• W wyniku ataku rosyjskiej armii na Kijów i okoliczne miasta zginęło 27 osób. Zniszczony został m.in. szpital dziecięcy. "W pomieszczeniach instytucji nie pozostało ani jedno całe okno" — informuje ukraiński polityk Mykoła Kułeba
  • "W sprawie ostrzału szpitala dziecięcego w Kijowie RIA, TASS i inne kremlowskie agencje wciąż milczą. Czekają na instrukcje" — napisała w mediach społecznościowych dr Agnieszka Bryc
  • I rzeczywiście: dopiero po kilku godzinach rosyjska propaganda zareagowała od razu zrzucając winę na Ukraińców
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

W poniedziałek 8 lipca Rosjanie ostrzelali Kijów — zginęło 27 osób, 100 jest rannych. Jeden z pocisków trafił w szpital dziecięcy, w placówce leczone są dzieci chore na nowotwory. O zniszczeniach pisał w mediach społecznościowych ukraiński polityk i działacz na rzecz praw dzieci Mykoła Kułeba: "Najbardziej dotknięty był wydział toksykologii. Skala zniszczeń jest straszna: w pomieszczeniach instytucji nie pozostało ani jedno całe okno. Fala uderzeniowa zmiotła kilka wyższych pięter".

Ekspertka ds. stosunków międzynarodowych, która zajmuje się Bliskim Wschodem i Rosją dr Agnieszka Bryc, zwróciła uwagę, że przez wiele godzin rosyjska propaganda milczała o atakach. "Po rzezi na cywilach w Buczy reżim Putina negował swoją zbrodnię. W sprawie ostrzału szpitala dziecięcego w Kijowie RIA, TASS i inne kremlowskie agencje wciąż milczą. Czekają na instrukcje" — napisała w mediach społecznościowych.

Rosyjska propaganda mówi o "prowokacjach"

Teraz Ria Nowosti informuje o "uderzeniu w obiekty wojskowe" w Ukrainie. Cytuje rosyjskie MON: "Dziś rano w odpowiedzi na próby wyrządzenia przez reżim w Kijowie szkód w rosyjskich obiektach energetycznych i gospodarczych, Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej rozpoczęły zbiorowy atak z użyciem broni precyzyjnej dalekiego zasięgu na obiekty przemysłu wojskowego na Ukrainie i ukraińskie bazy lotnicze" — czytamy w propagandowej depeszy.

Dalej napisano, że "wojsko trafiło we wszystkie wyznaczone cele". Rosjanie twierdzą, że "oświadczenia przedstawicieli kijowskiego reżimu o rzekomym celowym uderzeniu rakietowym Rosji na obiekty cywilne są absolutnie nieprawdziwe". Przekonują, że publikowane nagrania i zdjęcia, pokazują zniszczenia "spowodowane upadkiem ukraińskiego pocisku".

Jutro ma ruszyć szczyt NATO w Waszyngtonie — rosyjskie ministerstwo twierdzi, że stąd "histeryczna" reakcja Ukrainy. Również agencja TASS pisze, że rosyjskie MON "dementuje doniesienia Kijowa dotyczące rzekomego ataku Rosji na cele cywilne". Nie ma to jednak nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ wciąż rośnie liczba ofiar i nie wiadomo, ile jeszcze dzieci jest pod gruzami w Kijowie.

Rosjanie zaatakowali nie tylko Kijów, zaatakowane zostały też inne ukraińskie miasta: Kramatorsk, Krzywy Róg i Dniepr. Trafione miało zostać także lotnisko wojskowe Ozernoje w obwodzie żytomierskim. Naoczny świadek informował, że "na niebie w pobliżu lotniska w Żulianach widać eksplozje rakiet obrony powietrznej".

Na bestialski atak zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski: "Rosja nie może nie wiedzieć, dokąd lecą rakiety i musi w pełni ponieść odpowiedzialność za swoje zbrodnie: przeciwko ludziom, dzieciom, ludzkości. Jest bardzo ważne, by świat teraz nie milczał, i by każdy zobaczył, co to jest Rosja, co ona robi" — oświadczył.