premier Irlandii i media we Francji.

Japonia od czwartku wprowadza stan wyjątkowy i rozważa jednocześnie zamknięcie granic dla podróżujących służbowo między innymi z Chin i z Korei. Turyści nie mogą wjeżdżać do Japonii już od 28 grudnia, ale jak dotąd było to możliwe w przypadku podróży w interesach z kilkunastu państw regionu. Teraz także te możliwości mają zniknąć. Doniesienia z Japonii ponownie popsuły nastroje na giełdach, które wcześniej zdążyły odrobić straty po fali „amerykańskich” spadków.

Zobacz też: Imperium Leszka Czarneckiego przyjmuje mocny cios

3. Amerykańska giełda jednak nie wyrzuci chińskich spółek

Wcześniej, zanim Japonia ponownie je zepsuła, nastroje na rynkach poprawiały się, ponieważ władze giełdy nowojorskiej zaskoczyły wszystkich komunikatem o tym, że nie będą one usuwać z rynku akcji kilku chińskich spółek. Zaskoczenie wynika stąd, że zaledwie kilka dni temu te same władze giełdy zapowiedziały, że to zrobią, nastąpiła więc zmiana o 180 stopni. Z punktu widzenia inwestorów oczywiście zmiana na lepsze, bo siłowe usuwanie z giełdy spółek z powodu nacisków politycznych zawsze wprowadzana na rynku dodatkową nerwowość.

Decyzje dotyczą trzech dużych firm telekomunikacyjnych, między innymi China Mobile. Ich usunięcie nakazał wcześniej prezydent Donald Trump. Władze giełdy dziś tłumaczą, że wycofują się ze swojej wcześniejszej decyzji po konsultacjach z właściwymi władzami regulującymi rynek, czyli zapewne z amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd.

Prezydent Trump jeszcze w listopadzie zakazał amerykańskim inwestorom dokonywania inwestycji w papiery wartościowe chińskich spółek powiązanych z armią, kwalifikując do tego grona między innymi telekomy notowane przy Wall Street. Sytuację zinterpretowano w ten sposób, że spółki te należy też wyrzucić z amerykańskich giełd. Chiny oczywiście zapowiedziały kroki odwetowe. Dziś wiadomo, że na razie wyrzucania chińskich telekomów z NYSE nie będzie. Donald Trump przestaje być amerykańskim prezydentem za piętnaście dni.

Zobacz też: Niemiecki bank krytykuje działania NBP. "Manipulacja walutą"

4. Zamiast Fiata i Peugeota będzie Stellantis i to już za dwa tygodnie

Połączenie koncernów Fiat Chrysler Automobiles i PSA (czyli m.in. Peugeota i Opla) jest już przesądzone. Ostateczne zgody wyraziły właśnie walne zgromadzenia akcjonariuszy w obydwu spółkach. Z fuzji powstanie nowa spółka, która będzie się nazywać Stellantis. Stanie się to już w najbliższych dniach, akcje Stellantis pojawią się w notowaniach giełdowych w Paryżu i Mediolanie 18 stycznia, a dzień później będzie można nimi handlować w Nowym Jorku.

Spółka Stellantis według ostatnich notowań Fiata i PSA ma być warta 52 miliardy dolarów i ma być czwartym największym na świecie producentem samochodów, z przychodami przekraczającymi 160 mld euro rocznie, za Volkswagenem, Toyotą i Renault-Nissan-Mitsubishi. Ma produkować ponad 8 milionów aut rocznie. Wśród jej aktywów będzie czternaście marek samochodowych, między innymi Fiat, Jeep, Maserati, Opel, Peugeot i Citroen.

Finalizacja fuzji trwała ponad rok. Ogłoszono ją w październiku 2019 roku.

Zobacz też: Europejska gospodarka jest rozdarta na dwie części

5. Polskie PMI rośnie, jest lepiej od oczekiwań

Polski przemysł zakończył rok 2020 w całkiem niezłej kondycji, sugeruje najnowszy odczyt wskaźnika PMI, który wzrósł z 50,8 pkt do 51,7 pkt, wypadając lepiej od rynkowych oczekiwań

Polskie firmy w grudniu pierwszy raz od trzech miesięcy zanotowały wyraźny wzrost zamówień, zwiększył się też optymizm przedsiębiorców. Poziom produkcji jednak spadł, ponieważ firmy nie są w stanie obsługiwać wszystkich napływających zamówień ze względu na braki siły roboczej i opóźnienia w dostawach surowców i materiałów. Sytuacji nie poprawia wystarczająco nawet wzrost zatrudnienia. Coraz wyraźniej widać też w polskich firmach inflację. Koszty produkcji rosną najszybciej od 2011 roku, co zwiększa presję na podnoszenie cen wyrobów gotowych.

Zdaniem firmy IHS Markit, która przeprowadziła badania, ich wynik sugeruje, że w najbliższych miesiącach produkcja w polskich firmach będzie rosnąć, bo stosunek wielkości zamówień do zapasów wyrobów gotowych jest niemal najwyższy od ponad dwóch lat.